Latem 2006 roku odkryliśmy z mężem w naszej okolicy malutką wieś Dąbrowy. Wioska zauroczyła nas do tego stopnia, że postanowiliśmy kupić tam kawałek ziemi, by w przyszłości wybudować dom. Decydujące okazało się położenie wsi – tak trochę na uboczu cywilizacji, w otoczeniu lasów, 2 km od ruchliwej drogi. Nawet w czasie wakacji spacerując po lasach, rzadko spotykaliśmy tam ludzi. Tego lata w weekendy braliśmy namiot, pakowaliśmy w transportery nasze 3 koty i wybywaliśmy na łono natury. Mieszkańcy Dąbrów nie mogli się nadziwić tym naszym wyprawom. W głowie im się nie mieściło, że „te koty tak łażą za wami po lesie i w ogóle wam nie uciekają!”

. A dodatkowo znają swoje imiona i przychodzą na wołanie!

. Dzieci Pani Leśniczyny, zafascynowane urodą Pana Frodo, zażądały od rodziców rudego kota

.
Jesień tego roku okazała się niezwykle bogata w grzyby. Michał niezmordowanie łaził po dąbrowskich lasach, a nasza kocia trójka z radością mu towarzyszyła. Michał robił zdjęcia i grzybom i kotom

:


W październiku 2006 roku założyłam wątek na miau.pl – szukałam kaftaników posterylkowych, bo planowałam równoczesną sterylkę Milki i Kropki. Z krótkiego z założenia wątku zrobił się wątek relacjonujący to wydarzenie:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=51265
Istotnym wydarzeniem tej jesieni było również pojawienie się koło drukarni burej Julki i jej trójki kociąt... Ale to już opowieść na następny odcinek
Joasia