przez to futro nerwicy dostaję, bo on z reguły nie daje się czesać i tyle o ile udaje mi sie go wyczesać na grzbiecie, to od podwozia... koszmar

Czasem to nawet na grzbiecie nie wolno, bo... warczy piernik

i zwiewa. Za to ja przyjdzie na kolanka, to cichaczem staram się machnąc grzebykiem tu i ówdzie, zanim sie nie wkurzy

Żebym go szarpała, ciągała za te kudły, ale ja delikutaśnie a on i tak niezadowolony. Ile mam już różnych "przyrządów" do czesania i masowania to się w pale nie mieści - próbuję wszystkiego... Jednak wszystko zawsze zależy od humoru diabołka
