Nasza kocia... maluszki, jeden niewidomy, prośba o wsparcie.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie wrz 14, 2014 21:38 Re: Nasza kocia rodzinka, Lusia 15 lat, rudy do adopcji.

Dzisiaj miałam akcję z 12 letnim Franciszkiem.
Na cito do lecznicy bo nie mógł siku zrobić....
Byłyśmy w lecznicy (na szczęście córka przyjechała i mi pomogła) ponad 2 godziny, Franuś był cewnikowany co nie poszło tak łatwo, kroplówkowany, dostał leki. Miał zbadany mocz ale na szczęście to tylko zapalenie a nie kamień jak podejrzewałyśmy.
Pomogło jeszcze badanie przez odbyt czy nie ma kamyków (obyło się bez prześwietlenia ufff) i widocznie ruszyły się tam te wszystkie złogi i zaczął lać ku uciesze nas wszystkich, bo już żeśmy z wetką były nastawione na operację. :(
Franuś wymęczony strasznie, przeżył koszmar, jego siusiaczek zmaltretowany bardzo, musiałam mu założyć kołnierz aby się tam ciągle nie mył.
Musiałam mu kupić karmę URINARY S/O HIGH DILUTION i jutro na kontrolę gdzie zabiorę też niewidomą Bisię która ma napady kręcenia się w kółko.

Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek

karma
Obrazek

Bisia
Obrazek Obrazek

a tak sie bawi moją ręką
Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek

a tak poluje na Bolusia
Obrazek

Boluś ostrzy pazurki
Obrazek

Tusi - siostra niewidomej Bisi
Obrazek
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40411
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Pon wrz 15, 2014 13:02 Re: Nasza kocia rodzinka, Lusia 15 lat, rudy do adopcji.

Biedny Franuś :(
Tyśka przesyła mu wyrazy współczucia - sama przechodziła przez takie coś niedawno.

Okropne są takie przejścia. Można się wykończyć nerwowo.
Najważniejsze, że udało się problem opanować.

Za zdrówko Franusia i za Bisię :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Bisia jest taka śliczna :1luvu:

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon wrz 15, 2014 13:15 Re: Nasza kocia rodzinka, Lusia 15 lat, rudy do adopcji.

Za wszystko u Was :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Niech się w końcu wyprostuje :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Obrazek

Myszolandia

Avatar użytkownika
 
Posty: 66383
Od: Pon sty 19, 2009 22:48
Lokalizacja: środkowa

Post » Pon wrz 15, 2014 19:01 Re: Nasza kocia rodzinka, Lusia 15 lat, rudy do adopcji.

Dzisiaj byłam na kontroli z Franciszkiem i jest dobrze, robi siku sam, ale leki ma dostawać i za tydzień na kontrolę i badanie moczu.
Była też Molisia która się drapie po uszach i okolicach oczu. Pod mikroskopem bez zmian świerzbowca czy grzyba, ale ten guzek co był operowany w uchu powiększył się z jednej główki do od szpilki do dwóch viewtopic.php?f=1&t=80494&hilit=Molisia
Już raz miała go usuwanego bo bardzo się drapała i gdyby znowu trzeba by było go usuwać to już z całą małżowiną uszną. :(
Dostała leki, steryd, stronhold, miała zbadaną zeskrobinę i nic, dostała maść i za tydzień na kontrolę.
Była też niewidoma Bisia z problemem kręcenia się w kółko.
W badaniu doraźnym nic nie wykryto, zalecano wizytę u neurologa w Łodzi w lecznicy Animal u dr.Kalisza.

Koszt tych dwóch wizyt to 250 złotych a to nie koniec. :(
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40411
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Wto wrz 16, 2014 11:12 Re: Nasza kocia rodzinka, Lusia 15 lat, rudy do adopcji.

Anna61 pisze:[...]Była też niewidoma Bisia z problemem kręcenia się w kółko.
W badaniu doraźnym nic nie wykryto, zalecano wizytę u neurologa w Łodzi w lecznicy Animal u dr.Kalisza.[...]

moja Katarzyna I Ślepa jakiś czas temu też miała taki sam problem
okazało się, że przyczyną było zapalenie ucha środkowego i podrażnienie błędnika
po antybiotykach przeszło
... mry!
http://domowepiwniczne.blogspot.com/ <- a to nasz blog, można poczytać
i pomóc nam robiąc zakupy w Zooplus'ie - kliknij w banerek sklepu na pierwszej stronie bloga

jesteśmy też na FB -> https://web.facebook.com/IKtoTuMruczy/

ewa_mrau

Avatar użytkownika
 
Posty: 8490
Od: Pon sie 30, 2010 12:57
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto wrz 16, 2014 19:05 Re: Nasza kocia rodzinka, Lusia 15 lat, rudy do adopcji.

ewa_mrau pisze:
Anna61 pisze:[...]Była też niewidoma Bisia z problemem kręcenia się w kółko.
W badaniu doraźnym nic nie wykryto, zalecano wizytę u neurologa w Łodzi w lecznicy Animal u dr.Kalisza.[...]

moja Katarzyna I Ślepa jakiś czas temu też miała taki sam problem
okazało się, że przyczyną było zapalenie ucha środkowego i podrażnienie błędnika
po antybiotykach przeszło
... mry!

A badanie jakie miała?
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40411
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Śro wrz 17, 2014 9:14 Re: Nasza kocia rodzinka, Lusia 15 lat, rudy do adopcji.

Anna61 pisze:A badanie jakie miała?

żadnych skomplikowanych, tylko takie, które wykluczyły jakiś mikro wylew, czyli:
- źrenice
- odruchy przy ukłuciu po lewej i po prawej stronie ciała
Kaśka miała wcześniej zapalenie dziąseł, i dlatego była to pierwsza diagnoza naszego kotologa Jarka
na szczęście okazała się trafna
... mry!
http://domowepiwniczne.blogspot.com/ <- a to nasz blog, można poczytać
i pomóc nam robiąc zakupy w Zooplus'ie - kliknij w banerek sklepu na pierwszej stronie bloga

jesteśmy też na FB -> https://web.facebook.com/IKtoTuMruczy/

ewa_mrau

Avatar użytkownika
 
Posty: 8490
Od: Pon sie 30, 2010 12:57
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro wrz 17, 2014 10:30 Re: Nasza kocia rodzinka, Lusia 15 lat, rudy do adopcji.

Mam pod blokiem czarnego koteczka jak węgielek i mam przez niego rozdarte serce,chociaż jest dokarmiany ma jedzonko dokarmiam go ja i takie małżeństwo sąsiadów,a mam kotka co nie toleruje innych kotków,bo próbowałam przynieść w ubiegłym roku koteczkę i chodził za nią krok w krok,prychał,syczał i bił ją łapką,a ona miauczała i chciała wyjść i musiałam ją zaniść z powrotem i wtedy widziałam ulgę,poczuła się u siebie...Ale nie wiem,nie umiem przestać myśleć o tym czarnym koteczku i zastanawiam się czy mój jest szczęśliwy bo wykastrowany i zamknięty w domu,czy tamten koteczek co ma wolność i czy on byłby szczęśliwy gdybym odebrała mu tą wolność,wykastrowała i zamknęła...Ale gdy idę dać mu jeść,to nie umiem się z nim rozstać,nie mogę normalnie funkcjonować,bo cały czas o nim myślę...Dobrze jak jest ciepło,ma trawkę,motylki,muszki,a jak pada i przyjdzie zimno to nie wiem gdzie on śpi kochany i jak patrze wtedy na mojego śpiącego na kanapie,a pomyślę o tamtym to chce mi się wyć,a może niepotrzebnie,nie wiem i nie umiem znaleźć odpowiedzi...

yolaantaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 284
Od: Śro lis 14, 2012 14:10
Lokalizacja: Jastrzębie Zdrój

Post » Pt wrz 19, 2014 13:32 Re: Nasza kocia rodzinka, Lusia 15 lat, rudy do adopcji.

Taka wolność o pod gołym niebem to żadna wolność dla kota. Koty to zwierzęta udomowione, więc muszą mieć opiekę człowieka. Nawet te zdziczałe, bytujące w miastach, też muszą być wspomagane, aby mogły przetrwać.
Twój kotek, wykastrowany i na kanapie, na pewno jest nieporównywalnie bardziej szczęśliwy od tamtego biedaka, przebywającego na tzw. wolności.

Na podstawie jednego przypadku nie można stwierdzić z całą pewnością, że Twój kotek nie toleruje innych kotów. Ta akurat kotka mogła mu się nie spodobać, a może była niekastrowana i dlatego go irytowała. Koty prawie zawsze muszą mieć czas, niekiedy sporo czasu, aby się dogadać lub przynajmniej tolerować.

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt wrz 19, 2014 14:04 Re: Nasza kocia rodzinka, Lusia 15 lat, rudy do adopcji.

mb pisze:Na podstawie jednego przypadku nie można stwierdzić z całą pewnością, że Twój kotek nie toleruje innych kotów. Ta akurat kotka mogła mu się nie spodobać, a może była niekastrowana i dlatego go irytowała. Koty prawie zawsze muszą mieć czas, niekiedy sporo czasu, aby się dogadać lub przynajmniej tolerować.


Oj, to się zgadza. Ja, jak wzięłam drugiego kota to czekałam 9 miesięcy, żeby zaczęły się tolerować. A nawet teraz potrafią się tłuc aż futro leci. Warto spróbować.Może po wykastrowaniu prędzej się dogadają. A zimą czarnuszek na pewno będzie szczęśliwszy na kanapie niż na śniegu.
ObrazekObrazekObrazek

Salem 11

Avatar użytkownika
 
Posty: 2810
Od: Czw paź 24, 2013 20:05

Post » Pt wrz 19, 2014 15:06 Re: Nasza kocia rodzinka, Lusia 15 lat, rudy do adopcji.

Siedzę i myślę i mam dziesiątki wątpliwości,czy czarnuszek bedzie się załatwiał do kuwety skoro jest na dworze,a jak będzie chciał na wolność i miauczał pod drzwiami,a ja go wykastruję czy go nie skrzywdzę i czy mój kotek nie poczuje się zagrożony,odrzucony i za to może załatwiać się poza kuwetą złośliwie bo i o tym czytałam,a jest u mnie już 6 lat,no naprawdę nie wiem,ale żal mi też czarnuszka,teraz ciep ło,a jak się zrobi zimno,okienka pozamykane do piwnicy,walczę sama ze sobą i nie wiem co zrobić,bo rozpytywałam o domek dla czarnuszka,ale jakoś nikt się nie kwapi....

yolaantaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 284
Od: Śro lis 14, 2012 14:10
Lokalizacja: Jastrzębie Zdrój

Post » Pt wrz 19, 2014 15:29 Re: Nasza kocia rodzinka, Lusia 15 lat, rudy do adopcji.

A jak będzie mi posikiwał po katach i mój bedzie robił to samo,no nie jest takie proste wziąć następnego kotka,już mnie głowa boli od tego myślenia...

yolaantaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 284
Od: Śro lis 14, 2012 14:10
Lokalizacja: Jastrzębie Zdrój

Post » Pt wrz 19, 2014 19:32 Re: Nasza kocia rodzinka, Lusia 15 lat, rudy do adopcji.

yolaantaa pisze:Siedzę i myślę i mam dziesiątki wątpliwości,czy czarnuszek bedzie się załatwiał do kuwety skoro jest na dworze,a jak będzie chciał na wolność i miauczał pod drzwiami,a ja go wykastruję czy go nie skrzywdzę i czy mój kotek nie poczuje się zagrożony,odrzucony i za to może załatwiać się poza kuwetą złośliwie bo i o tym czytałam,a jest u mnie już 6 lat,no naprawdę nie wiem,ale żal mi też czarnuszka,teraz ciep ło,a jak się zrobi zimno,okienka pozamykane do piwnicy,walczę sama ze sobą i nie wiem co zrobić,bo rozpytywałam o domek dla czarnuszka,ale jakoś nikt się nie kwapi....

Koty to zwierzęta czyste i nawet dzikus zabrany do domu załatwia się do kuwety, bo tak jest dla niego najprzyjemniej.
Kastracją nie skrzywdzisz żadnego kota. Kastracja nie zmienia kociego charakteru. Na "wolności" też będzie mu się dobrze żyło, a nawet lepiej niż przed kastracją: będzie spokojniejszy, opanowany, nie będzie stanowić zagrożenia dla innych kocurów i co najważniejsze - nie będzie ojcem kolejnych bezdomnych nieszczęśników.
Koty nigdy nie siusiają złośliwie. To ludzie przypisują zwierzętom ludzkie intencje.
Przyczyny siusiania poza kuwetą są zawsze zdrowotne, najczęściej stany chorobowe układu moczowego.

Ja Cię do niczego nie namawiam, tylko piszę, jak to jest z kotami w rzeczywistości.

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt wrz 19, 2014 21:39 Re: Nasza kocia rodzinka, Lusia 15 lat, rudy do adopcji.

Sama miałam dylemat czy kastrować kocurka, który mieszkał na dworze. Bałam się, że zrobię z niego tym ciamajdę, którego będą inne koty nękać. Pani weterynarz rozwiała moje wątpliwości mówiąc: proszę pani, my tylko kastrujemy, zębów i pazurów (przydatnych w obronie) nie usuwamy. Dzięki temu kot będzie łagodniejszy i mocniej trzymał się podwórka bo nie będą mu w głowie panienki.

tamiss

 
Posty: 6179
Od: Śro lut 10, 2010 17:08

Post » Pt wrz 19, 2014 21:52 Re: Nasza kocia rodzinka, Lusia 15 lat, rudy do adopcji.

No i nie wytrzymałam i przyniosłam czarnuszka do domu,pierwsze co to jakby poczuł się osaczony biegał,wskoczył do wanny,schował się pod stolik skulił się przy samej ścianie.a mój kot szok,cały czas na niego warczy,syczy i obserwuje...Potem koteczek pojadł,wskoczył na fotel i śpi,a mój kotek jest niespokojny wpatrzony w niego,nerwowo się oblizuje też mi go żal...Jutro z czarnuszkiem chcę iść na kastrację,na razie się nie załatwiał i boję się jak to będzie i czy prześpię spokojnie noc...Matko nie wiem jak to będzie,ale tak bardzo było mi go żal,budziłam się z rana już zestresowana,że on tam czeka aż przyjdę dać mu jeść i zawsze był,a jak będzie teraz,czy mój się do niego przyzwyczai i kiedy,też dla niego to jest stres...

yolaantaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 284
Od: Śro lis 14, 2012 14:10
Lokalizacja: Jastrzębie Zdrój

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016, zuza i 104 gości