Uff, dawno nie pisałam

Ale widzę, że pojawiła się Loeb, więc składam relację
Minął miesiąc odkąd koty są razem. Nie jest źle, chociaż do ideału jeszcze nieco brakuje.
Bawią się jak szalone. O 5 rano potrafią mnie obudzić odgłosy dzikich cwałów po mieszkaniu. Zdarza się nawet, że to Melka inicjuje zabawę. W ferworze "walki" Melasia czasem przesadza z kopaniem i podduszaniem, wtedy mała piska. Co nie przeszkadza jej 5 minut później skakać na Melkę z fotela. Daaawno też nie widziałam takich podskoków w wykonaniu mojej Melci

Parę razy widziałam też, jak liże malutką w ucho (no, bez przesady z tymi czułościami - liźnie 2 - 3 razy, a potem gryzie

) .
Przy jedzeniu to ja pilnuję hierarchii, bo ta d. wołowa Melka pozwala małej wepchnąć się jej przed nosem do miski. Mała na widok jedzenia pędzi do misek i cała się w nie wpycha, Melka natomiast spokojnie sobie czeka, najpierw obserwuje jedzonko z daleka, chwile się zastanawia, czy w ogóle warto podejść, potem statecznie rusza i od niechcenia sobie pojada. Ja w tym czasie muszę trzymać dziko wierzgającą malutką na rekach
Niestety, nie śpią razem

Kładą się całkiem blisko siebie, czasem nawet na jednym tapczanie, ale jednak nie obok siebie. Nie ma mowy o tym, żeby mała położyła się na fotelu obok Melki. Duża wali wtedy w łeb i koniec. A mnie się marzy sielski widok moich kocinek wtulonych w siebie
Ale tak w ogóle, jestem bardzo zadowolona z tego, że zdecydowałam się na drugiego kota

Malutka jest słodka. A rozrabia!

Wszędzie jej pełno. Kwiatek żaden nie ma prawa stać za nisko. Na listę strat należy też wpisać ulubiony wazon mamą, ale tu nie wiadomo kto jest winien, bo z relacji rodzicielki wynika, że obie pryskały z pokoju
Mała wydawała mi się za chuda, ale wczoraj był wet w domu na obcięcie pazurków i stwierdził, że jest w sam raz. Uspokoił mnie, bo jakoś nie widziałam, żeby malutka rosła
Szczepień jeszcze nie było. Melka niestety prawdopodobnie nie pozbyła się jeszcze lamblii. Jest w związku z tym ryzyko, że mała też je mogła złapać ( a Melcia od niej nicienie

) . Kupale poszły wczoraj do badania. Skontaktowałam się z dr Martą Bogdanowicz z Tarchomina, na forum wyczytałam, że to najlepsza ekspertka od lamblii właśnie. Czekamy na wyniki. Wet powiedział, że zaszczepimy małą, jak lamblii nie będzie.
Rozpisałam się

A, fotki będą, jak Matylda mi je przyśle, są zrobione, tak, że dokumentacja fotograficzna zostanie dołączona później
