A u mnie wielkie zmiany. Boniś łaskawie dał sobie wpuścić kropelki do oczka. Choć potem się na mnie obraził na dobre i myslałam, że już w ogóle nie zareaguje na moje wołanie.Bardzo mnie zszkował bo dał się pogłaskać pierwszy raz mojemu synowi.

Choc jeden i drugi był lekko przestraszaony swoją nagłą bliskością.
Basza nadal je, śpi, rozrabia, kuwetkuje, kurcgalopkuje... w dowolnej kolejności
Boniś nie dał się zbyt wiele razy dotykać łapką Baszy, sam walił łapą w powietrzu Baszeńkę, ale gdy maleństwo usnęło po swoich szaleństwach, polizał go języczkiem po główce. Mało się nie popłakałam ze wzruszenia.
Pozdrawiamy wszystkie bardziej i mniej puchate.