Tak jak Wam pisałam, do tej pory Putek pomieszkiwał. Zaglądał do domu na jedzenie, obserwował pozostałe koty, czasem trochę się zdrzemnął na kuchennym krześle. Za swój teren uważał jednak otoczenie domu i generalnie tam wolał przebywać. Zupełnie jakby w domu było mu za ciasno i zbyt duszno
Wczoraj zepsuła się pogoda – mimo przebłyskującego słońca, wiał silny, zimny wiatr.
Po posiłku, który dostał moim powrocie z pracy, Putek jakoś wcale nie śpieszył się z wyjściem...
Wskoczył na stół w salonie:
Mogę tu sobie posiedzieć tak jak pozostali?
Umyję łapki
Trochę się rozciągnę...
Potem zmienił miejscówkę i zasnął w fotelu na kocyku, który mu przygotowałam

Przespał tam zachód słońca

A późnym wieczorem, pierwszy raz zobaczyłam jak śpi w takiej pozycji

Prawdę mówiąc, czekałam na ten koci sen z wywalonym brzuchem
Dla mnie to znak, że Putek poczuł się u nas w pełni bezpiecznie i nabrał stuprocentowej pewności, że jest u siebie w domu

Zresztą upewnił mnie o tym rano, kiedy wyspany do bólu, zeskoczył z fotela i przydreptał do kuchni na śniadanie
Myślę, że skończyło się pomieszkiwanie. Putek zamieszkał
