No to inny jest, tatuś Leoś idzie na pewniaka.Jak widzi wolną poduszkę Fioni to ją poprostu zajmuje-a co, nalezy mu się.
Rano przychodzi na pieszczoty, budzi nas swoją wewnętrzną orkiestrą i SIĘ DOMAGA.
Włazi na kolana i zajmuje najlepsze miejsce na poduszce.
A mruczy jak żaden inny kot.
No i się bawi z Amelcią, czego się zupełnie nie spodziewałam.Nawet neurotyczna Fio (ksywka "urocza morderczyni"

) wzięła ostatnio w psiadanie taką myszkę, którą regularnie gryzie i ślini patrząc wyzywajaco na Leonka.
Ośliniona myszka to mroczny przedmiot pożądania Leona i Amelii.
Nawet Mel lubi ją ponosić w dziobie.
Leoś ma wielkie uszy:)
I jest ekstremalnie plaskaty.Lotos raczej nie.
Nie zna jeszcze Felixa, ale jak znam życie, to Fel dostanie zawału na widok
potffora Leukota.
I pewnie Felek będzie chciał się zagłodzić na śmierć ze strachu...
To było nawet miłe dokocenie- z Amką się bawi, Fio czasem łapkę wystawi na niego...a on ma własne życie wewnętrzne i się nie przejmuje babami.
Muszę dać mu znowu jeeeeeśc, się domaga.
Żeby mu tak wyleczyć tę skórę do końca i żeby nie smarkał...on nie smarcze wokół siebie,ale nosek ma czasem oblepiony.
Damy radę, powoli.
A!Leoś robi wieczorkiem galopady dzikie.W towarzystwie Amelki.
I się ślini.
Niestety...bo ma nie zamkniętą paszczę.TAK ma.Nie ma rady na to.Oddycha paszczowo.