Dziewczyny, dziękuję za Wasze słowa, za to, że jesteście.
Na razie mało co do mnie dociera niestety

W ten dzień miałam kilka opcji do wyboru. Bardzo bym chciała wiedzieć, że wybrałam tę odpowiednią, że cokolwiek bym nie zrobiła Ona i tak by nie dała rady

Przeraża mnie to, że wybrałam źle i dlatego jestem winna Jej śmierci.
Fakt, że działo się coś nie tak. Od ponad doby nie siusiała, tylko tyle co popuściła w trakcie ataków. Jak wetka Ją wysikała, moczu było mnóstwo. Od dwóch chyba dób nie robiła kupki. Ale to jej się wcześniej zdarzało, wiec zrzuciłam to na karb padaczki. Brzuch Jej rósł od niesamowitych ilości jedzenia, które pochłania dosłownie. Po każdym ataku była w stanie zjeść puszkę 100gr. Ale po tych ostatnich atakach już nawet nie wstawała do miski

Po podaniu narkozy bardzo dużo wymiotowała. To tak wyglądało jakby większość tego całego jedzenia nie była nawet strawiona, jakby to wszystko zatrzymywało się w pęczniejącym brzuszku.
Tak bardzo chciałabym wiedzieć, że zrobiłam wszystko, że dobrze wybrałam, że to, co się stało było ponad moją wolę.
Matylda leży u Domino76 w ogródku. Zawinęłam Ją w ciepłą flanelkę w różowe misie.
I nadal nie wiem jak mam bez niej żyć.