Poszedł do kuwety i nawet się starał ale nic mu nie wyszło. Leży mi na kolanach zawinięty w ręcznik - taka kupka nieszczęścia uwalana convem bo choć pokornie i bez walki to jednak nie zawsze łyknął... Reszta małoletnich ok - wariują, jedzą (Mudzinka preferuje chrupki!

), zdążyły się nieźle pobić o kostki z kuraka które im dałam do ogryzienia. Cóż - z przyzwyczajenia traktują to jak przysmak. Pierrot wcina właśnie puchę. Śmieszny jest. Głaskałam go kiedy spał - obudził się, zorientował co jest grane zasyczał. NIe przerwałam, a on nie uciekł, tylko każdego głaska komentował sykiem. Goopek.
