Wszystkie koty jamnika Melona VI- anonimowi persocholicy!

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon lis 11, 2013 20:49 Re: Wszystkie koty jamnika Melona VI- persięta jesienne

Ja-smina pisze:
kotkins pisze:Masz proste persy...
To może one nie są persy?

Kotkinsu najukochańszy - JA MAM PERSY !!!
Moim koszmarem jest, że kiedyś na youtubie na ten przykład jakiś krasnolud umieści filmik z karmienia Dupka w moim wykonaniu 8O
Cowieczorne karmienie Dupka składa się z następujących kroków:
wstęp (pokrojenie wołowinki w paseczki w sam raz, sprawdzenie, czy jest zamknięte okno bo hałas Dupka rozprasza, wygonienie z kuchni pozostałych kotów bo odwracają uwagę, etc.),
1. złapać Dupka (ucieka, nawet jak przedtem miaukolił, że chce wołowinki),
2. postawić go na blacie (do jedzenia nie wskoczy, mimo, że normalnie potrafi),
3. precyzyjnymi ruchami wkładać paseczki przemrożonej wołowinki w paszczę, rozdziawioną, ale to trudne, bo Dupek próbuje współpracować, co oznacza, że zawsze podstawia pychol w nieodpowiednim miejscu, jednocześnie przemawiając do Dupka cichutko, pieszczotliwie i uspokajająco (Dupek musi mieć do jedzenia odpowiedni NASTRÓJ),
4. ooooo, spadło z paszczy, i co teraz ?????
5. podnieść spadnięte z paszczy i da capo al fine,
6. starać się w tym czasie nie przeklinać, nie zabić Dupka ani się nie samookaleczyć !!
W ten sposób podanie 5 deko trwa jakieś 10-15 minut i nie zawsze kończy się sukcesem (ostatnio, jak próbowałam zamiast polędwicy podać tatara - Dupek się obraził i dzięki temu cała rodzina przez 3 dni wcinała łazanki, bo szkoda było tatara wyrzucić).
Sama widzisz - mam persy - c.b.d.o.


Kochana- ja karmię dopyszcznie Leosia. Kilka razy dziennie. Leoś nie ma zębów.
I się łatwo rozprasza.
Znaczy- robi przerwy w myśleniu.
Potem karmię Lalusia. On też robi przerwy.
Ale jakoś nam idzie.
Rytualnie muszę też podawać mjenso Fio- odwróconej tyłem, przez ramię.
Każdy kawałek musi być obwąchany. Dokładnie.
Bo jak wiadomo księżniczki czasem bywają otruwane...
Fio i Lal to drobiazg. Ale Leoś...jemy wypada, wypadało mu nawet jak miał ząbki. Do tego ma ogromny entuzjazm do jedzenia, czyli mu wypada.
Dajesz Dupkowi tylko wołowinkę czy to dodatek? Jestem ciekawa jak karmisz, mam na tym punkcie fioła ostatnio...

Shira- Ty masz rację a ja nie mam kasy!!! :mrgreen:
Będzie mniej metrów.
Wolę pojechać na wakacje , niż spłacać 4 tys kredytu!!!!
Ostatnio edytowano Pon lis 11, 2013 22:38 przez kotkins, łącznie edytowano 2 razy

kotkins

 
Posty: 8403
Od: Pt mar 25, 2011 22:39
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon lis 11, 2013 20:54 Re: Wszystkie koty jamnika Melona VI- persięta jesienne

No cóż.... musiałam powiedzieć 8)
Ale film obejrzeć możesz :mrgreen:
Obrazek Obrazek

shira3

 
Posty: 25005
Od: Śro mar 11, 2009 21:51
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Post » Pon lis 11, 2013 22:32 Re: Wszystkie koty jamnika Melona VI- persięta jesienne

kotkins pisze: No, ale co to zmienia w kontekście tego, co tu napisało kilka osób???
To miłe ,że sędziowie dostrzegli zanik rasy perskiej w Polsce (persy są bardzo nadal modne we Włoszech np., Niemcy też mają sporo) i postanowili nagrodzić te, które tam były.

z grubsza policzyłam, a na pewno nie policzyłam wszystkich ( bo nie do wszystkich organizacji felinologicznych zajrzałam) - naliczyłam w Polsce 81 hodowli persów (nie brałam pod uwagę hodowli exo), w samym Poznaniu 7 zarejestrowanych hodowli - całkiem sporo
Kotkins to była wystawa na której koty zdobywają laury za wygląd rasy zgodny ze standardem, a nie nagrody pocieszenia
no ale jeśli nie chcesz tego dostrzec to ok

życzę powodzenia w kupnie domu :ok:
aby sie znalazł taki jaki będzie Wam odpowiadał
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto lis 12, 2013 0:58 Re: Wszystkie koty jamnika Melona VI- persięta jesienne

kotkins pisze:Ciekawe GDZIE są takie wystawy?
Pomyślałam też o Amelce- jest mało w typie, ale śliczny perski kundelek- choć chyba dla niej to by było za trudne.

Ja sobie tak po prawdzie za bardzo moich persiąt nie wyobrażam w klatkach...
I dzieci wsadzających paluchy żeby kotka dotknąć.
Nieee...

Na wystawie jeden devon siedział w stresie pod posłankiem i się trząsł.
Zapewne wystawiony z miłości do kotów...
Jakby mój kot tak reagował to bym go spakowała i pojechała do domu.
Bardzo na z Cairo było go żal.

W sumie o co my miałybyśmy walczyć?
Nie będzie kociąt, są pokastrowani i sterylizowani.
Tylko ich stres...


ta wystawa TICA była w pazdzierniku w Poznaniu.
Po co wystawia sie domusy? Dla własnej satysfakcji....Bo one MUSZĄ być wykastrowane.
Mądrzy ludzie nie wystawiaja kotów podatnych na stres.
Byłam na jednym pokazie kotów - nie na wystawie , tylko na pokazie, w szkole na Dębcu. Tłum ludzi , duchota, hałas. Niuniek widział to pierwszy raz w życiu / a moze nie ? wszak to kot z lasu, któremu ktoś nie wpakował papierów do plecaczka /. On leżał w klatce i się lansował. Na pokazie w Palmiarni łaził na smyczy między zwiedzającymi...
Avian wystawia tez Wściekłego Radka - 100% dachowca, 10 kg czarnego futra, żyjącego na codzien na działce , liczącego jakieś 10 latek. Radziu wystawy spędza na klatce, wystawiając tłuste brzucho do tłumnego miziania. I wygrywa karmę dla działkowego towarzystwaI Niniek , i Radek , to bardzo silne kocie osobowości , dominanci. Fio mogłaby dać radę....
Tak nawiasem - na tym pokazie , na którym byłam - Niuniek - wówczas ponad 9 kg futra , sąsiadował z łysolką , biała devonką , ważącą 1 kg....Ona wygladała jak pokarm dla sąsiada :mrgreen:
Na stronie gagatkowa zapewne zdjęcia są, Avian wszystko fantastycznie dokumentuje.

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 16666
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto lis 12, 2013 9:14 Re: Wszystkie koty jamnika Melona VI- persięta jesienne

Muszę się podzielić.......no po prostu muszę. Moje Dziecko Młodsze z powodu totalnej, acz bolesnej głupoty trafiło do szpitala. Poparzone.

Noo - sytuacja, co tu kryć, ostro stresująca.


Kilka spraw zbulwersowało mnie na maksa, ale nie wiem czy powinnam o nich pisać, bo wiązałoby się to z włączeniem w to w mniejszym lub większym zakresie mojego potomstwa.....wiec skupię się na bardziej przyziemnych.

Nie wiem kto podejmuje takie decyzje, ale musi być to osoba niezrównowazona psychicznie i pozbawiona empatii i szacunku dla drugiego człowieka w stopniu zaawansowanym. O co mi chodzi? Już tłumaczę

Moje dziecko dostaje obiad, lekko jeszcze połprzytomne po otrzymanej morfinie, prosi o wiedelec......Na obiad jest : zupa pomidorowa z ryżem, pulpet, rozdyźdane ziemniaki i buraki. W odpowiedzi słyszy, że to jest oddział dziecięcy i są tu tylko łyżki........Sztućce to jej może co najwyżej mama przynieść z domu.........Zamieniam się w żywe osłupienie z otwartą paszczą.......No bo ok rozumiem, szpital dziecięcy, środki ostrożności i takie tam.......ale luuuuuuuuuudzie do diabła cieżkiego, szpital dziecięcy oznacza jednostki ludzkie w wieku 0-18 lat. Wyobraźcie sobie faceta 185cm wzrostu, silny zarost....... lat 17 jedzącego obiad łyżka. Rozumiem, że szpital to nie hotel, że jest to miejsce gdzie ludzi się leczy......ale po kiego przy tym ich upakarzać?
Do tegoż obiadu moje Potomstwo lat 15 ( wyrośnięte ) dostało plastkowy kubeczek kompotu z ciuchcią na boku kubeczka, dwoma uszkami i łaskawie zdjętym dzióbkiem....Taki wiecie typu "kubek niekapek" - ostatnio miała z takim do czynienia jakieś 13 lat wczesniej........

Mnie regularnie zatkało........nie byłam w nastroju do afer, wiec po prostu zadzwoniłam do Babci, żeby jadąc wieczorem do wnuczki zabrała ze sobą zastawę........Paranoja, nie sądzicie?

Własny widelec moźe sobie wsadzić w oko, szpitalnego nie......bo takiego nie ma. Moim zdaniem absurd.

Kolejna sprawa - sale szpitalne wyglądają jak przeszklone akwaria - mają takie wielkie drzwi z szybami. Ok - jasne p. pielęgniarka musi mieć możliwośc obserwacji pacjetnów. ALE - czy na czas zmiany opatrunku, zabiegów nie powinno się np. ustawiać jakiegoś parawanu? Zasłaniać tych okien??? Zwłaszcza jeśli pacjent jest rozebrany do zera........Dziecko to też człowiek. I w wieku 15 lat ma się takie samo prawo do intymności, wstydu, szacunku co w każdym innym.......

eeeeee to nie koniec ale się zdenerwowałam znowu
Ci którzy nie lubią kotów w poprzednim wcieleniu musieli być myszami......

Obrazek

"Nigdy nie dyskutuj z idiotą - sprowadzi Cię do swojego poziomu, a następnie pokona doświadczeniem"

Neigh

 
Posty: 7232
Od: Pt lis 16, 2007 17:10
Lokalizacja: podwarszawska wieś:-)

Post » Wto lis 12, 2013 9:44 Re: Wszystkie koty jamnika Melona VI- persięta jesienne

U nas w szpitalu opatrunki zmieniają w oddzielnej sali, bez podglądu.

Łyżka zamiast widelca, no ciekawe. bo już dziecko dwuletnie potrafi jeść z pomocą tego szatańskiego i niebezpiecznego przedmiotu.
Personel na oddziałach dziecięcych powinien charakteryzować się szczególnie dużą empatią, no ale realia.........

1 listopada mieliśmy niewątpliwa przyjemność skorzystania z oddziału SOR.
Młody lat prawie 18, wzrost 198cm przyjmowany z racji wieku na SORze dziecięcym obok niemowlaków.
Czas oczekiwania ponad 3 godziny. Skręcenie stawu skokowego.
i po minucie w gabinecie awantura, bo pan wszystkowiedzący stwierdził, ze młody uraz ma od ponad trzech dni, bo taki krwiak po kilku godzinach nie jest możliwy. I tłumacz spokojnie i kulturalnie, ze późnym wieczorem noga się uszkodziła. On wie lepiej i nie lubi jak ktoś kłamie...... Pewnie, czekałam trzy dni, żeby młody się nacierpiał i 1 listopada kilka godzin zamiast na cmentarzu jak normalni ludzie wolałam spędzić w szpitalu. Szkoda gadać :evil:
Chirurg na oddziale dziecięcym, zdjęcie RTG na oddziale dla dorosłych w innej części szpitala.
Trzeba dojść, bo wózka brak.
No w zasadzie mogłam przewidzieć i zaopatrzyć się w kule coby dziecię mogło się podeprzeć, ale nie uprzedził, że ma zamiar coś sobie skręcać, więc kul w domu nie posiadaliśmy.
Holowałam więc maleństwo na to zdjęcie przy moim 170 cm wzrostu i wadze deczko mniejszej od niego wyglądając żałośnie.
Pytanie tylko po co tam pojechaliśmy?
Odpowiedź:
Po nic.
Zrobiono zdjęcie, stwierdzono skręcenie i wypuszczono do domu, a dostał jeszcze zwolnienie z wf-u na dwa tygodnie.
Po czterech dniach dotarliśmy do innego chirurga, który złapał się za głowę i wsadził nogę w gips.

To sobie ulżyłam.
Obrazek Obrazek
Klarunia [*] 06.2004 - 10.02.2013 czekaj na mnie za TM BARF-ujemy od września 2013r.

ab.

 
Posty: 8557
Od: Pt kwi 12, 2013 21:10
Lokalizacja: Koszalin

Post » Wto lis 12, 2013 9:46 Re: Wszystkie koty jamnika Melona VI- persięta jesienne

Neigh - ja byłam w szpitalu dawno temu, jako dziecko. Co prawda braku sztućców nie pamietam, za to pamiętam na maksa niemiłe pielęgniarki, wrzeszczące o byle co i niechętne do jakiejkolwiek pomocy. jedna z nich na siłę karmiła mnie zupą mleczną z kożuchem (ostrzegałam ja, że ja kozucha nie przełknę, a jak przełknę, to zwrócę, ale ona twierdziła że wie lepiej). Szpital obrzydł mi na dobre. Tak więc dobrze cię rozumiem i współczuję twojej latorośli. Niech szybko zdrowieje i wychodzi z tego szpitala :ok: :ok:

A co do wystaw kotów - wystawianie kotów domowych to pewnego rodzaju "fanaberia", chęć pochwalenia sie, jakiego to mam ładnego kotka. I o ile kot dobrze znosi wystawy, to można sobie "pofanaberiować". W końcu niech ludzie widzą, że koty nierasowe czy w typie rasy też są piękne i też mogą zdobywać nagrody. W mojej krótkiej karierze wystawienniczej widziałam wystawiane dachowce - spokojne, wyluzowane koty, bez trudu dające się oceniać. Widziałam też zestresowane rasowe i pamiętam jak jedna hodowczyni mówiła, że wystawia kotkę tylko tyle razy ile trzeba dla uzyskania licencji hodowlanej i więcej jej nie będzie męczyć, bo nie ma po co stresować kota.
Gdyby któraś z moich kotek dawała się wystawiać, to bym bardzo chętnie jeździła na wystawy. Ale niestety Ofelia stresuje się bardzo już w klatce, a przy ocenie zamienia się w burą kulę futra najeżoną zebami i pazurami, wydającą odgłosy rozwścieczonej tygrysicy. Mała Czarna z kolei boi się własnego cienia i najpewniej uciekałaby przed sędziami.
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35274
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Wto lis 12, 2013 9:55 Re: Wszystkie koty jamnika Melona VI- persięta jesienne

A co byś powiedziała na takie dictum - zapewniam PRAWDZIWE.......Powiem szczerze, że nadal rozważam wizytę u dyrektora szpitala.....

Otóż moje dziecko nie je mięsa. Nim przybyłam grzecznie poinformowało o tym jakąś panią - trudno określić pielęgniarkę/obsługę no kogoś z personelu.........
Usłyszało - cytuję - " tu nie jest miejsce na głupie fanaberie.(......) zamierzasz z gołą c......ą leżec tak tu jeszcze ze 2 tygodnie?!"

Nie było mnie przy tym, bo pani używająca takiego słownictwa z całą pewnością zostałaby zawleczona przed oblicze jakiegoś przełożonego z prośbą o powtórzenie zdania - głośno i dobitnie.

I taka refleksja - znów rozumiem, że dieta w szpitalu obowiązuje jedna i mozna ją zmieniać z powodu wskazań medycznych. i nie mam o to pretensji do lekarza. Tak jest i ok. Zapytałam, czy mogę przynosić własne jedzenie. Dowiedziałam się, ze przy leczeniu poparzeń niezbędna jest dieta wysokobiałkowa. Ok wysokobiałkowa, co jak powszechnie wiadomo nie jest jednoznaczne z pojęciem MIESNA. Bo białko to nie mięso. W miesię jest białko. Podobnie jak w nabiale, rybie......soi. I żeby taką moje nie jedzące mięsa od wielu lat dziecko dietę miało, NAPRAWDĘ nie musi zjeść szpitalnego pulpeta.....

Pozwolono mi na catering.....

Ale wiecie co......tak mi przyszło do głowy. W naszym kraju jest przecież wolność wyznaniowa. W dzisiejszych czasach nawet w samolocie można sobie wybrać dietę. Podczas ostatniego wyjazdu w ramach szkolenia odwiedziałam różne szkoły. Dieta wegetariańska nikogo nie dziwi........nie jest traktowana jak wybryk, fanaberia, sekciarskie skłonności. Tylko norma. Dlaczego w naszym kraju tak nie jest? Czy ja nie mam prawa być np. muzułmanka? Mam. I dlaczego miałabym się z tego tłumaczyć.......?
eeeeeeeee - czasem mam dość rzeczywistości wokoł. Ponad wszystko nie znoszę braku szacunku. W tym dla inności. Nawet nie rozumianej.
Ci którzy nie lubią kotów w poprzednim wcieleniu musieli być myszami......

Obrazek

"Nigdy nie dyskutuj z idiotą - sprowadzi Cię do swojego poziomu, a następnie pokona doświadczeniem"

Neigh

 
Posty: 7232
Od: Pt lis 16, 2007 17:10
Lokalizacja: podwarszawska wieś:-)

Post » Wto lis 12, 2013 10:25 Re: Wszystkie koty jamnika Melona VI- persięta jesienne

Neigh, współczuję i Młodej, i Tobie. Oby się dziecię jak najszybciej mogło przenieść do domu.

Co do empatii personelu szpitalnego… Jam co prawda nie dziecko i na zwykłym oddziale dla dorosłych byłam dwa lata temu. Z powodu upiornego bólu głowy na kilka sekund „odjechałam” i padłam, waląc łbem o podłogę. Reakcja pielęgniarek? ŚMIECH.

floxanna

Avatar użytkownika
 
Posty: 4088
Od: Pon paź 27, 2008 18:41
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Wto lis 12, 2013 10:40 Re: Wszystkie koty jamnika Melona VI- persięta jesienne

Słuchajcie wiem coś o tym- mam mamę pediatrę.
Która uważa ,że noworodkowi można np. wsadzić rurkę w tyłek na żywca, bo " jego nie boli". A noworodek się drze- bo to noworodek.
Drzeć się musi.
"I tak nic nie zapamięta" mówią koleżanki mamy.
Nie zapamięta, ale może za 20 lat kogoś zgwałci, zabije...

Nie zapomnę dziewczynki z zapaleniem teczówki, dziecko lat 3 , która trafiła do mojego gabinetu po trzech wizytach u innych bardzo znanych okulistów. Dzecko zwijało się z bólu!
Żaden kolega nie zastanowił się przez chwilę nad tym ,że takiemu dziecku trzeba dać coś na ból.
Indagowana przez matkę pani profesor (!) okulistyki rzekła ,że "nie zna dawkowania leków przeciwbólowych u dzieci" a zresztą " jeszcze jej zaszkodzą".
Zaplenie tęczówki BOLI.
To wie każdy okulista.
Dorosły dostaje z marszu Ketonal w sporej dawce.
Dziecko? PO CO?
Matka dziewczynki chciała mnie w rękę pocałować...luuuudzie!!!

No i moje doświadczenie sprzed 20 lat- praktyka na wiodącym akademickim oddziale pediatrycznym. Piękne zabawki siedzą na póleczkach. Zero przeszkadzającego rodzica.
Dzieci przywiązane pieluchami za cztery kończyny do łóżeczek, te nowe wyją, te które są dłużej (oddział nefrologiczny , pobyty 3 tyg i więcej...) patrzą w sufit i się kiwają.
Pielęgniarki piją kawę w dyżurce, spokojne ,że żadne dziecko nie wypadnie z łóżeczka.
Leki podane, pieluchy wymienione co 3 godziny, prtześcieradła naciągnięte na sztywno.
Czystość. Porządek.

Nie zostałam pediatrą.
A chciałam.
Musiałabym walczyć z wiatrakami, co by sie źle skończyło.
Nienawidzę pediatrów, moja matka jest w pracy zimnym, nieczułym na pacjenta manekinem.
Mam niski próg bólu- rozumiem pacjentów. Znieczulam czasem 3 razy zanim dotknę.
Nie wiem co jest z moimi kolegami lekarzami.
Z onkologami, którzy mówią bez ogródek na korytarzu "to rak i pan umrze za 3 tygodnie"...
Nie wiem.

kotkins

 
Posty: 8403
Od: Pt mar 25, 2011 22:39
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto lis 12, 2013 11:11 Re: Wszystkie koty jamnika Melona VI- persięta jesienne

Temat rzeka....smutny niestety. Mnie jako 4- latce usuwano mleczne zęby na żywca. Bo nie mają korzeni i to nie boli. A dziecko wyje ze strachu, histeryk. Mam uraz do dziś, po niemal pół wieku. Nie dam się dotknąć w paszczy bez znieczulenia. Na szczęście nie muszę.
Obrazek Obrazek

shira3

 
Posty: 25005
Od: Śro mar 11, 2009 21:51
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Post » Wto lis 12, 2013 11:16 Re: Wszystkie koty jamnika Melona VI- persięta jesienne

Jak dla mnie: brak cierpienia (fizycznego i psychicznego) powinien być w medycynie priorytetem. Niestety nie jest… A pacjent na ogół stanowi przeszkodę w sprawnym funkcjonowaniu szpitali i przychodni. Przeszkodę, którą należy jak najszybciej usunąć. Niekoniecznie lecząc, przecież zawsze można olać, zrzucając winę na pacjenta.

floxanna

Avatar użytkownika
 
Posty: 4088
Od: Pon paź 27, 2008 18:41
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Wto lis 12, 2013 15:44 Re: Wszystkie koty jamnika Melona VI- persięta jesienne

Natomiast miło byłam zaskoczona, jak po remoncie kolana pielęgniarka poprosiła, żeby zgłaszać najmniejsze dolegliwości i nie dopuścić do silnego bólu 8O Tylko, ze to prywatna klinika....ale jakiś początek? Może?
Obrazek Obrazek

shira3

 
Posty: 25005
Od: Śro mar 11, 2009 21:51
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Post » Wto lis 12, 2013 15:54 Re: Wszystkie koty jamnika Melona VI- persięta jesienne

shira3 pisze:Natomiast miło byłam zaskoczona, jak po remoncie kolana pielęgniarka poprosiła, żeby zgłaszać najmniejsze dolegliwości i nie dopuścić do silnego bólu 8O Tylko, ze to prywatna klinika....ale jakiś początek? Może?

Raczej nie. W prywatnych klinikach, przychodniach etc. podejście jest na ogół inne, bo pacjent = klient, a klienta nie warto zniechęcać.

floxanna

Avatar użytkownika
 
Posty: 4088
Od: Pon paź 27, 2008 18:41
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Wto lis 12, 2013 15:58 Re: Wszystkie koty jamnika Melona VI- persięta jesienne

Ufffff dobrnęłam co prawda jeszcze nie przebrnęłam przez wszystkie wątki ale byłam trochę w jednym trochę w drugim.

Szpital i lekarze to chyba temat rzeka. Ja ostatnio pobyt w szpitalu wspominam tak, że wolałabym do niego nie wracać. Zagubione wyniki badań, stwierdzone polipy których nie było, i zero wrażliwości na ludzi, do tego pielęgniarki (nie wszystkie) o zachowaniu Sadama. No po prostu porażka. Po operacji kiedy już zabrano mnie z sali pooperacyjnej poprosiłam pielęgniarkę aby pomogła mi dotrzeć do łazienki na co usłyszałam, że teraz mogę już chodzić i mam sobie sama wstać i pójść. No więc zaczęłam próbować się podnieść niestety bez rezultatu bo bolało, bo dren przeszkadzał, bo prawie 18h leżałam bez wstawania, ostatecznie z politowaniem i cynizmem ów pielęgniarka uznała, że da mi basen no bo po co pomóc m wstać lepiej upokorzyć ... Oczywiście nikt nie zamierzał do mnie wrócić żeby jakkolwiek mi pomóc, ostatecznie sama jakoś zwlokłam się z łóżka co zobaczyła moja 80 letnia sąsiadka z pokoju, i to ona mi pomogła. Nie wspomnę o zimnej wodzie w łazience pod prysznicami i braku ogrzewania. Na lekarzy złego słowa powiedzieć nie mogę bo byli mili ale co z tego.

Ariake

 
Posty: 306
Od: Sob wrz 28, 2013 18:37
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 161 gości