Bestialsko wyczyściłam Frędzelkowi uszy

Warczał syczał wyrywał sie ze wszystkich sił, ale nie był w stanie zwiać z zamkniętej łazienki

Trzepał łbem na wszystkie strony, nawet raz przywalił w pralkę przy tym trzepaniu. Ale wyczyściłam!

I teraz wam powiem najlepsze: po czyszczeniu chciałam go przeprosić za moje okrutne zabiegi, wzięłam mordeczkę w dłonie, chciałam dać całusa, spojrzałam w oczy i...nie ma tego bielma!

Wzięło i zniknęło

Musiałam mu bardzo głęboko te uszy czyścić widocznie, skoro przy okazji oczy przeczyściłam

Kurcze, jak ja bym wiedziała, że żeby bielmo zniknęło, to trzeba kotu uszy wyczyścić, to bym do weta nie latała. Swoją drogą ciekawe, nie?