Nio!!! CUDENIEK!!!!
Moje kochane kocie serduszka!!!
Wszystkie 6.
Jakie one są pomocne!!
Wróciłam z pracy, po drodze zrobiłam zakupy. Całkiem spore zakupy!
Temat zakupów odkładam od 2 miesięcy na czas późniejszy tj, kiedy będzie winda!!!
Winda będzie w terminie nieokreślonym, bo określony na 17 grudnia minął!
Hm.... chyba że tego roku!
Na skutek braku windy, rwy kulszowej i kruszącego się kolana na święta moja lodówka zionęła pustką.
Optymistycznie zakładałam, że do końca grudnia tę windę skończą.
Przed Sylwestrem winda nie działała nadal, a na dodatek zostałam bez auta, czyli z zakupów lipa!
Wpadłam na pomysł, by wysłużyć się dzieckiem!
Kasę dałam, wymieniłam co ma kupić, na swoje nieszczęście dodałam " i co tam jeszcze chcesz".
Moje dziecko robiąc zakupy skupiło się na "i co tam jeszcze chcesz" więc jedzenia przyniosło skąpo.
W niedzielę wysłałam Kikę do Żabki po jakieś pieczywo. Zdawałam sobie sprawę, że może być ze świeżym kłopot więc poprosiłam, żeby wzięła chleb tostowy, albo jakieś pieczywo chrupkie.
Przyniosła! Pumpernikiel!!!!!
Nie cierpię tej gliny!!!
Jednak całą niedzielę jadłam.
Jadłam na śniadanko, na obiadek, na kolację.
Po takiej diecie, to opakowanie Xenny extra mi nie pomoże!
W poniedziałek udałam się na pobliski ryneczek po zakupy osobiście!
Taaaaa jedyny otwarty sklep w godzinach popołudniowych był ogołocony z artykułów pierwszej potrzeby.
Nawet żółtego sera nie było!!!!
Nic to! Postanowiłam zrobić zakupy we wtorek.
Kiczka jednak sypnęła mi takie wyzwanie z geografii, że we wtorek taszczyłam do domu pożyczony atlas i nie w głowie mi były jakieś sprawunki. Nawet wizja głodowej śmierci nie zmusiłaby mnie do wstąpienia do sklepu!!!!
Atlas ważył chyba tonę i z każdą chwilą stawał się cięższy.
Żarcie kupiłam dziś!!! Szyneczka taka, szyneczka siaka, kiełbaska, serek, pieczywko /przebrane mocno, ale jednak świeże/
Wtachałam te dobra do domu i..... musiałam usiąść i trochę odsapnąć.
Moje kochane kotki widziały, że pańcia zasapana, zmęczona więc jak się wzięły za rozpakowywanie zakupów, to ino folie latały!
A potem za foliami latałam ja, coby te szyneczki i kiełbaski choć do piątku nam starczyły.
