
Wieczorem na łóżko zameldował mi się stały zestaw czyli Feluś, Suffka i Puchatek.. I po chwili dołączyła do zestawu Kasia..

Umościły się wszystkie w zgodzie i bez wzajemnych pretensji..


Rano z zestwu zostały Suffka i Feluś.. Puchatek gdzieś latał a Kasia spała na półce z książkami, znowu wywalając brzuszek do góry..
Dzisiejsze śniadanko również zjadły wspólnie..
Troszkę grymasiła Dyszka, ale jak na razie jeszcze się nie martwię, bo jak się jest taką kluchą, jak Dyszka, to jedno skromniejsze sniadanko jej nie zaszkodzi.. zacznę się martwić jak przy kolacji też będzie grymasić..
Suffka też odmówiła jedzenia.. I nią się martwię..
Niby nic się nie dzieje a jakoś mi się nie podoba..

Suffka stale mi spędza sen z powiek.. jak tylko widzę jakieś małe odstępstwo od codziennego rytuału, to już mam katastroficzne wizje..
Na szczęście nie chowa się pod meble i to jest pocieszające..
Zobaczymy jak będzie wieczorem.. Jak się wydrze na mnie, że głodna, to na razie dam jej spokój.. Jak nadal nie zechce jeść, to lecimy do weta..
Ostatnio jak poszłam z nią do weta z tekstem, że mi się nie podoba, mimo że je, pije i kuwetkuje normalnie.. temperaturę też miała w normie.. to po dwóch dniach czy trzech okazało się, że to było ropomacicze.. z tym, że przy pierwszej wizycie właściwie nic nie stwierdzono.. dopiero po upływie tych dwóch czy trzech dni, kiedy dziwny zapaszek spowodował to, że zajrzałam pod ogon, zobaczyłam co się dzieje no i wtedy już poleciałyśmy na Białobrzeską prawie na sygnale..
W każdym razie teraz znowu jestem na etapie - kot mi się nie podoba ale właściwie nie wiem dlaczego..
