Fajna jest Niunia, ale też bardzo absorbująca ostatnio. Powiem Wam, że teraz mam więcej problemu z kotami, niż kiedy żył Krzysiunio. Kiedyś sprzątałam kuwetę czasem nawet tylko raz dziennie, teraz robię to kilka razy w ciągu doby - bo taka jest potrzeba.
W sobotę pierwszy raz byłam fryzjerką, Krzysiek kupił maszynkę (w wątku COVIDowym śmiali się, że teraz najpopularniejszym sprzętem są maszynki właśnie) i musiałam go ostrzyc, co okazało się nawet łatwe, nie wyszło źle. Płacić za coś takiego 25 albo 30 zł raz na 3, 4 tygodnie?

Mnie maszynką Krzysiek nie ostrzyże, te czasy dano minęły. Mówią, że za tydzień otworzą fryzjerów - wątpię. Kina itp., tydzień później szkoły - naprawdę wątpię.
Policji i wojska trochę się kręci, wczoraj na mojej ulicy trzy razy z policyjnego samochodu nadawali komunikat o epidemii. Straszne to.
Na szczęście nam na razie odpuszczają, nie zatrzymują, do dziczków też jeździmy bez przeszkód, a o to się najbardziej martwię, wszystko inne da radę wytłumaczyć (sklep, do pracy).
Życie międzyblokowe za to kwitnie i to jest przerażające. Niby przy bloku odgórne przykazy pozwalają łazić, ale gdzie ludzie podziali zdrowy rozsądek?
Atta, mam nadzieję, że operacja nie była bardzo poważna i dasz radę, trzymam kciuki.