Do tej pory bylo wesolo, ale tutaj zaczynaja sie pojawiac tendencje, ktore juz nie sa zabawne
Zwrocilam uwage, ze kiedy wracam do domu, Toto od razu przylatuje, a po chwili wylania sie Sissi z jakichs zakamarkow.
Bylo tak wczoraj i dzis.
Widze tez, ze ona obchodzi go szerokim lukiem, i capnie lapa kiedy on sie zbliza, ale z przerazeniem zaczynam rozumiec, ze ona sie go po prostu boi
Wszystko jest ok, poki sa w tym samym pokoju co ja; do wczoraj Cesarzowa tolerowala jego obecnosc, nawet kiedy sie troche zblizyl.
Ale dzisiaj zaczelam sie niepokoic.
Sissi smutna, i oczka przerazone jakby. Chowa sie, z miski wyjada szybciutko ile moze, a potem znow gdzies sie chowa, albo przysiada tuz przy mnie.
Znalazlam tez kepki futra...tzn.kepki futra to ja tu ciagle znajduje, ale dzisiaj jakies duze i nieciekawe.
No i powoli wydalo sie co jest grane.
Toto caly czas brzydko sie na nia gapi.
Probowalam dlugo bawic sie z nimi. Misiaczek dawal popisy sily i zwinnosci, z rozbiegu mnie tez troche poszarpal...tak jakby podczas zabawy wyzwalala sie jakas zlosc.
A Sisiulka chcialaby, a boi sie
Niby lapka sznurek pacnie, ale jakos niemrawo, i nie potrafi sie odprezyc. Jak Michu wyjdzie z pokoju, to ona harcuje, bawi sie ze mna i sznurkiem, i cala happy. Misio wraca, Sissi przysiad, slepka wytrzeszcz, i juz sie nie rusza. A on dopada sznurki, myszki i co znajdzie, tarza sie z nimi, i plawi swa moca.
Poszedl do pokoju Juniora, po chwili slysze jakies skoki. Ok, stoi na regale i spoziera na szafe. Otwarlam gorne drzwi, wyrzucilam koldre i rozlozylam na podlodze: "Dobra, skacz i sprawdz, co tam jest"
Caly zadowolony myknal do szafy, pobuszowal, ryjek wychyla i puszy sie, a ja go chwale mocno. Sissi nie wytrzymala z ciekawosci, i przyszla zajrzec co sie dzieje. Michu ja zmierzyl, a ta w kacik. A on wtedy zeskoczyl na koldre, i dopadl ja w kacie. Bidulka przykleila sie do sciany, nie miala w ogole mozliwosci ucieczki, i byla cala spanikowana. I wiecie, co niedzwiadek zrobil? Zatarasowal jej soba wyjscie z kata, rozsiadl sie i czeka. Lypie na nia, i delektuje sie sytuacja!
Pomoglam Cesarskiej wydostac sie z tego kata....w ten sposob, ze podeszlam i stanelam przy nim i mowie: "Sissi, nic sie nie boj, wyjdz, ja pilnuje"
Wtedy wysmyknela sie, schowala za moimi nogami, i sytuacja nieciekawa.
Podnioslam ja na ten regal, i tez wskoczyla do szafy pobuszowac.
I wtedy Misio oszalal z zazdrosci!!!
Siadl jak wryty przy koldrze, skupienie drapieznika przed skokiem, i normalnie na nia polowal.
Pomyslalam, ze lepiej sie nie wtracac, i wyszlam, ale podgladalam w lustrze w przedpokoju.
Sisiulka dreptala, dreptala, az w koncu zeskoczyla na koldre...a Misio jak sie nie wyprezy, i zeby na wierzch. Cesarska nie mogla sie ruszyc, sparalizowalo ja. Cala sie rozplaszczyla, walila ogonem o podloge w tempie rakiety, ale trzesla sie ze strachu.
A on na nia, i syczy jak opetany. Nie wytrzymalam i weszlam do pokoju.
Sissi w nogi, Michu za nia z wrzaskiem, uszy wzdluz lebka i smierc w oczach. Ta ucieka pod stoly, zygzakiem miedzy meblami, i znow chowa sie za moimi nogami. A Misiaczek nie popuszcza, i na mnie sie rzuca, bo chce sie do niej dostac. Caly wsciekly
Nafuczalam na niego, wzielam za fraki (chcial mnie gryzc), i wrzucilam do lazienki.
Musialam to zrobic, bo sytuacja byla bardzo zaogniona, i zaczelam sie powaznie bac.
Teraz szaleje i probuje sie wydostac. Ma naprzemian napady wscieklosci, i popiskiwania. Nie wiem, co dalej robic
Nie chce zadnego z nich faworyzowac, i wiem, ze to wrzucenie do lazienki to pewnie blad na maxa, ale musze troche ochlonac. Sissi przyszla i polizala mnie w reke, przytulila sie do mnie na sekundke, a potem wskoczyla na fotel, i powoli sie uspokaja.
I tak sobie mysle: czy Misio jej czasem nie leje, kiedy nas nie ma w domu? I moze ona sie chowa, nie ma odwagi podejsc do miski, i dlatego jest taka glodna, kiedy jedza przy mnie??
Nikt mnie nie przekona, ze ona sie go nie boi. Dziecko drzalo ze strachu.
Boje sie powaznie. W tej ksiazce o kotach D.Lessing czytalam wlasnie o nienawisci spowodowanej zazdroscia Szarej Kici o Czarna Kicie...
Jejku, zeby tylko tak sie tutaj nie rozwinelo, bo nie wiem...
Nie mam doswiadczenia, przyznaje.
Co tu robic???
