Wasze odpowiedzi są dla mnie bardzo cenne. Meo rzadko dostaje mięsko, ze względu na nerki. Suchego nie je i kupka była w kolorze, że tak się wyrażę, jednakowym.
Rano Meo bohatersko oddał krew, pani dr Marzenka zajrzała tyle do pysia na ile pozwolił, czyli niewiele (bo się bohatersko bronił

): nic tam szczególnego nie ma. Po prawej stronie był mocno zaśliniony, więc może tam coś się robi? Meo rano znowu kręcił ósemki w kuchni, gdy jadłam śniadanie - skrobał mnie w nogę, żeby mu dać. Czyli głodny, coś by zjadł. Pani dr na razie dała p/bólowy i Ranigast. Chciałam wziąć Recovery w pasztecie, ale nie było, tego-takiego proszku (zapomniałam nazwę), co można rozrobić na gęsto bądź rzadko też nie ma (wszystko wykupione przez Święta). Ale zaraz po przyjściu były przeprosiny z gotowanym kurczakiem. Czyli jednak coś w pysiu boli, bo po p/bólowym przeszło. Żeby ten buras pokazywał pysio tak, jak pokazuje szyjkę. Od samego początku zajrzenie Meonikowi do gardła to była wyższa szkoła jazdy. A ucisnąć gardło lekarka się bała, żeby nie spowodować obrzęku. Łuki gardła nie są zaczerwienione.
Spaliśmy normalnie pysk-w pysk. Gdyby nie ten problem, to kotecek jest
naprawiony. No i kombinuję, jak tu się tej rurki na stałe pozbyć

. Krew wzięliśmy na "całość" i dodatkowo profil nerkowy. Mam nadzieję, że po godz. 12 będą już wyniki.