
Dziękujemy za życzenia
Duzi to Święta nazywają niby. A co to dla mnie za Święta jak pojechali sobie, zostawili jeść i w drogę. Niby przychodziły duże, ale nie moje tylko inne. Najpierw przyszła Dużej Czarnej siostra. Początkowo to ja się chowałam, ale potem pomyślałam, że z nią też da się bawić. I przynosiłam jej myszki do rzucania

Rzucała, a jak nie rzucała to ją udrapałam, a co! I nauczyłam ją się bawić. Spała u mnie w nocy, w łóżku, co moi Duzi śpią, sprawdzałam kilka razy chodziłam ją wąchać czy to na pewno jeszcze ona, a nie moi, no i niestety tak. jedno co dobre, to tyle, że jak udałam, że jestem niezadowolona z mokrego jedzenia to zaraz mi chrupków nasypała. Taka dobra, nie to co ci moi. Później jeszcze inna Duża była, z miau, co już do mnie też kiedyś przyjeżdżała, ale przed nią to już się całkiem schowałam i już. W sumie to takie święta też mają swoje zalety przynajmniej wyspałam się, Bebik nie latał i nie zaczepiał...
Kurka
Uffff nareszcie po.
