Dzisiaj był ten okropny dzień.Zgodnie z planem byliśmy całą trójką poprawiać uśmiechy
Taja i Kitka usówanie kamienia
Bobi usówanie kamienia i 2 ząbków
Zabieg ze wzglęów finansowych wykonywaliśmy jednak u naszego weta rodzinnego

a nie w polecanej lecznicy gdzie miałam zapłacić za 2 pyszczki tyle co tutaj za trzy.
Po zrobieniu zastrzyków zostawiłam moje kociska na 1,5 godz.
Szkoda że nie wzięłąm aparatu bo po powrocie zastałam kociska w gabinecie pozabiegowym poukładane w rządku- wyglądały cudnie.
Ponieważ kieszonki koło zębów były dosyć głebokie wszyscy dostali po równoa ntybiotyk ze środkiem preciwbólowym ewentuala powtórka w sobotę.
Zabrałam bidaki do domciu.
Bobcio pierwszy zaczął się przemieszczac a dziewczyny dopiero po 2 godzinach.
Chwiali się na łapeczkach jak na dobrym rauszu
Kitka w pewnym momęcie zaczęła mieć odruch wymiotny i chyba zakrztusiła się bo zesztywniała.Przerażona rzuciłam się i pierwsze co mi przyszło do głowy to ,ze muszę jej wyciagnąć język.Jak ją złapałam to zaskoczyła i użarła mnie w palec

ale to tak z całej siły .Wbiła mi cały kieł i odcisnęla się cała szczęka.Krew się polała strumieniem.Palec boli jak ....
Kociska dopiero wieczorem trochę zjadły i cły czas śnięte .Mam nadzieje że jutro będzie już lepiej.
Ząbki się błyszczą i kamień poszedł precz.
