Martwię się o moje maleństwo

w sumie nie dziwne, cały czas się o nią martwię, ale teraz szczególnie.
Żołądek uspokił się, jelita też - cały czas daję Nikuni suchego Intestinala i jest zjadany ze smakiem, co mnie cieszy, bo ukł. trawienny podleczymy. Niki jadła też RC Fibre przez chwilę, ale musiałam przestać dawać, bo pojawiły się rzadkie kupy. Gotowanego raczej nie chce jeść, ale czasem skubnie. Surowa wołowina, jak za często nie jest dawana to znika ze smakiem. Wędlina jako nagroda lub do przekupienia

ale małe ilości. Nie muszę pisać jaka reakcja Niki

Mleka prawie nie pije i przez to nie przyjmuje Scanomune. Za ok 2-3 tyg. wejdziemy z Zylexisem.
Nikunia jest smutna, wycofana. Cały dzień leży i prawie nie śpi, a jak już się jej uda zasnąć (m. in. na moich kolanach), to śpi b. twardym snem - nie reaguje nawet na głośne hałasy. Mało co ją interesuje, zaciekawia. Nawet jak zaczyna się ze mną bawić, to po chwili biernie siedzi lub leży. Przychodzi na kolana, ale jest gorąco, więc po jakimś czasie wstaje i kładzie się pewnie tam gdzie jest chłodniej. Ogólnie jest wylękniona, czujna, czasem boi się mnie, ucieka. Teraz nic jej nie robię, zostawiam i nie ingeruję. Chce, to przychodzi sama, ale gadam do niej

nawet na dużą odległość. A ona zmienia pomieszczenia ze mną, choć nie zawsze.
Wetka powiedziała, że to wszystko musi być na tle psychicznym i to siknięcie w kącie też (jak na razie to jeden wypadek). To musi być spowodowane ostatnimi przeżyciami i wpływem narkozy (zabieg, długa podróż, zastrzyki, wymioty - dyskomfort samopoczucia). Niki jest kotką o delikatnej psychice. Do tego skończył mi się Feliway

Przegapiłam ten moment. Zamówiłam już wkłady, ale facet jest na urlopie i dostawa będzie w tym lub przyszłym tyg.

Martwię się podwójnie, bo w poniedziałek idę do szpitala (już jutro jadę) i nie wiem ile tam będę. To tak nagle wyszło. W sumie nie wiem czy mnie przyjmą, bo jadę do W-wy na żywioł. Dostałam skierowanie u siebie, ale do siedleckiego szpitala za Chiny nie pójdę. Mama ma przyjść do mnie i "zamieszkać" z Nikunią, ale ona i tak przeżyje ciężko moją nieobecność, zwłaszcza, że szuka teraz u mnie pocieszenia (wetka też mówiła, że wg niej nie obędzie się bez echa

).
Trzymajcie kciuki, aby Nikuni nic nie było przez ten czas, bo mama sobie nie poradzi, a do tego nasza wetka od poniedziałku na urlopie.