Moje koty VI. Już otwarte :)

Od 9 rano siedzę na poprawkach. Zaraz zadzwonię.

Ok.
Szkoda, ale cóż trudno się mówi

A ja właśnie opróżniam mieszkanie i okazało się, że też mam leja jakiegoś, bo jak się część mebli w salonie usunęło, to się znalazło pozaszczywane gazety tudzież leżak w pokrowcu i coś tam jeszcze :evil:

Na pewno jest to urobek niedługiego czasu, bo od paru dni chodziłam i wąchałam rózne manele bo mi cosik foniło nie tak, ale myślałam, że to po prostu z gorąca jest, a kiedyś zalały mi karton z farbami w salonie i doszłam do wniosku, że dechy pewnie przesiąkły. A że jest ciepło to dlatego czuć. Pomyślałam, że jak już meble i koty usuniemy całkiem z chałupy to wyszoruje toto domestosem. Zresztą byłam tak pochłonięta chorobą Czikuni, że odsunęłam to z najpilnijeszych zadań :oops:

Ty przynajmniej wiem kto, a u mnie nikt nie chce się przyznać :evil:

Ale ja mam 2 osobniki podejrzane :roll:

Dalej mi nie napisałaś tego co miałaś :twisted:

Koty nieroby :evil:

mówiłam, prawda?

Nie, nie napiszę. Nie pomogło :cry:

Przekaż do lecznicy, albo komuś potrzebującemu

casica pisze:Koty nieroby mówiłam, prawda?:(

No nieroby i do tego szczochy :evil:

casica pisze: Nie, nie napiszę. Nie pomogło
Przekaż do lecznicy, albo komuś potrzebującemu

To nie tak, czytałaś na moim wątku co pisałam na następny dzień, jak już trochę doszłam do siebie? Właśnie, że leki pomogły, przepięknie odseparowały od podłoża, tylko okazało się, że to gówno i tak odrośnie i zawsze by odrastało, bo to taki typ nowotworu i na to nic nie poradzimy. Ona była już słabiutka, ale prawdopodobnie przeżyłaby operację, bo ogólnie organizm miała silny. Nie chciałam jej męczyć, bo któregoś razu by wreszcie do mózgu poszło. A za bardzo ją kochałam, żeby pozwolić jej się cierpieć. Tym bardziej, że przez te parę lat tak dobrze ją poznałam, że wiem, że dzień wcześniej dała mi ten znak i ja to uszanowałam, chociaż mi serce pękło :cry:

Wiesz doktor mnie zawołał do gabinetu i pokazał bardzo głęboko tam za uchem źródło tego, którego nie można było usunąć, bo by jej sparaliżowało nerwy szyjne.
Dlatego dawaj ten numer i już :evil:

Aga, ja to wszystko czytałam, ale jakoś mi niezręcznie, serio

A co do decyzji, to jakkolwiek bolesna, to uważam, że zrobiłaś słusznie. Zawsze byłam też zdania, że to jest dowód największego aktu miłości do kota.

casica pisze:Aga, ja to wszystko czytałam, ale jakoś mi niezręcznie, serio

No nawet się nie wygłupiaj, to mi jest niezręcznie jak nie mogę Ci oddać kasy.
Więc podawaj mi na pw to konto bez gadania i to już :roll:

Bo jak nie to Ci na adres z paczki wyslę i poczta na tym tylko zarobi :evil:

A tego przecież nie chcemy obie :wink:

Wet chciał żeby mu odstąpiła resztę leku, więc mnie rozliczył nim za operację i leczenie i w sumie jakieś grosze zapłaciłam.

A z jedzeniem jak radzilam probowalas??? U kolezanki kotke wyleczylam z lania w przedpokoju

Zdjec Salcesonii nie ma dalej takich specjalnie dla mnie :twisted:

chyba sie przylacze do niej :wink:

anulka111 pisze:Zdjec Salcesonii nie ma dalej takich specjalnie dla mnie chyba sie przylacze do niej

Tzn chcesz do mnie przyjechać i nasikać w przedpokoju?

Hmm...

Bardzo interesująco się robi na tym wątku...
Poczekam na rozwój sytuacji :mrgreen:

casica pisze:
anulka111 pisze:Zdjec Salcesonii nie ma dalej takich specjalnie dla mnie chyba sie przylacze do niej

Tzn chcesz do mnie przyjechać i nasikać w przedpokoju?
Hmm...

Juz chyba przyszla jesien. Na polu 10 stopni, zimno kurcze :evil:

casica pisze:Juz chyba przyszla jesien. Na polu 10 stopni, zimno kurcze

Zwracam się z uprzejmą prośbą o zaprzestanie epatowania jesienią. Chyba, ze w kontekście grzybów.

zabers pisze:Chyba, ze w kontekście grzybów.

Na kotach? :twisted:

redaf pisze:
zabers pisze:Chyba, ze w kontekście grzybów.

Na kotach?

Moje koty VI. Już otwarte :)

Kto przegląda forum