ewa74 pisze:Femka, nasza Merivka też popłakiwała na początku. Budziła się nagle w nocy i zaczynała rozpaczliwie zawodzić, tak jak kocica nawołująca swoje małe. Wtedy trzeba było szybko kotę przytulić, wygłaskać, uspokoić i było dobrze. Z czasem, po 3 czy 4 miesiącach jej przeszło. przyzwyczaiła sie do nowego domu i swoich Dużych i jest już ok.
Ryśka (od której mamy Mercię) mówiła, że może kocie śni się coś złego a że jest wyjątkowo wrażliwym zwierzakiem - te sny musiały być dla niej bardzo traumatyczne.
Milusia ma za sobą bardzo traumatyczne przezycia. Nie wiadomo, co się z nią w ogóle działo zanim trafiła do schroniska, potem rok w schronie, potem trafiła do domku, w którym była bardzo źle traktowana i siedziała ze strachu w szafie, a na końcu ten domek postanowił się jej pozbyć, więc przeżyła kolejny stres związany z podróżą samochodem z Katowic do Łodzi i poznawaniem następnej Dużej, czyli mnie. U mnie, zamiast natychmiast stać się rozpieszczaną koteczką, przez pierwsze dwa miesiące szprycowana była antybiotykiem.
Ona ma co we śnie przeżywać. Staram się jak mogę nadrabiać zalegości miziankowe, ale jak ją przekonać, że to już na zawsze? w połowie sierpnia minie 4miesiące od naszego spotkania. To wbrew pozorom bardzo mało czasu.
ale już się kochamy strrrrraszliwie
