Agusia, odpiszę Ci na PW, a tu opiszę nasze ostatnie kilka dni... jak już się lekko uspokoiłam i opanowałam nerwy.
Ku przestrodze.
Jak pamiętacie, Bazyl jest tylko na puszkach. Kiedy go przestawialiśmy, mieliśmy w domu różne rodzaje (kupione jak tylko koty przyjechały i zanim zaczęły się problemy u Tosi) - więc dostawał różne puszki, a ja miałam okazję obserwować, które najbardziej mu pasują. Było OK do momentu, kiedy zdecydowałam że kot będzie jadł Catz Finefood. Zamówiliśmy w Zooplusie pakę 12 dużych puszek, ten sam smak (jagnięcina z królikiem). Pamiętacie jak niedawno pisałam, że u moich kotów nie sprawdza się zamawianie wielkich partii karmy bo Bazyl zaraz coś wymyśli? No więc jak przyszły nowe, duże puszki - Bazyl puścił pawia. Zwaliłam to na karb tego, że mąż za dużo mu dał na śniadanie. Tego dnia biedny kot miał taką głodówkę, że nie jadł od kolacji dnia poprzedniego (wtedy jeszcze zjadł ze starej puszki) bo dzień później śniadanie zwymiotował, potem odmawiał jedzenia aż wróciłam z pracy i dałam mu Gourmeta. W każdym razie po 1 dniu na Gourmecie kot znowu jadł Catza. Ale jadł coraz mniej. Chudł. Tego, co działo się przez ostatnie dni nie opisywałam, bo nie chciałam przed Świętami wprowadzać tu znowu smutasów. W każdym razie pojawiła się znowu krew, potem zniknęła, ale przez 2 dni była biegunka. Tosia, która często wylizywała miseczkę po bracie też miała znowu krew, a 22go było jej tyle, że znowu ryczałam nad kuwetą. Biegunka Bazyla nie była strasznie silna, kot robił kupę 3 razy dziennie i była to głównie brązowa woda. Szczerze mówiąc nie wiedziałam już co robić

Data ważności wszystkich 12 puszek z Zooplusa to rok 2016. Ale...
Ale.
Tu wstyd mi będzie pisać, bo jeszcze jak o tym myślę to mam ochotę palnąć sobie w łeb za mój nieskończony idiotyzm i bezmyślność. No ale stało się i mogę tylko przyznać się do własnej głupoty
Te puszki Catza tak dziwnie się otwierało... tzn otwieraliśmy je, a one wręcz wylewały się nagle, wytryskiwały na zewnątrz prawie jak wstrząśnięty szampan. Raz otwierał puszkę mąż. Następną otwierałam ja. Było przed 6 rano więc jedyne co zarejestrowałam to to, że się ochlapałam. I dopiero przy 3 puszcze nas olśniło. Przecież puszki nie powinny tak 'wybuchać'
Ech... aż ciężko mi to pisać to tak wściekła na własną bezmyślność nie byłam chyba nigdy. Zamiast od razu zaskoczyć, że z puszkami coś nie tak... karmiłam nimi biednego kota aż doprowadziłam do rozstroju żołądka

Kiedy poszliśmy obejrzeć dokładnie pozostałe 9 puszek okazało się, że wszystkie mają wybrzuszone denka. To oczywiście świadczy o tym, że z puszką jest coś nie tak. Nie wiem, czy została źle zamknięta, czy źle przechowywana, ale przecież jeśli denko w jeszcze nieotwartej puszce ugina się pod naciskiem palca, to coś takiego najlepiej od razu wyrzucić. Od wczoraj Bazyl je tylko puszki Ziwi Peak i jego kupa zaczyna się normować, a on sam ma o wiele większy apetyt. Dosłownie nie poznaję kota.
Czekam na kolejne kupki, ale wierzę, że będzie coraz lepiej i moja bezdenna głupota nie pozostawi większych śladów na zdrowi Bazylka

I mówię wszem i wobec, pamiętając historię z 7kg suchego Orijena z Zooplusa, był to mój ostatni zakup jakiejkolwiek karmy w ww sklepie. Wiem, że większość karmy jest OK, ale 2 przesyłki od nich po kolei i 2 partie karmy do wyrzucenia to przegięcie.