Kicia wczoraj po południu brykała po dworze -tak że pozwalają jej wychodzić tam gdzie chce....
Nie planuję powiększenia rodziny-tym bardziej że obawiam się, że jakbym ją przygarnęła to zaraz pojawi się następca i historia się powtórzy
Ale jak już się pojawia tak blisko i wypatruje i czeka, to chociaż ją troszkę dokarmię

No i przynajmniej wtedy nie lata po całym dachu
Dzisiaj Filipek odważył się przy mnie do niej podejść-to były ruchy jak w zwolnionym tempie

-i jak już się zbliżył to na nią fuknął
Takie tam przywitanie
Dzisiaj rudy tak miauczuł pod drzwiami że wzięłam wreszcie smyczkę ,szeleczki i mówię -idź paskudo !

No i poszliśmy na zieloną trawkę na podwórko ...4 piętro ,kilka schodków idzie,wącha ,idzie ,wącha jak pies gończy -trochę na rękach bo się zapiera gnojek jeden -wszystkie drzwi ,wycieraczki,okna przecież muszą być powąchane

Doszliśmy na dół-otwieram drzwi -a ten w nogi do domu ..

To ja pod pachę i na trawkę ...ten brzuchem po ziemi -do klatki -i znowu-na trawkę -ten do klatki i za drzwi

Ile się przy rudzielcu naćwiczyłam...
najbardziej mu się podobało w drodze powrotnej ...wszystkie schody i kąty na klatce schodowej zostały przez Karmelka wysprzątane

dosłownie co krok kulał się z lubością po tych brudach ,jakby co najmniej na klatce rosła kocimiętka ...
W domu musiałam kotka dokładnie powycierać -a tego to kotecek baardzo nie lubi ...
Starczy wrażeń na dziś
