No wreszcie jestem!
Tomcio Paluszek już u mnie-siedzi grzecznie w łazience,pojadł ,popił.Cichutki taki jest,a jak wchodzę , natychmiast sie mizia i ugniata-on by z rąk nie schodził!
Ewa płakała, jak się z nim żegnała, prosiła mnie, by został u niej do poniedziałku,ale nie chciałam, by jeszcze bardziej sie przywiązywała, bo nie oddałaby go a wtedy i tak byłby na moim utrzymaniu-i tak ma już 4 koty, a kasy brakuje-tak to jest-gdzie wielkie serce, tam pusty portfel najczęściej!
Wątek założę Tomciowi jutro-dzisiaj za bardzo jestem rozemocjonowana.
Dziękuję,że ze mną jesteście!
