Atka- ona zwiała z drugiej pożyczonej klatki. W Twojej kociak pomieszkuje. Ale ta druga miała właśnie takie większe dziury w podłodze jak i ta Twoja.
Nic to. Szylkretka pomieszkała tydzień w pom.gospie jedząc, kuwetkując i regularnie zwalając papiery z parapetu (mój test czy się jakoś bardziej porusza

) Nawet sypiała w wózku Ani

Gdy nastał dzień wypuszczenia.... zwiała mi do pieca gazowego olewając otwarte drzwi do garażu

Musiałam poczekać aż z pieca wylezie i znów podjąć akcję wyganiania asekurując piec. Ostatecznie schowała się w transporterku, więc została zwyczajnie wyniesiona. Zobaczywszy wolność czmychnęła w sekundę

Po sześciu dniach na wolność wróciła tricolorka. Dostałą mega śniadanie i zwyczajnie za fraki na karku ją chwyciłam i wystawiłam za próg

Ona już dawała mi się dotykać, ale wzdrygała się z takim obrzydzeniem, zrobiła się taka wycofana, kuwetkowała w kratkę, więc postanowiłam nie oswajać jej na siłę. Wystawiona za próg zwiała pod schody. Wstawiłam jej tam drugie śniadanie na pocieszenie. Dziś, po kilku dniach, widziałam ją jak przyszła na przekąskę pod schody

I jak na myszy poluje na polu na przeciwko
Kociak nadal u mnie pomieszkuje. Jest to chyba najgrzeczniejszy kociak jakiego miałam. Nie szaleje w klatce, nie wywaliła ani razu wody czy kuwety. Je wszystko grzecznie, kuwetkuje w 100%. Wypuszczona z klatki biega i bawi się myszką, zamknięta nie protestuje nic a nic. Mruczy głaskana, wypina tyłeczek i jest taka filigranowa, łapeczki wyglądają krucho jak z porcelany

