» Sob lip 21, 2007 5:17
Zwierzęta i ludzie
Z obiadu , niestety, zostały tylko resztki, które w większości pochłonęła Alex.
Dexter mruknął pod nosem coś naprawdę bardzo brzydkiego, ale Alex puściła to mimo uszu.
Pomyślałem o wspaniałych, świeżutkich, małych srebrnych rybkach, wyplątanych prosto z sieci.
- Na przystani to już nie mamy czego szukać – powiedział Smarkacz, a w jego głosie zadzwięczała nutka żalu.
- Jak to „nie mamy ” ? – zapytałem. – Ty i Dexter jesteście bezpieczni.
- Jak razem, to razem – miauknął Smarkacz, a w oczach Alex błysnęły ciepłe ogniki
Siedzący dotąd w milczeniu pies podrapał się za uchem i chrząknął.
- Myślę, że możemy się jakoś z nimi dogadać – rzekł. – Nawet mam pewien pomysł.
Tetryk łypnął nieprzyjaznie żółtym okiem, widać cały czas uważał, że jedynie on ma monopol na genialne rozwiązania.
- I co to za wspaniały pomysł ? – zapytał z kwaśną miną.
- Zobaczysz – odpowiedział pies. Na chwilę zniknął w krzakach i pojawił się niosąc w pysku gazetę, której Smarkacz nie zdążył zniszczyć . – Idziemy – rzekł i poszliśmy w stronę przystani – pies z gazetą w pysku - środkiem chodnika, nie wzbudzając najmniejszej sensacji, a my bokiem, kryjąc się w krzakach.
Plaża powoli pustoszała. Przewrócony kosz plażowy okazał się być idealną kryjówką
chroniąc przed wzrokiem ludzi i promieniami zachodzącego słońca.
Smarkacz wykopał z piasku pudełko zapałek i uprzejmie zaproponował Alex wspólną zabawę.
Spojrzała na niego z wyższością, ale parę razy trąciła pudełko łapką.
Słońce rzucało ostatnie ciepłe blaski na plażę. Barwiło na bursztynowy kolor harmonijki piasku na wydmach, fale szumiały jakoś ciszej, a z daleka dochodziło mruczenie silników kutrów powracających z połowu.
A razem z kutrami nadciągały wrzaskliwe ptaszyska.
- Pójdziemy na renesans – powiedział Smarkacz.
- Re-ko-ne-sans – odezwał się Tetryk.
- Rekonesans – powtórzył Smarkacz i razem z psem udali się w stronę przystani.
Alex uśmiechnęła się promiennie. Przez szparę w koszu spojrzałem na pomost. Dziś również nie było na nim starej kotki, której nie zdążyłem przekazać moich przemyśleń na temat morza.
„ Mam nadzieję, że jesteś już w domu” pomyślałem i za chwilę odebrałem słaby impuls.
Odetchnąłem z ulgą.
Smarkacz i pies powrócili , gdy na plaży było już ciemno.
- Martwią się o was – powiedział Smarkacz. – I rybak żałuje, że rozmawiał z dziennikarzami.
- Lepiej powiedz, co na kolację – mruknął Tetryk.
Smarkacz podrapał się w ucho.
- Rybki – powiedział – i takie coś do schrupania.
- Myślę, że powinniśmy tam wszyscy pójść – powiedział pies.- Spróbuję im wytłumaczyć, żeby więcej nie robili głupstw.
Podniósł zaślinioną i zapiaszczoną gazetę i udaliśmy się w stronę kutra.
- No patrzcie państwo ! – wykrzyknął na nasz widok rybak. – Myślałem, że już się nie spotkamy...
Pies położył gazetę u jego stóp i otworzył ją na drugiej stronie. Rybak spojrzał na niego i przetarł oczy.
A wtedy Smarkacz przedarł pazurem stronę z artykułem o niezwykłym kocie i pytająco spojrzał na rybaka.
- Upał...- jęknął brodacz i usiadł ciężko na ławeczce.
A my zabraliśmy się za kolację.
- No chodz – miauknął Smarkacz w stronę Alex, która pozostała w cieniu.
- Ach – jęknął rybak.
Dexter jednym kłapnięciem zębów schrupał rybkę.
- Dośc wrażeń jak na jeden dzień – powiedział. – Zacznijcie zachowywać się jak normalne koty...
Jednak problem był w tym, że ani ja ani Tetryk nie wiedzieliśmy za bardzo, jak zachowują się normalne koty.
I wtedy na scenę wkroczyła Alex. Otarła się o nogi rybaka głośno mrucząc i porwała z tacki małą rybkę.
Podrzuciła ją zgrabnie w powietrze, chwyciła pazurkami. W pogoni za rybką przewróciła plastikową butelkę, przeturlała się po podłodze i dopiero wtedy zabrała się za kolację.
- Niczego nie rozumiem – rzekł rybak . – ale to wszystko jest bardzo interesujące.
Smarkacz jeszcze raz spojrzał na gazetę i jeszcze raz przedarł kartkę pazurem.
Rybak zmiął gazetę w kulkę i rzucił ją pod ławkę.
- Jeżeli chodzi wam o dziennikarzy – powiedział kładąc rękę na sercu – to obiecuję, że nie będzie więcej rozmów.
Ten gest przypomniał mi Dziadka i jednocześnie przekonał mnie, że brodacz mówi prawdę.
- Dziś morze jest spokojne jak baranek – rzekł brodacz. – możecie zostac tu na noc, a rano pomyślimy o śniadaniu.
- Trzymam za słowo – mruknął Dexter.
Kiedy kroki rybaka ucichły tłumione przez wilgotny piasek Alex uśmiechnęła się z ulgą.
- Mam nadzieję, że nie schwyta nas dla nagrody.
- Tego możesz być pewna – rzekł poważnie Smarkacz i spojrzał w stronę plaży. – Jeśli chcesz, możemy zrobić sobie mały spacer...
Pies podniósł się i machnął ogonem.
- A ja powinienem pokazać się w domu...
Przeskoczył przez burtę i pobiegł w stronę miasta, zaś Smarkacz i Alex poszli powoli w stronę pomostu.
Młodziutki księżyc drżał na rozkołysanych falach jak zapomniana, srebrna rybka...
- Dzieciaki – mruknął Tetryk , a w jego głosie nie wyczułem zwykłego sarkazmu. Położył się na ławce i nie minęła chwila, jak do moich uszu doszło ciche chrapanie.
Ja zaś nie mogłem zasnąć. Noc była ciepła, wiatr od morza delikatnie kołysał łodzią, a przed moimi oczyma co rusz pojawiał się bujany fotel stojący w gabinecie Dziadka.
Na samym brzegu morza czerniały nieruchome figurki ptaków , a z dalekiej kawiarni dobiegały stłumione dzwięki muzyki.
Ach, gdyby Dziadek nie uwrażliwił mnie na piękno świata spałbym smacznie tej nocy !
Morze szumiało jak sosnowy klas, do którego Dziadek zabierał mnie i Wnuka na niedzielne spacery – sosny, nagrzane słońcem wydzielały słodki żywiczny zapach, a pod łapami miękko ustępował kosmaty mech, albo złocisty piasek, przemieszany z sosnowymi igiełkami.
Nic więc dziwnego, że piękno tej nocy nie pozwalało mi zasnąć.
Gdybym był w stosownym wieku dołączyłbym do Smarkacza i Alex, którzy usiedli na skraju pomostu, gdybym nie był kotem-filozofem, spałbym teraz równie smacznie jak Dexter, ale niestety – zdolność myślenia, którą wpoił mi Dziadek skazała mnie na samotność...
Owszem – pomyślałem nie bez dumy – umiałem się bić, umiałem polować na myszy i dalej dogadywałem się z moim wewnętrznym głosem, ale... nie pamiętam dokładnie, kiedy zacząłem tak mocno przynależeć do ludzkiego świata. Może wtedy, gdy zachorowałem, a Wnuk czytał mi „ Trzech muszkieterów” tak, jakbym był jego młodszym bratem ?
I zmęczony natłokiem myśli kłębiących się w mojej biednej, skołatanej głowie, zapadłem w sen...

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!