Kńcówka roku we własnej firmie
Wybaczcie. W dodatku udało mi się przez 3,5 roku tak zapchać dysk badziewiem, że biedny komputer powiedział mi: dosyć. Albo flejo posprzątasz, albo pół foci więcej nie zapiszę. No i tak sprzątam. To wyrzucę, to skataloguję. Do Wielkanocy może się uda. Cyfrowe zbieractwo
Marlon drugą operację zniósł bardzo dobrze. Goił się szybciej niż za pierwszym razem. I kołnierzem nie walił o wszystkie sprzęty. Ale ewidentnie ma zabiegów DOŚĆ!
Na zdjęcie szwów pakowaliśmy go do transportera we trójkę. Marlon udawał bazyliszka. Przy zdejmowaniu szwów złorzeczył jak przekupa z Różyca, a potem dwa razy się zastanowił, czy wejść do swojej karocy z powrotem. Zdecydował się dopiero na pytanie, czy wraca do domu, czy może zostaje w lecznicy
Tu wątpliwości się skończyły. Na razie przerywamy kroplowanie, bo dr Buczek uważa, że stres przy tych zabiegach powoduje, że mięśnie oczu się kurczą spastycznie i cofają gałki (to tak w uproszczeniu). Wolę jej wersję niż tą dra Garncarza, który przygotowuje nas na to, że stan chorobowy trwał zbyt długo i może oczy na miejsce w pełni nie wrócą. Ale cóż, i tak już je widać i przynajmniej nie ropieją. A poza tym w końcu to nie żaba, wybałuszać się nie musi
No i tak sobie spokojnie świętujemy.
Początek roku w każdym razie zapowiada się na wolny od antyszambrowania z Marlonem u wetów. Teraz cały ich będzie Alik
(kroplówki).
Wrzucę fotki, tylko ogarnę jakąś platformę do magazynowania zdjęć.
Dziękujemy za życzenia i wzajemnie: dobrego 2021!