
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Jana pisze:Kiedy rozbrykane koty już się uspokoiły, Mysza wróciła. I spała całą noc przy mnie, rano (no, nie tak rano) obudziłam się obok niej (reszta kotów też na łóżku, trochę ciasno było). I nawet dała się pogłaskać, wymiziać, nadstawiała najpierw brodę, potem nawet brzuszek. Jak za dawnych dobrych czasów
![]()
Jana pisze:Nadzieja znowu wraca. Zmienilismy antybiotyk i kurczowo trzymam się myśli, że ten wreszcie pomoże! Mysza musi wyzdrowieć po prostu.
Wczoraj, kiedy położyłam się spać, pomyślałam, że już od bardzo dawna miejsce przy mojej głowie jest puste, bo Mysza nie chce spać z nami. Że chowa się przede mną w drugim końcu mieszkania, w kąciku przy kaloryferze. I że tęsknię do mojego czarnobiałego kościotrupka... Było mi naprawdę smutno, ale już w półśnie mignął mi przed nosem cień - to Mysza przyszła do mnie! Naprawdę, przyszła położyć się na swoim dawnym miejscu. Niestety, małe rude miało akurat aktywną fazę, Miś latał po łóżku jak ruda wiewiórka, kotłował się a to sam, a to z Całką czy Młodym, no i wygonił niechcący Myszę. Po raz pierwszy byłam autentycznie zła na małego![]()
Kiedy rozbrykane koty już się uspokoiły, Mysza wróciła. I spała całą noc przy mnie, rano (no, nie tak rano) obudziłam się obok niej (reszta kotów też na łóżku, trochę ciasno było). I nawet dała się pogłaskać, wymiziać, nadstawiała najpierw brodę, potem nawet brzuszek. Jak za dawnych dobrych czasów
![]()
Dlatego tak uparcie liczę na ten nowy antybiotyk. Musi zadziałać!
Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016, Hana, zuza i 105 gości