Malwinka jednak bardzo się zestresowała wczorajszym pobraniem krwi. Do końca dnia była niemrawa i siedziała sobie w swoim ulubionych kąciku. Dużo też spała. Biedactwo.
Ale przecież nic jej od tego nie bedzie

Wetka nawet nie próbowała ukryć, że Malwinka pięknieje i dochodzi do siebie bardzo szybko. Dlatego powiedziała, że nie podejrzewa, żeby badania wykazały coś złego. Ale wiadomo, lepiej mieć pewność zamiast prawie pewność. Boczki prawie wcale już nie wpadnięte
W dodatku Malwinka postanowiła pokazać wczoraj wetce, że kupki robi naprawdę śliczne

I na stole w czasie pobierania krwi Malwinka przeprowadziła stosowną prezentację

Przynajmniej teraz wetka ma pewność, że obie z Panią Jadzię nie kłamiemy
Jeśli ktoś z Was myśli, że ja jestem histeryczką, to powinien zobaczyć Panią Jadzię

Pobranie krwi Malwince bez śmiertelnych ofiar w ludziach mogło się odbyć tylko z ręcznikiem na głowie Malwinki. Pani Jadzia cały czas wrzeszczała na mnie i swojego TŻ, że ją dusimy, że ona już nie oddycha. A po wszystkim ręce Pani Jadzi drżały jak w jakiejś delirycznej trzęsawce, plecy miała mokrusieńkie od potu

Tak się bała, że przypadkowo udusimy Malwinkę i że ona strrrrasznie cierpi

To jest dopiero histeryczka
