

Nie wiem jak to bedzie, nie będę mogła się nigdzie ruszyć, bo trzeba dać jeść, zrobic pomiar cukru trzy razy dziennie , dac insuline i tak do konca zycia...... nie wiem, nie wiem , na razie ogarneła mnie rozpacz, dzika rozpacz.
Specjalna dieta, musze kupować specjalna karme, kupić insulinówki, insuline, przydałoby sie glukometr, paski do badania moczu i cholera wie co jeszcze, chyba musze jakies pól etatu znaleźć

Bodzio to kot zupełnie nie wspólpracujacy, jak to wszystko przy nim zrobić? Jak go zmusić, zeby sie wysikał o oznaczonej godzinie? Wiem jak się wyciska mocz z pęcherza ale z Bogdanem to zrobic to prawie nie wykonalne. Żeby chociaz słyszał albo dobrze widział, a on ledwo, ledwo widzi, kompletnie nie słyszy, wszystko go przeraża i ja mam takiemu kotu, który nie daje sie dotknąć robic zastrzyki, ja która na sam widok igły mdleje, ja która z dziećmi na szczepienia z tego powodu nie chodziłam, tylko musiał chodzić TŻ. Popadam w depresje, sytuacja jest dla mnie dramatyczna.
Kochana Pani Doktor, rozpisała mi wszystko, zebym się oswoiła i przyswoiła te informacje, wspiera mnie i pomaga ale to takie trudne wręcz dla mnie nie wykonalne, a Ona mówi do mnie jest "pani twarda, da rade"

Gdzie ja mam kupowac to wszystko? te paski do moczu, insulinówki, glukometr, zeby ze mnie nie zdarli ale żeby był to dobry towar. Jezu musze sie ztym wszystkim przespac bo zwariuje.
Nie wiem czy juz pisałam, ze reszta badań jest dobra, żadnych wirusówek itd.