neofelis pisze:Ja też jestem w podobnej sytuacji: kotek i kicia, rodzeństwo. Mają 7 miesięcy. Weterynarze radzą zaczekać do 8 miesiąca i tak zamierzam. Ale nie wiedziałem o problemach z koścmi... Z tego co piszecie wynika, że może warto poczekać z kocurem aż skończy rok a z kicią aż będzie miała rujkę. W marcu idę na wizytę kontrolną do weterynarza i jeszcze się dopytam, niech obejrzy kotki i oceni ich stan.
Problem z parkami polega na tym, aby nie było za późno ze sterylizacją... Bo jak zajdzie w ciąże to mogą się chore kociaki urodzić... Ja mam to szczęście, że mam weterynarza dosłownie 200m ode mnie

więc dosłownie z każdą pierdołą mogę polecieć

Za każdym razem pytam się kiedy przewidywana sterylizacja i za każdym razem sprawdza jedno i drugie

A kastrowa mona nawet i w wieku 5 miesięcy, bo i tacy rekordziści są

Kocurek jednej z naszych Pan weterynarz - bo są dwie: Ewa - kobitka po 30 i Monika przed 30, no i praktykantka - po 20, wszystkie fajne

, więc kocurek pani Ewy był kastrowany w wieku 5 miesięcy bo tak szybko dojrzał, wszystko zależy tak naprawdę od kota i jego hormonów

jak stwierdzi, że jest gotowy na laski w wieku 5 miesięcy to nawet w wieku 5 miesięcy można go już ciachać

oczywiście uświadamiając kociaka w ostatniej chwili co go czeka
Dziś też byłam... Znów kociaki dostały po antybiotyku... ehh... Wg Pani Weterynarz są w dobrym stanie, ale nie jest to stan do szczepienia.. i ucieka to 2 szczepienia jakby jakimś Świętym Gralem było - takie nie osiągalne, nie zdobyte i nie odkryte... ehh... Jedno i drugie ma powiększone węzły chłonne, mamy się udać na sprawdzenie w środę

A poszłam, bo jak dziś wróciłam z pracy i zaczęłam się witać z kociakami to Ptyś... miał cała dupe mokrą... i stwierdziłam, że tego za dużo... nadal zdarzało im sie kichnąć tak raz dziennie - nie wiem któremu, bo ciągle przebywają razem i nie jestem w stanie odróżnić kichającej Balbinki od Ptysia, a dziś d tego mokra dupa Ptysia... dostało w dupe po 2 zastrzyki. Ptyś dziś był dzielny jak zawsze, choć miał mierzona temperaturę beze mnie i aż się trzęsł cały jak galareta. A Balbinia jak przystało na Balbinie nie chciała dać sobie zrobić zastrzyków, podrapała mnie i Panią weterynarz, wrzasku narobiła jakby kto ją żywcem ze skóry odzierał

W końcu... wzięłam ją na ręce... i... kicia się uspokoiła... Pani Monika powiedziała, abym usiadła na krześle z nią na rękach i... spokojnie bez mrugnięcia okiem, bez krzyków, bez marudzenie dostała zastrzyk

Normalnie odkryłyśmy na sposób z zastrzykami na Balbinie
