» Pon paź 05, 2009 16:42
Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Wróć do kuwety, pliiiizzz...
NIe podawałam - do tej pory dostawał leki głównie w zastrzykach - tylko na początku leczenie, jeszcze przed operacją w Warszawie przyjmował Synergal i Tolfedynę dopyszcznie.
Wróciliśmy przed momentem od weta i... siada mi psycha. Pęcherz nadal "nabity", brzuch bolesny, ślinotok - z pyszczka kapie. Wet mówi że leki podawane iniekcyjnie nie mają wpływu na dysfunkcje przewodu pokarmowego, że przyczyna torsji musi być inna. Pani Elżbieta mówiła że to może być przez leki.
Kłak cierpi - wet lekko wymasował mu pęcherz, zeszło trochę moczu, boi się cewnikować nie do końca wiedząc jak ta cewka wygląda "po przeróbkach", nie chce czegoś uszkodzić. W drodze powrotnej Kłaczek płakał. Teraz znów leży z uniesioną tylną łapką i płacze. Dostał ostatni Baytril, Tolfedynę i No-spę w zastrzyku. Nie wyrabiam - zaczynam się zastanawiać czy ta walka ma sens, czy nie jest tylko przedłużaniem jego cierpienia.