Amika6 pisze:... Ula, ja bym ją jednak stopowała. Samo przytulanie i mizianie Niuni, raczej nie zmniejszy jej stresu. ...
Aniu, u Ciebie był troszkę inny problem niż u mnie, że tak powiem
gabarytowy 
.
Ty adoptowałaś swoje kotki jednocześnie, więc odpadła u Ciebie walka o terytorium, Pańcię i układanie wzajemnych relacji między kotami.
Jak wiesz, Niunieńkę miałam od 2,5-roku zanim zdecydowałam się na adopcję 2-go kotka. Niunia jest kotkiem po jakiś strasznych przejściach (adoptowana ze schronu), skrzywdzona, wyrzucona i z pewnością bita

. Gdy zamieszkała u mnie, bała się dosłownie wszystkiego

. Każdy najdrobniejszy odgłos wywoływał u niej paniczny lęk (zapalenie światła, postawienie garnka na kuchence, otwarcie zmywarki, lodówki, itp).
Dopieszczałam ją jak mogłam, dużo z nią rozmawiałam tłumacząc jej, że jest najukochańszym kotkiem i Pani nie pozwoli, by stała jej się jakakolwiek krzywda. Po jakimś czasie mi zaufała, kocha mnie bardzo, co okazuje zwłaszcza w nocy (udeptuje mnie po twarzy, obejmuje łapeńkami za szyję i śpi mocno przytulona do mnie z łebkiem na moim policzku). Nikogo więcej nie toleruje. Jest nieufna, bo ta trauma z dzieciństwa w niej tkwi i ewidentnie obawia się ludzi.
Gagunia natomiast zawitała u nas jako kotek kompletnie bezstresowy, otwarty, z dominującym charakterkiem. Niunia nigdy z tą dominacją nie walczyła, bo to nie jej styl - woli ustąpić małej. Nie wydaje mi się, by z tego powodu była jakoś specjalnie nieszczęśliwa. Wie, że Pańcia ją kocha, że dostanie swoje jedzonko, swoją porcję pieszczot, więc niech tam! Może być ta druga. Są tacy ludzie i u kotów też tak pewnie jest.
Wydaje mi się, że jakiekolwiek stopowanie Gaguni w tym momencie może przynieść gorszy efekt niż oczekiwany. Przy jej mocnym charakterku może mi zacząć lać jeszcze więcej niż do tej pory, qoopkować, itp.
Ona po prostu nie da się zdominować w żaden sposób, a dziewczyny zaakceptowały swoje wzajemne relacje, krew się nie leje, ładnie się ze sobą bawią, więc wolę nie ingerować, jeśli nie ma takiej potrzeby. Niunia nie jest zastraszona przez Gagunię i to jest dla mnie najważniejszym wyznacznikiem ich wzajemnych układów.
Muszę najpierw zrozumieć, zapanować nad laniem Gaguni, bo w jej łebku też musi coś tkwić, jakieś przeżycia z dzieciństwa, które "nakazują" jej znaczyć wszystko, co związane jest z Pańcią. Może malutka też boi się porzucenia?
Cóż, czas pokaże, czy miałam rację. Ale na chwilę obecną nie chcę naprawiać wszystkiego, bo mogę wszystko popsuć. Nie zaryzykuję też stopowania zachowań Gaguni, bo może ona "stłamsić" w sobie swoje złe emocje. a efekt może być jeszcze gorszy.