Pierwsza noc za nami, wszyscy przeżyli

Kacper obudził nas ok 6 rano, bo zebrało mu się na czułości - przyszedł mrucząc jak traktor, barankował, łaził po nas, ocierał się o nasze twarze... I głośno protestował, gdy przestawaliśmy go głaskać. Wszystko trwało ze 20 minut. Potem stwierdził, że trzeba trochę pociamkać kocyk,więc ułożył się między nami i z lubością oddał się temu zajęciu...

Komu maksymalnie rozmruczanego kotecka????
Z rezydentami lepiej - tzn. z Bazylem bez zmian, jest ciężko obrażony i burczy nawet na nas, ale wiem, że mu przejdzie. Za to Honorata mniej burczy i chyba próbuje bawić się z małym, ganiaja się po pokoju, a jak Kacper jadł, podeszla do niego, obwąchała mu czółko i je liznęła!

Dalsze relacje wieczorem, jak wrócę z pracy.