» Pt wrz 02, 2011 20:33
Re: Zulusiu byłeś największą miłością mojego życia...
Dobry wieczór Kochani...
Dinuś już po zabiegu, wszystko przebiegło bez komplikacji.
Długo nie miał zamiaru usnąć, a później szybko się budził.
Mieliśmy trochę problemów z jego przenosinami...
Waży 39 kg i nawet w 3 osoby ciężko go było przenieść...
Natomiast cały czas był dzielny i grzeczny...
Każdy kto go pozna mówi, że ten pies potrafi skraść serce...
Ma głębokie, poczciwe spojrzenie...
Ranka, a raczej szew jest malutki.
W niedzielę zrobię mu jeszcze zastrzyk z antybiotyku i mam nadzieję na tym koniec.
Teraz jest pod opieką Pani Danusi, leży na kołderkach w ciepełku...
Dinuś jak i Micek byli kiedyś pod "opieką" poprzednich stróżów, którzy bili Dinusia, a odkryłam ostatnio, że i Micusia...
Kiedy daję mu jedzenie i odtrącam komary klaszcząc w ręce, to ucieka przerażony...
Kilka razy taka sytuacja miała miejsce...
Gdybym tylko spotkała tych ludzi, to lepiej mnie trzymać, bo mogłabym być nieobliczalna...
Przepraszam najmocniej tych, którzy czekają na przesyłkę ode mnie.
Paczki wysłałam dopiero dzisiaj, ale dlatego, że chciałam w niej umieścić małą niespodziankę, pamięć o Zulusku...
Możliwości miałam ograniczone, więc dopiero dzisiaj udało mi się wszystko zapiąć na ostatni guzik.
Paczki wysłałam priorytetem, więc powinny być u Was jutro, najdalej w poniedziałek.
Proszę dajcie znać, kiedy otrzymacie, że wszystko jest ok.
Tęsknię, tęsknię, tęsknię...
Chcę do Zuluska...
Chcę być z nim...
Nie chcę być tu sama...
Zulusku...
Przypadek jest tylko batem, którego przeznaczenie używa do popędzenia tego, co i tak nieuchronne...