Mirmiłki IV - sushi i Pushido, foty str. 99

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob cze 15, 2013 19:43 Re: Mirmiłki IV- załamka...

Nie można Bolusia odizolować od kotów, przynajmniej na czas, jak jesteś w pracy? Wtedy one głównie śpią, ale miałyby trochę oddechu od nachała. Tylko by trzeba wprowadzić stały zwyczaj, że koty codziennie o jednej porze mają spokój od Bolusia. To by im poczucie jakiejś stabilności dało.
Im się też zmieniło. Przedtem była dziewczyna do zaczepek, ale się wymiksowała z tego grona, więc Boluś wyżywa się na kolegach. W stadzie tak jest, że jak ubywa lub przybywa ktoś, zmieniają się stosunki. Na lepsze lub na gorsze.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15244
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Sob cze 15, 2013 21:18 Re: Mirmiłki IV- załamka...

Pomyślę, Miziel. Muszę jutro kuwetę dokupić, bo nie idzie wytrzymać. Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby Miś miał problemy z jego powodu.

Hania, po długotrwałej konferencji z małżonkiem, zdecydowaliśmy się zostać przy lecznicy polecanej przez Olat, na Giszowcu. Byliśmy tam raz wspólnie na nocnym dyżurze, a ja dziś byłam sama po raz drugi. Zajęto się nami b. profesjonalnie i ciepło. Do Misia zwracano się tak jak ja to w domu czynię, czym mnie całkowicie kupiono. Pani doktor wypytała nawet o wielkość grudek żwirku, pozostających po misiowym siku oraz ilości wypijanej wody w mililitrach. Tu wymiękłam i przyznałam, że nie jestem w stanie tego sprawdzić przy czterech kotach. Mamy dzwonić, a ona skontaktuje się z naszym osiedlowym lekarzem i przekaże mu wszystkie informacje. Tym sposobem on sprzeda mi dalszą porcję leków a ja nie musiała jeździć na Giszowiec z każdym drobiazgiem. Misia mam nie wozić, dopóki się wszystko nie unormuje. Zaraz na początku wakacji spotkamy się na USG u dr Bojarskiego. Dziś była pani Wojtyczka.
Aniada
 

Post » Sob cze 15, 2013 21:40 Re: Mirmiłki IV- załamka...

Aniu a czy pomyślałaś o usg nerek u Misia?
Bo wiesz pers...

Służę wiadomościami o kotach i psychotropach.
Mnie zapisał weterynarz , z tym,że modyfikowałam dawki.
Jestem zadowolona z efektu, ale niestety przypadłość Ameczki (nadwrażliwa i lękliwa- z pewną dozą agresji związanej z lękiem) ma skłonności do nawrotów.
Na psychotropie jest też Blusia.

Jeśli chcesz powiem co i jak.
Nie powinno być problemu z zapisaniem leku przez weterynarza:)

I się trzymaj ciepło...

kotkins

 
Posty: 8403
Od: Pt mar 25, 2011 22:39
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob cze 15, 2013 21:49 Re: Mirmiłki IV- załamka...

Miś będzie miał USG, Joż też, ale za dwa tygodnie, gdy się wakacje rozpoczną, bo ja nie wyrabiam. Wiem, że to ważne, ale poza "normalną" pracą mam też świetlicę i siedzę do 17.00. Jesteśmy ostatecznie zdecydowani na jedną lecznicę, gdzie wykonują podobno najdokładniejsze, najbardziej profesjonalne USG na całym Śląsku (tak mi powiedziała pani wet spoza tej lecznicy), więc je zrobimy. Ale ja muszę mieć czas...
Aniada
 

Post » Sob cze 15, 2013 21:51 Re: Mirmiłki IV- załamka...

Spokojnie, przetrzymacie te dwa tygodnie. :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15244
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Sob cze 15, 2013 21:57 Re: Mirmiłki IV- załamka...

Wierzę mocno, że będzie lepiej! :kotek:
***** ***
LUBMY SIĘ

Hańka

 
Posty: 42024
Od: Sob lut 09, 2008 0:22
Lokalizacja: Sopot

Post » Sob cze 15, 2013 22:05 Re: Mirmiłki IV- załamka...

Joż wylazł z kryjówki, pojadł, popił, uwalił się na stole w kuchni i rozmruczał. Uwalił, powtarzam, a nie położył. Strzela fochy o te zastrzyki, nic innego.
A czy już pisałam, że udało się dać mu ową szprycę mizielowym i avianowym sposobem?? Rzucił mi się parę razy, ale byłam silniejsza. Potem nastąpił foch-gignat, tyle, że ja już nie mam siły się tym przejmować.
Teraz mu przeszło.
Zwariuję z tymi kotami. Za co człowiek je tak obłędnie kocha?? Dlaczego odchodzi od zmysłów, gdy coś się tym pierdołom dzieje??? Brzuch mnie dziś rano rozbolał aż do wymiotów, gdy zobaczyłam, że Miś znów kropelkuje.

A tymczasem małżonek u rodziców kleci drapak dla Poli.
Polka wstaje o 5.00 rano, maszeruje do kuchni i siada przy stole (!!!), na krzesełku (!!!), w oczekiwaniu posiłku.
Wtedy wraca z nocki teść, nakłada koteckowi (zapomniałam spytać, kto wstaje, gdy teść nocki nie ma), Pola zjada i maszeruje pod kołdrę do łóżka teściowej. 8)
Aniada
 

Post » Sob cze 15, 2013 22:17 Re: Mirmiłki IV- załamka...

Masz znakomicie wychowanych teściów!


Joż to NIEZŁY NUMERANT!!! :mrgreen:

kotkins

 
Posty: 8403
Od: Pt mar 25, 2011 22:39
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob cze 15, 2013 22:24 Re: Mirmiłki IV- załamka...

Może fochować całe życie, byle był zdrowy... Już go miałam jutro do weta wieźć, bo nie je, nie pije, nie żyje. A on wylazł, przeciągnął się, ziewnął jak krokodyl i postanowił łaskawie wybaczyć mi tę żałosną komedię z zastrzykami. Do jutra...
Aniada
 

Post » Sob cze 15, 2013 22:59 Re: Mirmiłki IV- załamka...

mziel52 pisze:Nie można Bolusia odizolować od kotów, przynajmniej na czas, jak jesteś w pracy? Wtedy one głównie śpią, ale miałyby trochę oddechu od nachała. Tylko by trzeba wprowadzić stały zwyczaj, że koty codziennie o jednej porze mają spokój od Bolusia. To by im poczucie jakiejś stabilności dało.
Im się też zmieniło. Przedtem była dziewczyna do zaczepek, ale się wymiksowała z tego grona, więc Boluś wyżywa się na kolegach. W stadzie tak jest, że jak ubywa lub przybywa ktoś, zmieniają się stosunki. Na lepsze lub na gorsze.


Hm, nie jestem żadnym ekspertem, więc zapytam - czy takie izolowanie Bolusia nie będzie dla odczuwane jako kara? Nie poczuje tego w taki sposób? Bo przecież zawsze był z kotami, a teraz miałby teoretycznie ileś tam godzin spędzać sam w pokoju?

maneki

Avatar użytkownika
 
Posty: 648
Od: Pon wrz 19, 2011 12:40

Post » Sob cze 15, 2013 23:06 Re: Mirmiłki IV- załamka...

Aniada pisze: Weci też mają różne pomysły: podawać antybiotyk / nie podawać, dawać no-spę / nie dawać. Skąd JA mam wiedzieć cokolwiek, skoro oni nie wiedzą?


Nie dziwię się , że masz mętlik. Ja jestem generalnie wrogiem antybiotyków, tzn podawania ot, tak , na pstryknięcie palcem. Zarówno u ludzia , jak i kota. Przeciez one działają tylko na bakterie, a nie na wszelki wypadek. Bo potem nie zadziałają, jak powinny. Prędzej wierzę w działanie rozkurczowe no-spy. Bo stres, ból , to ściśnięte mięśnie gładkie, no-spa je może rozkurczyć i ulżyć.

Aniada pisze:Bolek... heh... no właśnie. Nie wiem, czy to on nie jest czynnikiem najbardziej generującym stresy. Serio piszę. Potwornie męczy Misia. Nie ma na niego sposobu. Miś ma go dosyć. Nie wiem, co robić. Niby chce się bawić, ale Miś od niego ucieka.


Dokładnie wiem , o czym mówisz..... I powiem herezję - Bolusiowi przydałby się kumpel w jego wieku. U mnie było to samo . Misia , stateczna czteroletnia matrona :mrgreen: , jedynaczka i rozbrykany małolat, niemal wierna kopia Bolusińskiego. Misia niestety nie potrafiła małolata doprowadzić do pionu, zaczęła sie izolowac, uciekała. Dwa nieszczęśliwe koty - jeden nie ma z kim się bawić, druga chce spokoju. Ale pod koniec tej zimy był sobie do nas przyszedł kocio. Kocio przyszedł i został. Kocurek ma może troche ponad rok, jest wykastrowany, więc ktos go wyrzucił. No i wszyscy odetchnęli . Gucio ma z kim szaleć, kogo napadać i być napadanym. Misia ma święty spokój, a czasem - o dziwo - włącza się w zabawy małolatów. Gucio wprawdzie czasem jeszcze ją napada, ale za to Pietruś boi się puchatej, a to wyrażnie podnosi jej ego :mrgreen: No i Gucio zrobił się w stosunku do Misi delikatniejszy. On był taka półsierotka , znaleziony w blokowisku w wieku 0k 8 tyg nie zdążył poznać kocich zachowań, atakował bez pardonu. Teraz , przy Pietruszce, wie , że atak moze boleć :mrgreen:
Synus tatusia / bo on kocha bezgranicznie i z wzajemnością TŻta / nieraz juz został powalony na glebę przez dużo mniejszego , młodszego , ale sprytniejszego kumpla.

No , popisałam sobie a na swoim wątku nie byłam od stu lat :evil: :oops:

I zakończę tradycyjnie i chyba znów potrzebnie OLABOGA :ok: :ok: :ok:

Nie , nie namawiam Cię na kolejnego buraska - piszę tylko , że wiem o czym mówisz

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 16634
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie cze 16, 2013 7:02 Re: Mirmiłki IV- załamka...

izka53 pisze:I powiem herezję - Bolusiowi przydałby się kumpel w jego wieku.


Czy jest na sali egzorcysta?!? :twisted:
A tak serio - też o tym myślałam. Tylko, że w takich sytuacjach jak obecna (dwa chore koty) nie wyrabiam czasowo, finansowo i Bogu dziękuję, że nie ma z nami Poli. Cztery koty to w tej chwili dla mnie absolutne maksimum, aczkolwiek - MASZ RACJĘ. Potrzeba dokoptowania Bolkowi jakiegoś drugiego diabła (nie, nie milasiego kociątka, tylko czarta z piekła rodem) aż bije po oczach. On jest najszczęśliwszy jak go ... CZESIO pogoni. A dostojny wujcio potrafi się niekiedy wk..., to znaczy - zirytować, i tak przyłożyć swoją ciężką łapką, że się gnojek potoczy przez kilka metrów. Potem wstaje, otrzepuje się, i jest szczęśliwy, że była rozróba.
Muszę się skontaktować z Ryśką w jego sprawie.

Nie mogę też brać kota ze względu na Czesia. Czesio by już tego nie zdzierżył. A tak swoją drogą, o Czesiu napiszę później, bo mało o nim ostatnio, a w jego światku też nastąpiły zmiany...
Aniada
 

Post » Nie cze 16, 2013 8:21 Re: Mirmiłki IV- załamka...

Ooo, a już miałam nadzieję, że Ciel będzie miał kumpla o tym samym temperamencie :( . Wtedy zamknięcie ich w innym pokoju na czas Twojego wyjścia do pracy nie byłoby karą dla Bolusińskiego....
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Nie cze 16, 2013 10:05 Re: Mirmiłki IV- załamka...

Aniada pisze:Pomyślę, Miziel. Muszę jutro kuwetę dokupić, bo nie idzie wytrzymać. Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby Miś miał problemy z jego powodu.

Hania, po długotrwałej konferencji z małżonkiem, zdecydowaliśmy się zostać przy lecznicy polecanej przez Olat, na Giszowcu. Byliśmy tam raz wspólnie na nocnym dyżurze, a ja dziś byłam sama po raz drugi. Zajęto się nami b. profesjonalnie i ciepło. Do Misia zwracano się tak jak ja to w domu czynię, czym mnie całkowicie kupiono. Pani doktor wypytała nawet o wielkość grudek żwirku, pozostających po misiowym siku oraz ilości wypijanej wody w mililitrach. Tu wymiękłam i przyznałam, że nie jestem w stanie tego sprawdzić przy czterech kotach. Mamy dzwonić, a ona skontaktuje się z naszym osiedlowym lekarzem i przekaże mu wszystkie informacje. Tym sposobem on sprzeda mi dalszą porcję leków a ja nie musiała jeździć na Giszowiec z każdym drobiazgiem. Misia mam nie wozić, dopóki się wszystko nie unormuje. Zaraz na początku wakacji spotkamy się na USG u dr Bojarskiego. Dziś była pani Wojtyczka.

Nasza ulubiona pani doktor :D
Jest bardzo zaangażowana i szuka rozwiązań do skutku.
Trzymam kciuki, żeby Misia udało się szybko wyprowadzić na prostą :ok:

Olat

Avatar użytkownika
 
Posty: 39523
Od: Sob mar 30, 2002 21:41
Lokalizacja: Myslowice

Post » Nie cze 16, 2013 10:25 Re: Mirmiłki IV- załamka...

Aniada pisze: Potrzeba dokoptowania Bolkowi jakiegoś drugiego diabła (nie, nie milasiego kociątka, tylko czarta z piekła rodem) aż bije po oczach. On jest najszczęśliwszy jak go ... CZESIO pogoni. A dostojny wujcio potrafi się niekiedy wk..., to znaczy - zirytować, i tak przyłożyć swoją ciężką łapką, że się gnojek potoczy przez kilka metrów. Potem wstaje, otrzepuje się, i jest szczęśliwy, że była rozróba.

Dobra, przyznaję się do błędu - długi czas trwałam w uporze twierdząc, że Boluś to chomik. Jednak nie. To zdecydowanie jest foksterier. Najwyraźniej spokrewniony z Montmorency'm :mrgreen:
***** ***
LUBMY SIĘ

Hańka

 
Posty: 42024
Od: Sob lut 09, 2008 0:22
Lokalizacja: Sopot

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016, Marmotka, Paula05 i 143 gości