Moderator: Estraven
) i łaskawie pozwalała się zabawiac Whiskasową myszką na sznurku Kicha jeszcze trochę, ale chyba najbardziej pomógł jej właczony grzejnik. Ona bidulka nie ma przecież futerka a w dodatku w szpitalnej wymiennikowni było raczej ciepło, więc była przyzwyczajona do ciepełka, a w pokoju z uchylonym oknem zrobiło jej się zwyczajnie zimno i stąd ten katar (tak się pocieszam 
)
Femka pisze:wyszła?
nie było mnie kilka dni, ale zaniedbałam wszystko, co nie było związane z Bakteriami.
Teraz już jestem z powrotem
) po czym patrzyła z niewinną minka - "no co, przeciez nic sie nie tało". Cała Gunia!
Na mnie czasem mruczy, czasem syczy, zaleznie od nastroju , ale częsciej się mizia. Kicha nadal, ale chyba mniej, chociaz już nie wiem, bo to za długo trwa... Trochę to trwało, ale czasami jej i tak nie wierzę! 
jolabuk5 pisze:Ale to nie zmienia faktu, że jak się jej tylko cos nie podoba, to wali łapą (i to znienacka, np. podczas miziania), albo syczy na mnie.
To ją nazwałam Smoczyca. 
Ale do Guni pasuje raczej "złośnica"
Użytkownicy przeglądający ten dział: EwaMag i 14 gości
