Qupale w ilości 4 sztuk elegancko postawione w dużej kuwecie. 2 osobne, w znacznie mniejszych proporcjach postawione w kuwetce maluchów - ale równie zwarte
Chmurki rozrabiają jak oszalałe - mam praktykę przed urodzeniem dziecka.....

W nocy latały po mnie, podgryzały się i piszczały do 2,30 w nocy nie dając mi spać do spółki z małą, kopiącą jak oszalała. Zdaje się że wszystkie koty i dzieci odrabiały straty związane z sensacjami żoładkowo jelitowymi spowodowanymi łakomstwem na arbuza wczorajszym
Chmurka podgryzała brata do tego stopnia, że ten zwiewał z podkulonym ogonkiem pod kołdrę, a Chmurka nie mogła go znaleźć do czasu kiedy weszła mu na głowę. Zdegustowany niemożnością spania spokojnego Ryś zaczął ganiać Protkę, która zdegustowana podwójnie, wskoczyła na szafę, gdzie Ryś - z racji wagi i fałdki - na szczęście nie daje rady (nawet nie próbuje

) wskoczyć. Za to siedział pod szafą i próbował przekonać Protkę do zabawy. Protka zlekceważyła Rysia dokumentnie i nadal wyleguje się na szafie. Ryś zrezygnował w końcu z zabaw z Protką i z ciężkim westchnieniem pogodził się ze spaniem z małymi tornadami na jednym łóżku, ale ułożył się w samym rogu.
Garfildosek po wieczornej awanturze z zakraplaniem oczek (jakoś łatwiej było z Rysiem

) i wielkim fochem jaki strzelił

w końcu przysyzedł przytulić się do mnie, korzystając z chwilowej nieobecności Chmurek. Nie na długo jednak, bo Chmurki wleciały na łóżko, przetoczyły się przez śpiącego Garfildosa z siłą apokalipsy. Garfildosek zerwał się na równe łapy, prychnął kolejno na każde (a Chmurki do niego się tulić podeszły

) i zwiał na okno - tam dostępu Chmurki nie mają. Tam szczęśliwy przytulił się do Puszka (ten to zapobiegliwy

) i spali całą noc. Śniadanko pierwsze spożyły po nocnych wysiłkach tornada Chmurki
