Adoptowałam 2 maluchy... Kolejny tymczas.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw kwi 02, 2009 1:49

Hej hej pomocy... Jak to jest z trawą dla kotów? Bo zasłyszałam, że kot powinien mieć do trawy stały dostęp. Prawda to? Wszystko super jak się ma domek z ogródkiem i w dodatku jest maj... Moje realia są nieco inne... No ale przecież staram się być idealną panią dla moich kotów. Gdy więc tylko usłyszałam o tej trawie, pognałam do Carefura i zakupiłam tam gotowy produkt pod nazwą "trawa dla kotów"... Początkowo jest to pudełeczko z kamyczkami wymieszanymi z nasionami, docelowo, zgodnie z opisem na opakowaniu - bujna kępa trawy. Przeczytałam niespecjalnie skomplikowaną instrukcję (zalać kamyczki wodą) i rozpoczęłam uprawę stawiając pudełko na parapecie (no bo trawa światło ma mieć, nie?). Początki były trudne - w instrukcji niestety nie napisali żeby hodowlę w początkowym stadium trzymać z dala od kotów z ADHD ;) Enterowi jakąś minutę zajęło rozniesienie kamyków i ziarenek po całej kuchni...
Niczym niezrażona, klnąc sobie tylko baaaardzo cichutko, zamiotłam przyszłą trawę wraz z jej glebą (i mnóstwem okruchów z podłogi :oops:) z powrotem do tego nieszczęsnego pudełka i postawiłam tym razem na szafie gdzie Enter wleźć całe szczęście nie umie... Trawa rosła i rosła, chyba z tydzień, dziś w końcu uznałam, że już bujniejsza chyba nie będzie, więc zaserwowałam ją maluchom... Liczyłam nie ukrywam, że kotki będą ją sobie tylko skubać, że trawa będzie sobie odrastać... O naiwności! Ten huncwot (przy o zgrozo współpracy Penelopy) załatwił tydzień mojego rolniczego doświadczenia w jedną chwilę nic przy tym nie zjadając! Wszystko wyrwał, pogniótł, porozrzucał... Ja się załamię z tym kotem naprawdę... I Delfinku błagam Cię nie sikaj tym razem ;) tylko mi doradź czy ta trawa naprawdę musi być? A jeśli tak to jak ją hodować? A może ktoś jeszcze tu zagląda i doradzi?

serotoninka

 
Posty: 1366
Od: Śro sie 27, 2008 21:00
Lokalizacja: Warszawa - Śródmieście

Post » Czw kwi 02, 2009 2:10

serotoninka pisze:Przeczytałam niespecjalnie skomplikowaną instrukcję (zalać kamyczki wodą) i rozpoczęłam uprawę stawiając pudełko na parapecie (no bo trawa światło ma mieć, nie?). Początki były trudne - w instrukcji niestety nie napisali żeby hodowlę w początkowym stadium trzymać z dala od kotów z ADHD ;)


ja nie mooooooogę :ryk: :ryk: :ryk:

serotoninka pisze: Ja się załamię z tym kotem naprawdę... I Delfinku błagam Cię nie sikaj tym razem ;)


za późno....

(to się pisze na początku)
Obrazek Obrazek

:201461 :cat3: . . . . . NASZ KOCI BLOX http://kocidomtymczasowy.blox.pl/html

:catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk:

delfinka

 
Posty: 9012
Od: Wto gru 05, 2006 0:13
Lokalizacja: obecnie miedzy Łodzią a Warszawą

Post » Czw kwi 02, 2009 6:07

Moje koty mówią, że trawa musi być, ale o tej kupnej mają, podobnie jak Enter, złe zdanie (znaczy niejadalna, co najwyżej można się nią pobawić :twisted: ).
Do domu znosimy perz, zimą dostają suszony.
Zbierać trzeba w miejscach oddalonych od ulic.
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18769
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Czw kwi 02, 2009 17:16

Moja Miałka lubi tą gotową,jak już wyrośnie to kota zamienia się w kosiarkę(też na K... :D ).Za to nauczyła się rozgrzebywac ziemię w doniczkach na balkonie :twisted: Ogrodniczek mój malutki :roll:

kotka doroty

Avatar użytkownika
 
Posty: 10409
Od: Nie mar 22, 2009 13:56
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt kwi 03, 2009 11:42

acha, czyli co kot to obyczaj ;) Nic to... Następnym razem spróbuję może właśnie na balkonie, posadzę takie zboże zakupione u rolnika na bazarku w zwykłej doniczce... Pszenicę może? Żyto? Bo to sklepowe to na mój rozum był owies i nie zasmakował... Ehhh, co to się mam z tymi kotami, myślałam, że od zgonu mojego ukochanego króliczka miniaturki (skubany, żył na tych zbożach 14 lat!) już nie będę pszenicy kupować, a tu proszę...

Jeszcze tak a'propos królika. Zostały po nim szelki śliczne skórzane czerwone (królik jeździł na działkę i tam to dopiero żarł trawę na potęgę ;) ). Widząc umiłowanie Entera do drzwi wyjściowych i okien myślę, że też będę go na działkę zabierać... Po sprzątaniu w piwnicy odnalazły się te królicze szelki i rozmiarowo na Entera okazały się idealne. Przywdziałam mu je tak na próbę... Enter zdecydowanie od razu stwierdził że szelki są be! Brzuch przyłożył do ziemi i zasuwał na ugiętych łapach... Potem turlał się, ocierał o wszystko za wszelką cenę próbując się ich pozbyć... Po 15 minutach wymiękłam, szkoda mi się biedaka zrobiło. No ale przecież bez szelek go nie puszczę nigdzie, więc jak chce mieć spacery ( a baaaardzo chce) to musi sie przyzwyczaić. Tak więc teraz codziennie przez 15 minut mamy w domu komedię pt:"jak pozbyć się szelek". Jakby jakiś producent chciał przetestować swój produkt w ekstremalnych warunkach to służę ;)

serotoninka

 
Posty: 1366
Od: Śro sie 27, 2008 21:00
Lokalizacja: Warszawa - Śródmieście

Post » Pt kwi 03, 2009 14:38

Biedny Enterek :wink:
a pro-zwierzacy tak walczą o nie dokonywanie doświadczeń na zwierzętach


Serotoninko, koty z definicji nie lubią szelek.

Ja znam tylko jednego, który na smyczy wychodzi prawie codziennie na spacer i traktuje to ustrojstwo w sposób jak najbardziej naturalny.
Ale to naprawdę jakiś cudaczny wyjątek.
Spacerów po mieście to akurat nie polecam, ale działka ... :lol:
szczególnie, gdy będzie wykastrowany i nie będzie boksował się z tamtejszymi kotami.
Penelopka na pewno nie oddaliłaby się od Ciebie,
a Enterek?
Obrazek Obrazek

:201461 :cat3: . . . . . NASZ KOCI BLOX http://kocidomtymczasowy.blox.pl/html

:catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk:

delfinka

 
Posty: 9012
Od: Wto gru 05, 2006 0:13
Lokalizacja: obecnie miedzy Łodzią a Warszawą

Post » Pt kwi 03, 2009 19:44

Opowiadałam Ci jak byłam po Penelopę, że mój dziadek ma ogródek działkowy na Pradze, jakieś 500 m od swojego domu, w którym mieszka 12 kotów. Dziadek codziennie chodzi je karmić, a jeden z jego domowych kotów uwielbia chodzić z nim. Na szelkach i smyczy. Jak się weźmie szelki do ręki to już wie że idzie i cieszy się jak głupi, sam zakłada sobie te szelki, w sensie wchodzi w nie głową jak mu się trzyma ;) I nic zupełnie mu one nie przeszkadzają... Myślę, że Enter też by tak mógł... Nie puściłabym go samego na działce, bałabym się że polezie gdzieś... Dlatego chcę go nauczyć chodzić w szelkach, może załapie. I taki bardzo biedny to on nie jest wcale. To stary cwaniak ;) On tak naprawdę nie lubi tych szelek tylko jak się mu nudzi, kiedy ich zdejmowanie jest zabawą samą w sobie. Ale jak tylko coś się dzieje to momentalnie zapomina o tym, że szelki ma i że strasznie go one uwierają, tak że chodzić w nich nie może ;) i leci jak wariat za papierkiem, gołębiem na balkonie czy tam czymkolwiek innym ;) Więc nie jest chyba aż tak źle ;)

serotoninka

 
Posty: 1366
Od: Śro sie 27, 2008 21:00
Lokalizacja: Warszawa - Śródmieście

Post » Pt kwi 03, 2009 22:21

Enterek to jeszcze strasznie głupi dzieciak :smiech3:

ale jest cudowny, we wszystkim co robi i co broi,
:ryk: człowiek chociaż wie, że ma kota,
znaczy nie człowiek ma kota,
ale człowiek ma KOTA

Zamotałam się?
Obrazek Obrazek

:201461 :cat3: . . . . . NASZ KOCI BLOX http://kocidomtymczasowy.blox.pl/html

:catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk:

delfinka

 
Posty: 9012
Od: Wto gru 05, 2006 0:13
Lokalizacja: obecnie miedzy Łodzią a Warszawą

Post » Sob kwi 04, 2009 5:01

:ryk: Oj zamotałaś się!to nie człowiek ma kota tylko kot ma człowieka.Moja Miałka też lubi szeleczki ,jak jej ubieram to mruczy cudownie i robi wspaniałe baranki.Ona wie że szeleczki to wyjście na balkon lub na spacerek wokół bloku :D

kotka doroty

Avatar użytkownika
 
Posty: 10409
Od: Nie mar 22, 2009 13:56
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie kwi 05, 2009 16:20

A Penelopie się... chce chłopa! Tak, tak, dojrzewa moja mała dziewczynka... Wczoraj jeszcze nie byłam pewna czy to to, ale dzisiaj nie zostawiła nam już żadnej wątpliwości: płacze, turla się, no i łazi z pupą do góry. Najlepsze, że tańczy przed Enterem, drepcze mu tak śmiesznie tylnymi nóżkami przed nosem. A on biedny nie ma pojęcia o co chodzi ;) Powącha ją że tak powiem w strategicznych miejscach i tyle...
Na razie chyba się kicia nie męczy bardzo, przebiega to jakoś łagodnie, zobaczymy co będzie dalej. Ja zupełnie niedoświadczona, bo to moja pierwsza kocia ruja, więc nawet nie wiem czego się spodziewać...

Wiem, wiem... Pewnie nadeszła pora na sterylizację... Ehhh, a ja tak się boje po tym ataku padaczki... I przy tych jej zadyszkach po zabawie, boje się że jej serduszko jest za słabe na narkozę. No nic, udamy sie do kardiologa na pewno wcześniej. A póki co postaram się nie martić.

Z nowości Entera, bo przecież nie byłby sobą gdyby nie zmalował czegoś przez kolejne dwa dni. Myłam podłogi przedświątecznie, pobiegłam odebrać telefon a ten dureń w międzyczasie wleciał tyłkiem do wiadra od mopa pełnego czarnej, mydlanej wody. Wydostając się z wiadra oczywiście większość tej wody wylał na podłogę. Potem, jeszcze biedak musiał znieść płukanie z tej wody pod kranem, bo bałam się, żeby się tego mydła nie nalizał. Teraz już suchy ogląda z TŻem mecz Wisłą - Lech. Siedzi na półce przed telewizorem zasłaniając cały obraz i wodzi wzrokiem za piłką. Chyba jest za Lechem ;)

serotoninka

 
Posty: 1366
Od: Śro sie 27, 2008 21:00
Lokalizacja: Warszawa - Śródmieście

Post » Wto kwi 07, 2009 23:51

Późno odpisuję, ale padły nam w domu komputery, sieć - wszystko.
Właśnie faceci skończyli naprawiać.

Serotoninko, z Penelopką najcięższy będzie pierwszy tydzień, potem z górki.
Po zakończeniu rujki musicie odczekać co najmniej 3 tygodnie, aby można było przeprowadzać zabieg. Rujka to jedyny czas, podczas którego nie można operować kotki. Po pierwsze trudno podać skutecznie narkozę, często podczas operacji trzeba zwiększać dawkę. Po drugie narządy wewnętrzne są bardzo przekrwione, co stanowi poważne utrudnienie dla lekarza i niebezpieczeństwo dla kotki.

Trzymajcie się, zatyczki w uszy i przeczekajcie te zaloty. Ja w takich sytuacjach chętnie widzę pomoc innych kotów, które starają się trochę ulżyć tej cierpiącej i np. podgryzają takiej kark. A sama trochę obniżam napięcie mocno głaszcząc i poklepując tyłeczek. Nie wiem dlaczego, ale pomaga, choć na krótko.
Obrazek Obrazek

:201461 :cat3: . . . . . NASZ KOCI BLOX http://kocidomtymczasowy.blox.pl/html

:catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk:

delfinka

 
Posty: 9012
Od: Wto gru 05, 2006 0:13
Lokalizacja: obecnie miedzy Łodzią a Warszawą

Post » Pt kwi 10, 2009 10:31

Ehhh tak to czasem z komputerami bywa ;) U mnie dodatkowo wszystko się zawsze chrzani kiedy jestem spóźniona i muszę na gwałt coś ściągnąć, wydrukować itd. ZAWSZE! No ale dobrze że już Ci działą bo pusto tu bez Ciebie ;)

Co do Penelopki i jej rujki, oraz tego, że najgorszy będzie pierwszy tydzień... Otóż... rujka zniknęła ;) Trwała dwa dni, w ciągu których kotka wcale nie była głośna specjalnie, no troszkę pomiaukiwała, ale nie donośniej niż Enter na codzień, bez powodu... Głównie to było turlanie się, wypinanie pupki, zapach taki inny... A potem po dwóch dniach minęło jak ręką odjął. No i teraz moje pytanie, może irracjonalne... Ale czy to możliwe? A jeśli nie to czy możliwe że rujka ustała bo Enter zadziałał? On nie przejawiał żadnego zainteresowania nią... Ale może tylko jak ja widziałam? A przecież nie patrzyłam na nie non stop, może wtedy coś zaszło? No ale on jest taki dzieciak jeszcze, nie znaczy ani nic z tych rzeczy... Chyba łapię paranoję... No, bo ja nie chcę małych kotków ;)

Tak czy inaczej za jakiś miesiąc będziemy działąć w sprawie sterylizacji, zadzwonię po świętach na Białobrzeską, spróbuję umówić ją do kardiologa, zrobimy wszystkie badania... Trudno, niech mnie to wszystko kosztuje majątek, ale nie dam jej podać narkozy dopóki nie będę miałą 100% pewności że z serduchem wszystko ok.

Z takich innych rzeczy to rujka zbiegła się w czasie z remontem u mnie. Pomalować w pojedynkę całe mieszkanie, nawet takie nieduże jak moje to spora robota, ale zrobienie tego z 2 kotami w domu to już normalnie wyczyn ;) Ale dałam radę, już tylko ostateczne sprzątanie... Tu muszę pochwalić Entera! Siedział grzecznie tam gdzie go zamykałam, no trochę się darł oczywiście, ale nic nie wylał, do niczego się nie przykleił, nie zdzierał folii i najważniejsze: nie wpadł do wiadra z farbą ;) No oczywiście to pewnie bardziej zasługa mojej uwagi niż jego grzeczności ;) Stosowałam metodę śluzy: miejsce malowania od miejsca przebywania kotów zawsze oddzielały 2 pary drzwi ;) Zadziałało! Najważniejsze że już po... Mam teraz ślicznie i czyściutko! ;) A kotki też wydają się być zadowolone ;)

serotoninka

 
Posty: 1366
Od: Śro sie 27, 2008 21:00
Lokalizacja: Warszawa - Śródmieście

Post » Pon kwi 13, 2009 1:27

Sprzęt na święta postanowił wrócić do normy, więc szybko korzystam z tej okazji.

Ola, czy mnie się tylko wydaje, że Enterek był już kastrowany? 8O

A z tą rujką to po prostu Penelopka jest grzeczną dziewczynką i nie pozwoliła sobie na umęczenie opiekunów. No, ale zawsze warto postraszyć, niech ludzie myślą, że kotusia się męczy. :wink:
Obrazek Obrazek

:201461 :cat3: . . . . . NASZ KOCI BLOX http://kocidomtymczasowy.blox.pl/html

:catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk:

delfinka

 
Posty: 9012
Od: Wto gru 05, 2006 0:13
Lokalizacja: obecnie miedzy Łodzią a Warszawą

Post » Czw kwi 16, 2009 11:12

Nie, nie był jeszcze kastrowany - on jest jeszcze kurczę mały... Ma dopiero pół roku i te jajeczka jeszcze takie mikro... No i nie oznacza terenu - jak tylko zacznie to będziemy go kastrować. No chyba, że uważasz że lepiej już teraz? Kurczę ja nie wiem, nie znam się... Wszędzie piszą że po pierwszym znaczeniu, ale u licha nie wszędzie kot żyje pod jednym dachem z dorastającą niewysterylizowaną kotką...

serotoninka

 
Posty: 1366
Od: Śro sie 27, 2008 21:00
Lokalizacja: Warszawa - Śródmieście

Post » Pt kwi 17, 2009 19:14

Serotoniko, ja bym poczekała jeszcze 4-6 tygodni i małego załatwiła
Obrazek Obrazek

:201461 :cat3: . . . . . NASZ KOCI BLOX http://kocidomtymczasowy.blox.pl/html

:catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk:

delfinka

 
Posty: 9012
Od: Wto gru 05, 2006 0:13
Lokalizacja: obecnie miedzy Łodzią a Warszawą

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016, Google Adsense [Bot], Hana, Silverblue, zuza i 28 gości