Aniu, wiem, jak to jest. Studiowałam farmację, potem wylądowałam w laboratorium i zdobiłam specjalizację z diagnostyki laboratoryjnej (czyli musiałam się nauczyć od podstaw trochę innego zawodu. A potem, jak weszły różne przepisy prawne, procedury, prawo zamówień publicznych, przetargi, konkursy, RODO i inne durnoty, musiałam się tego wszystkiego nauczyć, po drodze opanowując obsługę komputera i Office. Wściekałam się, bo wszystko to, czego się nauczyłam z diagnostyki laboratoryjnej zapominałam. Uważałam, ze szkoda moich kwalifikacji na grzebanie w papierach, które o wiele lepiej, sprawniej zrobiłby prawnik czy ekonomista. Ale takie były realia. Kiedy odchodziłam na emeryturę, mówiłam sobie - Jak to dobrze, że już mnie nie interesuje, jakie nowe zmiany wprowadzają właśnie w Prawie Zamówień Publicznych
Ale Twoja sytuacja jest inna, bo te umiejętności księgowej prawdopodobnie przestaną Ci być potrzebne, jak pandemia się skończy. Poza tym jesteś typową humanistką, więc wyobrażam sobie, jak się czujesz, próbując ogarnąć sprawy księgowości, przelewów... Ale nie możesz się załamywać, wina nie leży po Twojej stronie, tylko Twoich szefów, którzy Cię zmuszają do robienia rzeczy niezgodnych z Twoimi kompetencjami. I to jeszcze na szybko, już, bo w księgowości wszystko jest pilne. Poza tym - ja miałam jednak czas, te wszystkie nowe rzeczy, które przyszło mi robić, wchodziły stopniowo. A Ciebie rzucają na głęboką wodę i oczekują, że będziesz robiła nieznane ci rzeczy równie sprawnie, jak ktoś, kto się tym zajmował od lat. To jest po prostu skandal i myślę, że może powinnaś napisać oficjalne pismo, że te zadania przekraczają Twoje obowiązki i np. prosisz o skierowanie na jakieś szkolenie, dotyczące spraw, którymi z marszu musisz się zajmować, nie mając do tego zawodowego przygotowania. A jeśli popełnisz błędy w skutek braku takiego szkolenia, to nie ponosisz za nie odpowiedzialności, bo uprzedziłaś kierownictwo o braku zawodowego przygotowania w tym zakresie.
Pismo może być bardzo grzeczne, spokojne, nie w formie skargi, ale informacji, że choć bardzo się starasz, to brak ci przygotowania i prosiłabyś o jakiś kurs, szkolenie w tym zakresie. Nie chodzi o ten kurs, tylko o to, żebyś miała dowód, że uprzedzałaś kierownictwo o braku kwalifikacji pracownika księgowości. A jak Ci taki kurs zafundują, to przynajmniej ktoś ci wszystko po kolei wyłoży, od podstaw.
Pomyśl, może to by miało sens.
A tak w ogóle to chyba jednak powinnaś szukać innej pracy, bo się w końcu rozchorujesz ze stresu.