wysiadam z taksówki (do mnie o tej porze już nie jeżdżą normalnie autobusy), a tu się szlaja jakiś bajgiel pod domem. kręci się kręci, przybiegł mnie obwąchać, przyjazny taki, merda ogonem. zadbany, nażarty (jak to bajgiel domowy - z lekką nadwagą), bez obroży, w ciemności nie widziałam, czy ma tatuaż.
myślę - no nie, nie mogę psa zostawić. albo się zgubił, albo ktoś go porzucił, będziemy szukać właścicieli. ale coś mnie tknęło, żeby najpierw kazać mu szukać domu, a nie do siebie wprowadzać. może dlatego, że nie był przestraszony, tylko zaciekawiony, i pilnował, gdzie jestem, ale szczególnie się nie garnął.
hasło zaskoczyło, bajgiel ruszył tropem - i popatrywał bacznie, czy za nim idę, a jak zostawałam z tyłu, to siadał i czekał. tak mnie poprowadził przez osiedle na jedną uliczkę wyżej (21:30). przebiegł dwa ogródki i siadł pod jednym konkretnym domem. czekam, może się rozmyśli, zwłaszcza że dom bez ogrodzenia (jeszcze w budowie), żaluzje spuszczone na głucho, ciemno - ale nie, bajgiel uparcie prosi mnie, żebym go tam wpuściła.
no ok, spróbuję... pierwszy dobry sygnał: dzwonek domofonu działa. drugi: ze środka rozległo się szczekanie, na co "mój" bajgiel wyraźnie się ożywił.
w końcu zeszła jakaś pani, bajgiel smyrgnął natychmiast do środka do domu (kompletnie nie przejmując się właścicielką) i obwąchują się z tamtym, a ona, że... to nie jej pies.
ja już się kopytami prawie nakryłam, więc pospieszyła z wyjaśnieniem: bajgiel jest suczką sąsiadów z domu po skosie, regularnie (!) szlaja się po osiedlu, bo mają niedomkniętą furtkę, a do niej przybiegła, bo razem na spacerach bawią się z Pako (jej psem). i że mam się nie przejmować, ona jej założy zaraz obrożę i odprowadzi do właścicieli, i że nic się nie stało i że się nie gniewa.
podziękowałam i wróciłam do domu.
co to za właściciele, że się w ogóle swoją suczką nie przejmują i puszczają ją jak leci? że ona woli iść do innych psów niż do swojego stada na hasło dom? że ona im tak regularnie lata, a oni furtki dalej nie naprawią? że im 21:30 brak psa w domu nie przeszkadza?
