Powiem Ci, że ja teraz jestem na to uczulona, bo za czasów Maciusia nie brałam na poważnie jego wymiotów a dziś jak o tym sobie wspomnę to mam ochotę sama siebie stłuc na kwaśne jabłko... bo może... ale Maciuś zawsze zachłannie jadł i zwracał zaraz po pochłonięciu posiłku, a zaraz po tym znowu chciał jeść. Nie mówię, że tak jest u Migotki, ale ja sobie to zarzucam, bo wtedy nie biegałam z każdym pierdnięciem do weta i dziś się tym zadręczam, bo robiłam źle
