Uhhh!
Przyszłam dziś do domu jako druga, więc Kaśka była już w kuchni i oczywiście otwarcte na oścież okno. Szybko dałam Perełeczce jeść i zamknęłam ją w pokoju (nie na zamek) i poszłam do kuchni robić swoje jedzenie. W tym czasie Perełeczka otworzyła sobie drzwi

i daaaaawaj do kuchni. Była już połową kota na zewnątrz, jak ją złapałam i mówiłam jej, że nie wolno.
A co na to kaśka?
Zostaw ją, przecież nie wyleci! Ile czasu była Kleo i ta, no... Zuza, i nie wyleciały! PRZECIEŻ JEJ TAM NIC NIE INTERESUJE!To mówię jej, że kotek nie może wylecieć i ona bardzo chętnie by wyszła, że w pokoju mam ogranicznik na okno dzięki któremu może siedzieć przy otwartym, ale w kuchni nie ma. Na co geniusz:
Ale po co ci ogranicznik, przecież mówię ci, ONA NIE WYLECI! Z resztą, moja Żaba wychodzi na balkon i nie wylatuje, a jak już wyskoczy to czeka na dole, aż ktoś po nią zejdzie, bo parter.
Niech ktoś ją pierdyknie w ten durny, kostropaty, kudłaty łeb!
