Pancerni i Marysia

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Pt mar 07, 2003 11:35

idaaaa do salonu..zostawiaja cie zebys sobie pospala 8O jeshuu co za kochane koty!!!!
musze znalesc dom tez chce miec salon :wink: moze wtedy bocian sie wyspi.....
widze ze rodzinka sie dogaduje :D nie ma to jak terapia grupowa
zdjecia!!!ja tez chce zdjecia!!!!! 8)
Obrazek
"Nawet najmniejszy kot jest arcydzielem"Leonardo da Vincimoje koty

ipsi

 
Posty: 4309
Od: Pon sty 27, 2003 0:06
Lokalizacja: okolice mikołajek pomorskich

Post » Pt mar 07, 2003 11:43

Inko, Twoje relacje to wspaniały środek na zapewnienie uśmiechu na twarzy! Rewelacja i kotuchy i Marysinska...
rozalia & Fila i Karmelki
ObrazekObrazekObrazekObrazek

rozalia

 
Posty: 6315
Od: Pon lut 11, 2002 10:53
Lokalizacja: warszawa młociny

Post » Pt mar 07, 2003 18:44

Nie potrafie ocenić co jest wspanialsze, twoje koty, czy twoje opowieści o nich. W obu przypadkach jestem zachwycona. Obrazek
Od-vetowy Szarż Snus
Za vetem veto - liberum veto :evil:

evanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 58258
Od: Pt gru 13, 2002 16:16
Lokalizacja: miasto wojewódzkie na prawach powiatu, a nawet gminy

Post » Pt mar 07, 2003 20:49

Och, ja też chciałabym dołączyć do poprzedniczek :D Pięknie piszesz,
obśmiałam się jak pszczoła wyobrażając sobie jak wisisz z Juniorem
i majtasz nogami na drabinie :lol: :lol: :lol:
Całusy gorące przesyłamy :D Ella i Drakula.
Obrazek

Ella

 
Posty: 8227
Od: Czw mar 07, 2002 13:22

Post » Pt mar 07, 2003 23:30

Wy sie smiejecie, kochanienkie, a ja tak sobie dumam, ze w razie CUS, do weta albo co, i kiciuchy schowaja sie tam 5 minut przed odlotem, to ja nie wiem, co zrobie... :roll: :lol:

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Pt mar 07, 2003 23:35

zanurkujesz :D :D :D :D :D :D :D po koty :lol:
Obrazek
"Nawet najmniejszy kot jest arcydzielem"Leonardo da Vincimoje koty

ipsi

 
Posty: 4309
Od: Pon sty 27, 2003 0:06
Lokalizacja: okolice mikołajek pomorskich

Post » Sob mar 08, 2003 3:13

Do tej pory bylo wesolo, ale tutaj zaczynaja sie pojawiac tendencje, ktore juz nie sa zabawne :(
Zwrocilam uwage, ze kiedy wracam do domu, Toto od razu przylatuje, a po chwili wylania sie Sissi z jakichs zakamarkow.
Bylo tak wczoraj i dzis.
Widze tez, ze ona obchodzi go szerokim lukiem, i capnie lapa kiedy on sie zbliza, ale z przerazeniem zaczynam rozumiec, ze ona sie go po prostu boi :strach:
Wszystko jest ok, poki sa w tym samym pokoju co ja; do wczoraj Cesarzowa tolerowala jego obecnosc, nawet kiedy sie troche zblizyl.
Ale dzisiaj zaczelam sie niepokoic.
Sissi smutna, i oczka przerazone jakby. Chowa sie, z miski wyjada szybciutko ile moze, a potem znow gdzies sie chowa, albo przysiada tuz przy mnie.
Znalazlam tez kepki futra...tzn.kepki futra to ja tu ciagle znajduje, ale dzisiaj jakies duze i nieciekawe.
No i powoli wydalo sie co jest grane.
Toto caly czas brzydko sie na nia gapi.
Probowalam dlugo bawic sie z nimi. Misiaczek dawal popisy sily i zwinnosci, z rozbiegu mnie tez troche poszarpal...tak jakby podczas zabawy wyzwalala sie jakas zlosc.
A Sisiulka chcialaby, a boi sie :(
Niby lapka sznurek pacnie, ale jakos niemrawo, i nie potrafi sie odprezyc. Jak Michu wyjdzie z pokoju, to ona harcuje, bawi sie ze mna i sznurkiem, i cala happy. Misio wraca, Sissi przysiad, slepka wytrzeszcz, i juz sie nie rusza. A on dopada sznurki, myszki i co znajdzie, tarza sie z nimi, i plawi swa moca.
Poszedl do pokoju Juniora, po chwili slysze jakies skoki. Ok, stoi na regale i spoziera na szafe. Otwarlam gorne drzwi, wyrzucilam koldre i rozlozylam na podlodze: "Dobra, skacz i sprawdz, co tam jest"
Caly zadowolony myknal do szafy, pobuszowal, ryjek wychyla i puszy sie, a ja go chwale mocno. Sissi nie wytrzymala z ciekawosci, i przyszla zajrzec co sie dzieje. Michu ja zmierzyl, a ta w kacik. A on wtedy zeskoczyl na koldre, i dopadl ja w kacie. Bidulka przykleila sie do sciany, nie miala w ogole mozliwosci ucieczki, i byla cala spanikowana. I wiecie, co niedzwiadek zrobil? Zatarasowal jej soba wyjscie z kata, rozsiadl sie i czeka. Lypie na nia, i delektuje sie sytuacja!
Pomoglam Cesarskiej wydostac sie z tego kata....w ten sposob, ze podeszlam i stanelam przy nim i mowie: "Sissi, nic sie nie boj, wyjdz, ja pilnuje"
Wtedy wysmyknela sie, schowala za moimi nogami, i sytuacja nieciekawa.
Podnioslam ja na ten regal, i tez wskoczyla do szafy pobuszowac.
I wtedy Misio oszalal z zazdrosci!!!
Siadl jak wryty przy koldrze, skupienie drapieznika przed skokiem, i normalnie na nia polowal.
Pomyslalam, ze lepiej sie nie wtracac, i wyszlam, ale podgladalam w lustrze w przedpokoju.
Sisiulka dreptala, dreptala, az w koncu zeskoczyla na koldre...a Misio jak sie nie wyprezy, i zeby na wierzch. Cesarska nie mogla sie ruszyc, sparalizowalo ja. Cala sie rozplaszczyla, walila ogonem o podloge w tempie rakiety, ale trzesla sie ze strachu.
A on na nia, i syczy jak opetany. Nie wytrzymalam i weszlam do pokoju.
Sissi w nogi, Michu za nia z wrzaskiem, uszy wzdluz lebka i smierc w oczach. Ta ucieka pod stoly, zygzakiem miedzy meblami, i znow chowa sie za moimi nogami. A Misiaczek nie popuszcza, i na mnie sie rzuca, bo chce sie do niej dostac. Caly wsciekly :strach:
Nafuczalam na niego, wzielam za fraki (chcial mnie gryzc), i wrzucilam do lazienki.
Musialam to zrobic, bo sytuacja byla bardzo zaogniona, i zaczelam sie powaznie bac.
Teraz szaleje i probuje sie wydostac. Ma naprzemian napady wscieklosci, i popiskiwania. Nie wiem, co dalej robic :?:
Nie chce zadnego z nich faworyzowac, i wiem, ze to wrzucenie do lazienki to pewnie blad na maxa, ale musze troche ochlonac. Sissi przyszla i polizala mnie w reke, przytulila sie do mnie na sekundke, a potem wskoczyla na fotel, i powoli sie uspokaja.
I tak sobie mysle: czy Misio jej czasem nie leje, kiedy nas nie ma w domu? I moze ona sie chowa, nie ma odwagi podejsc do miski, i dlatego jest taka glodna, kiedy jedza przy mnie??
Nikt mnie nie przekona, ze ona sie go nie boi. Dziecko drzalo ze strachu.
Boje sie powaznie. W tej ksiazce o kotach D.Lessing czytalam wlasnie o nienawisci spowodowanej zazdroscia Szarej Kici o Czarna Kicie...
Jejku, zeby tylko tak sie tutaj nie rozwinelo, bo nie wiem...
Nie mam doswiadczenia, przyznaje.
Co tu robic??? :(

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Sob mar 08, 2003 3:27

Myślę, że dobrze zainterweniowałaś. Toto ma chyba kłopoty z nawiązywaniem kontaktu - jak wiemy, przeszedł nieciekawe mocno chwile. Nie wykluczam też, że (podobnie jak Agata) jest nieco spóźniony w rozwoju emocjonalnym i dopiero teraz przeżywa właściwe kocięctwo - chociaż obecnie jest już całkiem dużym kotem z nieco doroślejszymi zapędami.

Możliwe, że przez to wszystko z jednej strony chce się bawić (jak to kociak - tyle że w tym wieku tarmoszenie się nie jest już tak niewinne w skutkach, jak i trzymiesięcznego młodziaczka), z drugiej boi się konkurencji i stąd agresywne zapędy. Możliwe, że nie dotarło do niego jeszcze (wbrew pozorom), że ten dobry kąt, to na stałe i że naprawdę rządzą w nim inne prawa i nie musi o nic konkurować.

Jeśli tak, Twoje interwencje i chronienie Sissi będą potrzebne, aż Toto nauczy się spokojniejszych reakcji i oduczy dominowania - przekona się,. że otrzymuje swoje niezależnie od stopnia dominacji czy buntu. Jest spora szansa, że się uda, chociaż może potrwać i może jeszcze być gorzej, zanim zacznie być lepiej...

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob mar 08, 2003 3:43

Dziekuje bardzo za odpowiedz, Estrawenie.
Troche sie uspokoilam, teraz bede mogla pojsc spac.
Ja tez podejrzewalam to, o czym piszesz, i pociecha w klopotach jest, ze ty jako 10-krotnie doswiadczony kociarz, potwierdzasz to.
Przynajmniej wiem, z czym mam do czynienia.
Misia wypuscilam, ale jeszcze mu nagadalam, i poszedl do kuchni. Lezy obrazony pod stolem.
Zastrzelcie mnie, ale ja mam wrazenie, sadzac po reakcjach, ze te koty rozumieja i sytuacje, i co do nich mowie.
Prawilam Misiowi litanie, a on lebek spuscil zawsztydzony, i cichutko popiskiwal. Sissi juz chciala uciekac, ale powiedzialam, ze jest dobrze, i nie ma sie bac, tymi samymi slowami, ktorymi ja uspokajam podczas wiatru czy halasow z ulicy - i polozyla sie spowrotem
Uff...dziecko sie wychowalo, to i kota sie wychowa :wink:

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Sob mar 08, 2003 8:41

Inko! Jesteś przekochana ze swoim podejściem do problemu.
Chciałam Cię pocieszyć, bo kiedyś czytałam, że aklimatyzacja dorosłego kota, łącznie z buntem, że coś się nie podoba i wściekłością, może potrwać ok. 6 tygodni. Potem powinno już być tylko lepiej.

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Sob mar 08, 2003 11:02

inka ty nie boj zabyyyy!!! ja tu rano wchodze i co widze?!?!?! znowu jakas rozpacz..no ejj!
ja powiem tak wczoraj zlapalam chocia..bo cos mu majtalo miedzy zebami.i patrze i co? niezla kepa klakow zaby..( tylko ona ma w domu rude wlosy min)
twoj opis odpowiada temu co sie dzialo u mnei w domu....ja interweniowalam..tylko i wylacznie wtedy gdy za mocno sie szczapily i bylo slychac psiki przerazliwe.bocin za to ustawial chocia..mowiac glosno " nie wolnooo" gdy ten pastwil sie nad zaba!pomoglo...ale ja powiem tak one musza sobei pokazac kto tu panem..pobic sie ..nie denerwuj sie..bedzie dobrze.toto pewnei w zabawach jest malo delikatny( choc rowniez byl) a sisi to sie nei podoba..no przeciez to nei ten poziom :wink:
ja na twoim miejscu bym czesciej sisi glaskala brala ja na kolanka( jak sie da wziasc;) pokazala jej ze jest wazna i ma moc( :wink: ) zeby nastukac temu malemu..a toto tez na raczki bierz..i tak na zmiane albo jak sie uda nawet dwa razem moze wtedy zrozumie...
eh inko nei martw sie prosze cie bardzo..
ja ci nagram odglosy moich kotow jak sie tluka...to naprawde nei brzmi przyjacielsko...no znowu sie bija... :roll: i ci wysle moze cie to troche uspokoi
a co do bicia sie jak cie nie ma ...na bank tego nei robia! po co?przeciez nikt nei patrzy :wink:
trzymam kciuki za poprawe..:)
Obrazek
"Nawet najmniejszy kot jest arcydzielem"Leonardo da Vincimoje koty

ipsi

 
Posty: 4309
Od: Pon sty 27, 2003 0:06
Lokalizacja: okolice mikołajek pomorskich

Post » Sob mar 08, 2003 12:07

ipsi kochana, ale u ciebie jest troche lania, i troche zabawy.
A u mnie zabawy niet. Misio czatuje nia ze zmruzonymi slepkami.
Poglaszcze Sissi, i chce potem jego poglaskac, to on ucieka, ale juz ja ma na celowniku.
Wczoraj Misio chyba sie wystraszyl. Moze on myslal, ze teraz to juz szlaban, i wyleci z chalupy, albo co? W kazdym razie, po wyjsciu z lazienki i wysluchaniu mojej tyrady, najpierw poszedl do kuchni, i gniewal sie pod stolem, a potem przyszedl do nas. Wskoczyl na stol, i podlizywal sie do mnie, potem wskoczyl do Cesarzskiej na fotel. Ona znow cala sztywna, ale on tylko ja musnal pysiem po pleckach, jakby przeprosiny, i myknal na szafe. Zwinal sie w klebuszek i lezal. Kiedy wstalam, i szykowalam sie do spania, nie odstepowal mnie na krok, a juz w lozku polozyl sie na mnie i mruczal. Chyba spal u mnie, nie wiem, bo zasnelam :oops: Dzieciolek przezyl traume lazienkowa, niepewnosc wkradla sie do slicznego lebka, i dal mi solidny pokaz milosci, coby zostac - tak sobie to tlumacze.
Dzisiaj jakby spokojniejszy, ale zmienny.
Ja widze, ze jego trafia szlaczek, kiedy Sissi zostanie pochwalona czy poglaskana, a to jest niedobry objaw, i bedziemy to konsekwentnie zwalczac.
Sissi drapala mocno na drapaku, i pochwalilam ja (zawsze jest chwalenie i glaski za drapak). No to Misiaczek w te pedy do drapaka, i drapie jakby go ktos nakrecil, a zerka na mnie. Tez dostal pochwale i glaski, ale i tak poszedl Cesarska tepic. Slepia zmruzone, wrogie dzwieki, i szuka jej.
Sissi wciaz przemyka sie boczkiem. Ona go nie zaczepia, wiec on tez musi spasowac, bo latac za kims i meczyc tutaj NIE WOLNO :twisted:
Teraz kombinuje, czy je rozdzielic przed wyjsciem dzis do pracy, czy tez nie :?:

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Sob mar 08, 2003 12:51

Cesarska to sie zachwuje jakbym Czarna widziala...
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 88579
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory

Post » Sob mar 08, 2003 13:59

"Na poczatku bylo milo...."a teraz Cesarzowa nawet nie ma odwagi przyjsc na jedzenie.
Misio znow ja pogonil, i schowala sie w niszy w kuchni.
On tronuje sobie na pokojach, popiskuje z radosci ( kiedy smutny, tez popiskuje, ale wtedy jest "oooii", a z radosci to jest takie krotkie "ui!", m.in.przy miskach :lol: ).
Nalozylam troche paszteciku- jeden na spolke. Misio w ekstazie, a Sissi nie chciala zejsc. Stoi nad nami, filuje na miske, na niego, na miske, i oblizuje sie, ale zejsc niet.
No to ja znow na drabine (chyba sobie zamontuje jakas drabinke na scianie albo co), postawilam tam miseczke, i od razu rzucila sie na papuszku.
Oj, problemy :(
Zobaczymy, co bedzie dalej...

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Sob mar 08, 2003 14:01

Powolutku Inko - na pewno się wszystko ułoży. Dawaj Sisie jeść oddzielnie jeśli ona się boi jeść przy Toto.

Falka

 
Posty: 32823
Od: Pon lut 04, 2002 17:01
Lokalizacja: Praga

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 10 gości