Pingwinek dostał na imie Tomcio,bo ma uszkodzoną łapkę i jeden dłuższy paluszek-więc Tomcio Paluszek
Rano wchodziłam do pracowni z duszą na ramieniu,bo nie wiedziałam,co zastanę,a tam zaspane slipki na fotelu, kuwetka-miska pełna!!!!
Grzeczny chłopaczek-bardzo grzeczny!!
Miziankom na powitanie nie było końca,całował mnie i aż delikatnie pogryzał, aż zanosił się mruczeniem!-dosłownie aż bąbelki śliny mu leciały z radości!
Poprosiłam Ewę-tę,która mieszka obok mojej pracowni,by zaszła do mnie do pracy w sobotę i w niedzielę,by posprzatać kuwetkę i dać Tomciowi jeść,ale ona powiedziała,że zabiera go do siebie ,żeby nie tesknił do ludzi sam zamkniety!
W poniedziałek zabiore go już do siebie,bo malce pojadą i nie bedą narażone na drobnoustrojstwo znajdujące sie na Tomciu,który błąkając sie po psich manowcach mógłby zwlec.a maluszki sa dopiero po jednym szczepieniu.Ogłoszenia powiesiłam, jak tylko weszłam,Anetka od razu powiedziała,że widziała ogłoszenie na morag24

-szukałyśmy w bazie danych takiego kocurka i nawet myślałyśmy,że znalazłyśmy,ale po telefonie okazało się,że tamten kotek jest w domku i nie zaginął

.
Tak więc nadzieja,że to on prysła
Obawiam się,że takiego kotka nikt nie zechce,skoro o maluchy zapytań nie było!
Ech gdyby nie Kasia Kaprys,to i malce by dalej u mnie kwitły-Kasieńko kochana-przeogromne dzięki, że nawet przeżywając taką tragedię,pomyślałaś o mnie!
