Ale historia!!!
U nas by się nie wydarzyła, trudno wejść do nas.Aczkolwiek do piwnicy wchodził przez okno wczesną wiosną jakis kocur i znaczył.Cuchnęlo i było INTERESUJĄCO.Wszyscy stali w kolejce prezed drzwiami piwnicy,zwłaszcza Felix był "w temacie".Amka nawet porykiwała pod tymi drzwiami.
Jasne ,że bym Amelce nie pozwoliła dotknąć tamtego kota!To,że ma obróżkę nie znaczy,że zdrowy,szczepiony itp.
Mnie się najbardziej podoba Fionia- ona w ogóle nie wie,że był jakiś kot:)))
Fio żyje w swoim kocim świecie.Nie stresuje się.Opala się, je jedzonko...kocha mnie i to ją uszczęśliwia.I przyznam się,że mnie-też.Moja dziewczynka nie jest może najbystrzejsza,ale ma ogromne pokłady uczucia w sobie.
Gdyby tylko nie musiała w tym upale spać blisko...jak najbliżej mnie!W nocy budzą mnie jej"wyrazy uczucia" czyli kłaki w ustach.Jedna łapka MUSI być stale na mnie.Jest absolutnie cudna, boska.I ma z 50 stopni!
Nie można się odsunąć.
Bo się przysuwa...
Do tego co pół godziny wychodzi, przekłada się w inne miejsce.Albo stoi nade mną i PATRZY- znaczy mam jej umożliwić ułożenie się, bo ona nie ma pomysłu jak i gdzie:)
Układam wtedy moje słodkie , puchate ponad 5 kg maleństwo,a ono decyduję,że "nie tak"- za daleko, nie można położyć pysia na mojej twarzy...więc zmieniamy pozycję i znowu "nie", bo ona musi leżeć na poduszcze dooopką a nie leży...
Gdybym nie kochała tej małej paskudnicy nad życie to bym ją zabiła!
Budzi mnie kilka razy w nocy bo
"muszem ciem kofać pszciesz wjesz...no i muszem zrobjać szeby Amelja nje śpiła na tfojej poduszeni...bo tu śpi Fiońcia, dzidzia Fiońcia...wjesz..."Trudna ta miłość!!
Czasem w nocy pod nieobecność Fiony Amelka ułozy się na poduszkach.Jeśli Fio zauważy to przyjdzie i na małą POPATRZY.Amka natychmiast się wynosi!Poduszka to miejsce snu Fio.Li,tylko i jedynie~!!!!
Jest absolutnie przekonana i konsekwentna.
Wie ile jest warta.
Gardzi w głębi kociej duszy Amelką.
I jest JEDYNYM KOTEM NA ŚWIECIE!!!
Się rozpisałam...Basiag-u zapraszam na kawę rzecz jasna.Na "degustację Melona"
Wczoraj były "wnuki" na grillu z swoimi Dużymi...ale sfora biegała,szczekała...szczęśliwa, żebrająca mięsko z naszego stołu...niestety Dieguś kuleje.Te jego powykręcane łapki nie chcą nosić psiaka.Jest młodziutki ,ma 4 lata.Musimy z nim pojechać do weta.Majka przeszła sterylkę w ostatniej chwili- było już ropomacicze.Też się baliśmy bardzo zwłaszcza znieczulenia ,bo ona ma padaczkę.Ale jest dobrze.Psinka prezentuję z dumą łysy brzuszek i biega wraz z Diegulkiem i Melem.
Dostała nowe leki na tę padaczkę i jest weselsza!
Pańcio ją nosi ,obcałowuje:)
Pańcia zazdrosna bo to w końcu jej pies!
Majcia znosi to radośnie, liźnie w nos- takie "pachnące całuski" rozdaje.
Dziś znowu u nas grill- przychodzi przyjacielstwo z Maksiem młodym terierem.
Wujek Melon ma mu udzielić korepetycji z podnoszenia łapy przy sikaniu:))
Może poryją dziury pod garażem?
W planie też jest pokazanie rerierowi kota.Pierwszego w terierskim życiu.Pewnie Fio, bo Felix umarlby ze strachu a Amka z podniecenia.
Musi się chłopak przyzwyczajać...