Trykocik ciapowaty? On świetnie sprawia takie wrażenie

- puchata kula o niewinnym spojrzeniu i słodkim wyrazie pyszczka . Wszystko sobie tym załatwi

.
Poza tym jest już niesamowicie sprawny. Osłupiałam, jak zobaczyłam go wskakującego na drzewo. Wskakuje z biegu na niezbyt grubą, ale dość wysoką gałąź i to tak, ze ląduje od razu bokiem, żeby nie zawisnąć

. Podobnie wskakuje na balustradę, żeby złapać równowagę. Jest też najbardziej łowny. A miejsce przed kominkiem zajął ostatni, bo musiał wyczyścić do końca wszystkie miseczki z mięsem

.
Myślałam, że kociska będą więcej siedzieć w domu, bo było dość chłodno - tylko 1 stopień. Na balkonie teraz tez nie siedzą dużo. Ale nie było przymrozków, było sucho i latały aż do zmroku.
Wszystko trzeba sprawdzić.
Nawet mocny ten nowy murek, pod nami się nie zawalił
.
O! Półki na tych pieńkach będą super do szpiegowania sąsiadów
Wejść na te szeleszczące liście? Myszy się spłoszą
.
Nie spłoszą się! Trzeba delikatnie stawiać łapki, tak jak ja.
Niech się zmęczy, to złapię tę witkę za pierwszym razem
.
To stary sposób Moherowy

. Świrki ganiają za gałązką dla samego ganiania, aż się zgrzeją. Czasem ją dopadną. Moher nie - można machać do omdlenia ręki, a on się wpatruje, aż skoczy raz a dobrze i złapie. Rzadko udaje się go przechytrzyć.
Co jakieś 2 godziny należy ogrzać się przed kominkiem. Dostawiłam im fotel turystyczny, bo ludzie też by chcieli usiąść

. Czasem wepchają się we dwóch, ale najczęściej żądają wygód. Moherowi jeszcze trzeba dokładać narzutę lub kocyk, bo nie będzie grzbietu opierał o jakąś plecionkę

.
