Głupich nie sieją-sami się rodzą
Poszłam do wetki zapłacić za zastrzyk Timurka i zobaczyłam małe bure
cóśkręcące się koło dworca, posród samochodów.Krótka rozmowa z panem taxówkarzem i okazało się,że mal ch od kilku dni tak sie błąka,wetki daja mu jeść, dziewczynka zrobiła mu pod schodami prowizoryczna budkę z poslankiem.Maluch cudny-bury-no istna Antosia!-buzia okragła, futerko puchate-lekko jakby przedłużone-jak u Zoe.
Dzisiaj miałam robić budkę dla kici z Kretowin-postanowiłam i dla malca małą budkę zrobić,ale cały czas serce mi pękało,że on tam samiutki siedzi , wokół pełno samochodów i ludzi obojetnych na jego los....
Budki nie skończyłam-pojechałam taksówką na dworzec szukac malca-postanowiłam go do domu zabrać, nim bedzie za późno.Niestety maluszka nie było
Przez godzine go szukałam, kiciałam-nic!
Dopiero pan taksówkarz wróciwszy z kursu powiedział mi,że pani, którą wiózł do domu, widziała jak jakies dziewczynki sie kociakiem bawiły niedaleko jej sklepu, a potem zostawiły go i poszły.Szukałam go niestety nic z tego-znów oblazłam sąsiednie ulice i nagle zobaczyłam szarą kuleczkę pijącą wodę z kałuży-jest!!!-sam by pewnie juz do swojego prowizorycznego domku nie doszedł-samochody by go zabiły
Złapałam go i przytuliłam do siebie, a to maleństwo wtuliło mi sie pod szyję i objeło zabłoconymi łapinkami.Szybko do wetki, dostał tableteczkę na robale, popryskała go na pchełki, bo kupy pcheł były na grzebyku-malec waży 1,700 jest tłuściutki, bo błąka się dopiero od kilku dni, a wetki dawały mu jeśc.
Teraz spi w łazience, a jak weszłam -mruczał na mój widok-zobaczcie jaki słodki
Maciuś-tak ma na imię, choć zastanawiam się, czy nie nazwać go Antoś-jest taki do Antosi podobny!

