Ogrynia i reszta ulicznych dzikusków - teraz w moim domu

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Wto wrz 10, 2013 19:44 Re: Ogrynia i reszta ulicznych dzikusków - teraz w moim domu

Och :oops:
Zasugerowałam się tym co napisała kwinta i też pomyślałam , że to Rysiek, ale przecież Rysiu ma mniej białego :roll:
Obrazek

alab108

 
Posty: 12890
Od: Wto lis 09, 2010 22:35
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie

Post » Wto wrz 10, 2013 19:54 Re: Ogrynia i reszta ulicznych dzikusków - teraz w moim domu

Obrazek

Z lewej strony jest Rysio, Tosia z prawej.

Obrazek

Tutaj też Rysio jest z lewej.
To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Justynka [*] 26.8.2011 Piglunia [*] 29.9.2011 Babunia [*] 24.11.2014 Rysio [*] 10.10.2016 Ogrynia-zaginęła 8.10.2011 odnaleziona 25.02.2012 zm. 26.11.2018, Tosia [*] 25.03.2019

Iwonami

 
Posty: 5480
Od: Wto sie 10, 2010 21:53
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Wto wrz 10, 2013 20:00 Re: Ogrynia i reszta ulicznych dzikusków - teraz w moim domu

No i Rysio ma plamkę na nosku, a Tosia ma cały nochalek biały :D
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35360
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Wto wrz 10, 2013 20:02 Re: Ogrynia i reszta ulicznych dzikusków - teraz w moim domu

Tak, tak, widzę ogromną różnicę. Jednak widać, że to jest rodzeństwo :ok:
Obrazek

alab108

 
Posty: 12890
Od: Wto lis 09, 2010 22:35
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie

Post » Wto wrz 10, 2013 20:19 Re: Ogrynia i reszta ulicznych dzikusków - teraz w moim domu

ObrazekObrazek
Rysio ma śliniaczek, Tosia jest w płaszczyku, tylko rękawki jakieś takie nierówne.
To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Justynka [*] 26.8.2011 Piglunia [*] 29.9.2011 Babunia [*] 24.11.2014 Rysio [*] 10.10.2016 Ogrynia-zaginęła 8.10.2011 odnaleziona 25.02.2012 zm. 26.11.2018, Tosia [*] 25.03.2019

Iwonami

 
Posty: 5480
Od: Wto sie 10, 2010 21:53
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Wto wrz 10, 2013 20:36 Re: Ogrynia i reszta ulicznych dzikusków - teraz w moim domu

Te koty są takie zwykłe niezwykłe. Masz duży dar Iwonko robienia pięknych zdjęć.Twoje wszystkie futerka są przepiękne. Mają w sobie to coś :1luvu:
Dobro raz dane, wraca z podwójną siłą.
Kacperku[*]przepraszam Cię za to, co musiałam Ci dziś zrobić. Dziękuję Ci za 16,5 roku bycia razem.
05-1995-27-12-2011.:( :(
Rysio-16-02-2013 [*] :( :( Przecinak-Synuś-13-12-2016[*] :( :(
ObrazekObrazek

Hieny na pokład.
Dążymy do szczęścia, nie zadeptując trawników innym.
“Człowiek, który nie ma się czego bać, to człowiek, który nie ma czego kochać.”

meg11

 
Posty: 25715
Od: Wto sty 11, 2011 15:22
Lokalizacja: Radom

Post » Wto wrz 10, 2013 22:05 Re: Ogrynia i reszta ulicznych dzikusków - teraz w moim domu

Choć naprawdę mam szczerą chęć zaprzestać pisania, przywrócę post, o którym pisała kwinta, a który usunęłam. Robię to dla Was dziewczyny, które mnie wspieracie i w ostatnich dniach przekazałyście wiele ciepłych słów. Bo dawno tu nie było tej, z której powodu powstał ten wątek. Dodam tylko, że dziwny jest dla mnie ten koci świat. Wspominałam tu wielokrotnie jak to moja pierwsza w zyciu kotka, Piglusia - również zabrana dzika z podwórka, uciekała przede mną w domu i po czterech latach mieszkania ze mną pewnego dnia wskoczyła odwiedzającej mnie koleżance na kolana. Od tamtego dnia zachowywała się jak mój osobisty domowy kot będący ze mną od zawsze. Wyglądało to tak jakby ktoś przekręcił w niej czarodziejski kluczyk.
Dzisiaj zdarzyła się też dziwna rzecz, nieco podobna.
Przyszła inna koleżanka. Siedziałyśmy przy stole i piłyśmy kawę. Nagle przyszła Ogrynia i wskoczyła na jedno z krzeseł obok nas, troszkę posiedziała i ułożyła sie na nim spać. I spała tak obok nas a mnie tym wprowadziła w osłupienie.
Czyżby miał sie powtórzyć scenariusz i niedługo będę mogła miziać się z moim ogryzionym uszkiem?

Usunięty wpis

Iwonami pisze:Kotom nie należy przeszkadzać gdy są zajęte.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zawsze przytulone, zawsze razem...... Odbija się to na wyglądzie :(
To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Justynka [*] 26.8.2011 Piglunia [*] 29.9.2011 Babunia [*] 24.11.2014 Rysio [*] 10.10.2016 Ogrynia-zaginęła 8.10.2011 odnaleziona 25.02.2012 zm. 26.11.2018, Tosia [*] 25.03.2019

Iwonami

 
Posty: 5480
Od: Wto sie 10, 2010 21:53
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Wto wrz 10, 2013 22:39 Re: Ogrynia i reszta ulicznych dzikusków - teraz w moim domu

Po cichutku podczytuję, wzrusza mnie każde zdjecie przytulonych do siebie Babuni i Ogryni. Widać tą wieź, tę czułość i przywiązanie. Piękne... Nawet Babunia z dredami.
Nasze wątki:Czarno Widzę i Szarość nie radość, a tu nas zobaczysz #cats.on_tour

Obrazek

haaszek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2979
Od: Pt cze 23, 2006 18:43

Post » Wto wrz 10, 2013 22:47 Re: Ogrynia i reszta ulicznych dzikusków - teraz w moim domu

Tak, ta przyjaźń między koteczkami jest niesamowita :D też bardzo lubię na nie patrzeć, zawsze przytulone do siebie :D .

A to że Ogrynia się na Twoich kolanach Iwonko umości, to jestem przekonana. To tylko kwestia czasu, nie wiem czy dostąpisz tego zaszczytu ze strony Babuni, ale jeśli nawet nie, to przecież najważniejsze, że jest u Ciebie w domku, w swoim ukochanym legowisku, bezpieczna i na pewno bardzo szczęśliwa :D :ok: .
A dredami się nie przejmuj, to dodaje Babuni uroku :1luvu: :D
Gdy cię znalazłam, nie wiedziałam, co z tobą zrobić.
Dziś nie wiem, co zrobię bez ciebie...
Marcel 7.10.2007 - 26.07.2021

kwinta

Avatar użytkownika
 
Posty: 7331
Od: Śro maja 21, 2008 20:47
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Wto wrz 10, 2013 22:50 Re: Ogrynia i reszta ulicznych dzikusków - teraz w moim domu

Piękne i wzruszające są wszystkie Twoje opowiadania a zdjęcia prześliczne :ok: :ok: :ok:
Też odwiedzam regularnie tylko kilkanaście wątków a odzywam się nawet na nich tylko czasami :|
Na nasz wątek też wcale nie wiem kto zagląda. :|
...Obrazek...Obrazek

kussad

Avatar użytkownika
 
Posty: 14240
Od: Pt paź 13, 2006 9:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro wrz 11, 2013 8:42 Re: Ogrynia i reszta ulicznych dzikusków - teraz w moim domu

izka53 pisze:Rysio , jako figurka - bibelocik , jest słodki :love: :love:

Prakseda pisze:Biorąc pod uwagę specyfikę choroby, nawet najserdeczniejsza opieka ze strony rodziny nie gwarantuje profesjonalnej terapii. A na pewnym etapie osoby bliskie same potrzebują pomocy psychologa lub psychiatry, bo stres i chroniczne zmęczenie robią swoje, uniemożliwiają wzajemną egzystencję. Dlatego myślę, że minęły czasy, w których oddanie członka rodziny do domu opieki uważało się za coś godnego krytyki czy potępienia.


Praksedo , ale w naszej mentalności tkwi wciąż przekonanie , że oddanie bliskiej osoby do domu opieki , to ucieczka przed odpowiedzialnością i wygodnictwo.
Poza tym , poczytaj co Iwona pisze o BARDZO DROGIM domu opieki. Takich placówek , o której piszesz , prawie nie ma.
Z drugiej strony - dla osoby z Alzheimerem, podobnie jak dla dla dziecka z autyzmem, zmiana warunków bytowych jest ogromnym stresem, często pogłębiającym objawy. Tu nie ma złotego środka.


Fakt, nasz ośrodek jest wzorcowy i chyba jedyny w kraju, ale miejmy nadzieję, że to jaskółka, która jednak uczyni wiosnę.
Są oczywiście drogie ośrodki na warunkach tzw komercyjnych, również prywatne.
Ale pomoc społeczna ma za zadanie dofinansowywać pobyt pensjonariuszy, których kieruje do swoich placówek. Jest taka ogólna zasada, że mieszkaniec płaci 70% renty czy emerytury, niezależnie od jej wysokości. Główny koszt (wysoki w przypadku "mojego" Centrum) jest finansowane z budżetu miasta.

Co do stresu dla samych chorych bywa różnie, u nas są przypadki, że ludzie odżywają. Towarzystwo innych ludzi, intensywne zajęcia, itp. zmienia ich nastawienie do pobytu. Mamy np. staruszkę, która u siebie w domu była agresywna, ganiała wnuczkę z nożem po mieszkaniu. A tutaj jest spokojna (nie, nie dostaje psychotropów), uśmiechnięta i chętna do współpracy z terapeutami.
Kontaktu z rodziną nie ogranicza się u nas. Są przypadki, że np. mąż towarzyszy tutaj chorej żonie od świtu do pójścia spać.

Piszę to wszystko celowo, mając na uwadze sytuację Iwonki.
Iwonka nie dasz rady sama w pewnym momencie. Wiesz, że chorzy na Alzheimera mogą stanowić zagrożenie dla samych siebie (gaz, woda, ucieczki z domu).
Wiem, to są bardzo trudne decyzje.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Śro wrz 11, 2013 9:08 Re: Ogrynia i reszta ulicznych dzikusków - teraz w moim domu

Buraski są najpiękniejsze, najpiękniejsze.
Babuni dredy faktycznie niesamowite, ale skoro nie da się jej nijak wyczesać, podejdź do tego z drugiej strony i zamiast się zamartwiać pomyśl, że widocznie Babunia czuje się młodzieżowo i podąża za rockową modą.
:)

Megana

Avatar użytkownika
 
Posty: 8251
Od: Śro gru 31, 2008 1:14
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro wrz 11, 2013 15:26 Re: Ogrynia i reszta ulicznych dzikusków - teraz w moim domu

Kochane dziewczyny :1luvu: , gwoli wyjaśnienia.
Pisząc o złomowisku nie małam na myśli całkowicie znikać z forum. Mam wiele dowodów na to, że kilka osób mi kibicuje, interesuje się mną i moją czwórką, wiem, że mogę liczyć na cenne rady i wsparcie nie tylko duchowe. I wiem, że po każdej próbie zniknięcia prosicie mnie i tu i w PW abym tego nie robiła.
Po prostu w ostatnim czasie zwątpiłam w sens pomagania, przestałam rozumieć otaczającą mnie rzeczywistość, również tę forumową, a może tę przede wszystkim.
Jak wcześniej napisałam, forum dla mnie się kurczy. W wielu wątkach przestałam się wypowiadać, jeszcze je czytam, ale wiem że nic już tam nie napiszę aby nie być narażoną na ataki i sprzeciwy nawet odnośnie chęci niesienia pomocy. Widzę już, że i z tym trzeba być bardzo ostrożnym.
Kiedyś miałam grubszą skórę niż teraz. Teraz okoliczności, w jakich się znalazłam zmieniły ten stan. Z pewnością jest to starość, która mnie dopadła, stąd o tym złomowisku. Z pewnościa to ciągłe obcowanie z choroba, straszną chorobą pt. Alzheimer i bezsilnością, o ktorej sporo napisałyśmy wcześniej. Od czterech lat jeżdżę regularnie do domu opieki, w ktorym stale umierają ludzie i czuć w powietrzu zapach śmierci. To wszystko spowodowało, ze moja odporność jest słaba. Jedynym wyjściem jest unikanie miejsc, w których mogę narazić sama siebie na dodatkowe stresy.
Stąd decyzja o zamilknięciu, nie wypowiadaniu swoich opinii i przemyśleń. Tutaj w wielu miejscach tego robić nie można. Nie ukrywam, choroba członka rodziny powoduje, że często nawet pozostała rodzina odsuwa sie od problemu, a zostaje tylko najbliższa. Tym bardziej dotyczy to znajomych, koleżanek, kolegów. Znajomościi i przyjaźnie trzeba pielęgnować. Poza tym tak jak nam wszystkim, i mnie na to brakuje czasu, choć bardzo chciałabym aby było inaczej. W tej chwili znajduję jeszcze wolne chwile, ale są to chwile wybrane między podawaniem jedzenia, leków.
Stąd większą część czasu spędzam w domu. A gdy chcę się oderwać nieco od tej codziennej rutyny sięgam po książkę, albo włączam TV lub przychodzę na forum czy na Facebooka. A to się dla mnie coraz bardziej skurczyło. I jest tak jak napisałam na początku.
Ten wątek będzie, to takie symboliczne odwdzięczenie się za dobre myśli i słowa kierowane w moją stronę.
Bazarek też będzie. Tylko pomagać będę ostrożniej, żeby znowu nie przeżyć upokorzenia, że wpycham się z pomocą na siłę. Bo nie chcę stracić poczucia, że pomagać trzeba.

A wracając do spraw codziennych.
Chciałam zrobić zdjęcie dziewczynek jak tłoczą się znowu w pojedynczym legowisku. Wczoraj zmieniłam flanelową pieluszkę w tym legowisku na upraną. W podwójnym był kocyk z polaru, no bo wieczory już chłodne...... Natychmiast przeniosły się na czystą pieluszkę, tłocząc się niemiłosiernie. Pomyślałam, że może uznały, że kocyk nieświeży. Zmieniłam więc kocyk. Ale nic. Dalej tłoczą się w tym małym.
Śmiesznie ułożyły ogony. Chciałam zrobić zdjęcie. Oto jak wygląda próba podejścia do Babuni.
Jak duża za firanką, to jeszcze jest ok. Ale jak ją delikatnie odchyli......

Obrazek
Obrazek

Pewnie nie pamiętacie, ale legowiska zostały zamienione, zgodnie zresztą z forumowymi podpowiedziami, wtedy gdy Rysio wskakiwał na wykonaną dla Ogryni "artystyczną konstrukcję" z kartonów, mającą na celu ułatwienie jej wskakiwanie na szafę. No i on także skakał z góry na większe legowisko i okupywał je bezustannie, tyle że on do wskakiwania na szafę tej konstrukcji nie używa, bo skacze z podłogi na telewizor, a z telewizora na szafę :evil:
(Telewizor jest starego typu, jest sie wiec od czego odbić, tyle że obudowa z tego powodu pękła i jest zaklejona taśmami izolacyjnymi ......)
No i wobec tych okoliczności legowiska zamieniłam, duże przestawiłam na prawą stronę, małe na lewą żeby Rysiek skakał do tego pojedynczego i w tym siedział, jeśli już musi. A musi :evil:
Teraz pewnie znowu je będę musiała przestawić. Tylko, że on im znowu będzie tam wskakiwał, (z góry, z kartonów) a one biedne będą sie dalej tłoczyć w pojedynczym. Na dwa duże nie bardzo jest miejsce, bo dziewczynki życzą sobie mieć tam miseczki z woda i jedzeniem. Celem podjadania.

No a Rysio dzisiaj cały czas kombinuje, bo sie okropnie nudzi.

Obrazek
To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Justynka [*] 26.8.2011 Piglunia [*] 29.9.2011 Babunia [*] 24.11.2014 Rysio [*] 10.10.2016 Ogrynia-zaginęła 8.10.2011 odnaleziona 25.02.2012 zm. 26.11.2018, Tosia [*] 25.03.2019

Iwonami

 
Posty: 5480
Od: Wto sie 10, 2010 21:53
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Śro wrz 11, 2013 16:11 Re: Ogrynia i reszta ulicznych dzikusków - teraz w moim domu

Zdjęcia Babuni i Ogryni są takie rozczulające....Moze rzeczywiście Ogrynia się przełamie, moze jej przykład da też Babuni do myślenia :ok:

Eeeech , ja tez zasugerowałam się zdaniem kwinty, że to Rysio :oops: :oops: :oops: Na wspólnych zdjęciach widać różnice ....

Iwonko , przez kilka lat obcowałam ze śmiercią. Byłam tylko salową - sanitariuszką, ale szpital mały, oddziały liczyły po 35 osób, siłą rzeczy człowiek znał pacjentów , ich rodziny. Nigdy nie zapomnę pacjenta , człowieka po czterdziestce, w pełni sił. Trafił do nas z zapaleniem opon mózgowych, kilka dni w śpiączce farmakologicznej, pozytywnie zareagował na leczenie, wybudzony.... Jadł juz sam , był na ogólnej sali. Świetny , dowcipny facet. Żona była u niego w porze obiadowej , pomogła zjeść, wyszła ok 12:30. O 13 skoczyła temperatura, o 14 pokazały się objawy sepsy , o 15:05 pacjent zmarł . Zawoziłam go na OIOM, potem pomagałam w zaopiekowaniu pośmiertnym, odwoziłam do pomieszczenia post mortum.

Obcy człowiek ????? Tak , owszem , ale nigdy nie zapomnę tego jak Oni się cieszyli , On i jego żona, jak żartowali , jak było widać tę ich bliskość. A po trzech godzinach już nic nie było...
I pamiętam starszych ludzi, którzy umierali długo i samotnie , choć mieli dzieci , rodziny...
I chłopca z zespołem Downa, 58-letniego, któremu majętni , nieżyjący rodzice, zapewnili dostatni byt, ale którego opiekun prawny nie przyznawał się , ze to jego starszy brat i - podjeżdżając wypasionym mercedesem - nawet nie wchodził na salę. To pielęgniarki przynosiły chłopcu książeczki - kolorowanki od własnych dzieci, zapewniały owoce, karmiły....

Tego się nie zapomina....

I przepraszam za OT, rzadko o tym mówie, ale czasem człowiekowi się przeleje ta przysłowiowa czara goryczy

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 16691
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro wrz 11, 2013 16:31 Re: Ogrynia i reszta ulicznych dzikusków - teraz w moim domu

izka53 pisze:
Eeeech , ja tez zasugerowałam się zdaniem kwinty, że to Rysio :oops: :oops: :oops: Na wspólnych zdjęciach widać różnice ....





Ech, no przepraszam wszystkich, których wprowadziłam w błąd, ale ja wiedziałam, że na zdjęciu jest Tośka, tylko durna idiotycznie pod zdjęciem napisałam :oops: .

Izka, smutne to co piszesz :( chyba wolałabym zginąć nagle w jakimś wypadku, jak umierać na starość w szpitalu, bo takiej salowej to ja w życiu nie spotkałam, nie mówiąc o pielęgniarkach :( .
Ale to już inny temat rzeka i nie ma co zaczynać.


Iwonko, bardzo się cieszę, że będziesz z nami na forum, że będziesz się dzielić z nami życiem swoich futrzaków, bo naprawdę byłoby bardzo smutno bez Ciebie i Twojej kociej historii.
A poza tym, tak szczerej osoby jak Ty, to w życiu nie spotkałam, dlatego cieszę się ogromnie, że jesteś z nami :D :1luvu: :ok:
Gdy cię znalazłam, nie wiedziałam, co z tobą zrobić.
Dziś nie wiem, co zrobię bez ciebie...
Marcel 7.10.2007 - 26.07.2021

kwinta

Avatar użytkownika
 
Posty: 7331
Od: Śro maja 21, 2008 20:47
Lokalizacja: Wielkopolska

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Paula05, Sylwia_mewka i 12 gości