Perełkowo-Chesterowo-Chomikowo :) Fotki z ZOO str. 25 :)

Trzymam kciuki :ok:

Na pewno Ci dobrze pójdzie.

Ja również Madzia :ok:

Cześć wszyscy :1luvu:

Tak jak podejrzewałam, żeby zaliczyć ten przedmiot można było się nie uczyć ani troszkę z materiałów udostępnionych przez wykładowcę. Oceny były przydzielane na podstawie objętości zapisanego tekstu, a nawet jeśli byłaby tam jakaś wartość merytoryczna, to pewnie nie zwróciłby na to uwagi. Ja, z racji swojego sprytu, pytania uznałam za intuicyjne i banalne, a odpowiedzi na nie udzieliłam na podstawie wiedzy z zeszłych lat studiów + własnego doświadczenia. Ale byli też tacy, którzy zakuli całą prezentację od wykładowcy, a nie zdali... dla mnie to niepojęte, ale jednak.

Teraz robię zupkę

Faktycznie niepojęte :roll:

Słowo klucz: zakuli. Nauczyli się na pamięć slajdów, a pytania wymagały myślenia i kreatywności, więc polegli. Nigdy nie zrozumiem, jak można "nauczyć się czegoś" bez kompletnego zrozumienia tematu.

Trzeba uczyć się mądrze,taka prawda :wink:

Od rana, przez cały dzień, miałam wrażenie, że czegoś mi brakowało.

Dopiero teraz sobie uświadomiłam, czego - sąsiada wariującego z wiertarką.

Pełnia szczęścia... :roll:

Haha,a my niebawem zaczynamy wiercić,kłuć i w ogóle

No trudno,sąsiedzi też co jakiś czas remonty robią,trzeba to znieść :mrgreen:

Halooo Perełkowo :1luvu:

8 strona ale wstyd...

Jestem i podczytuję regularnie.

Buziaki dla Was :1luvu:

Madzia ciesz się ciszą :mrgreen:

Nigdy nie wiadomo kiedy sąsiadowi znowu odbije i zacznie wiercić :wink:

Spilett pisze:Słowo klucz: zakuli. Nauczyli się na pamięć slajdów, a pytania wymagały myślenia i kreatywności, więc polegli. Nigdy nie zrozumiem, jak można "nauczyć się czegoś" bez kompletnego zrozumienia tematu.

Witam niedzielNie :piwa:

Gratulacje żadnego egzaminu :piwa:

O toż to ja też nigdy nie rozumiałam zwykłego zakucia :mrgreen:

najlepiej zdaje się egzaminy rozumiejąc temat i pisząc swoimi słowami :ok:

Bry!
Dzisiaj dzień spędzony na: gotowaniu z teściową, sprzątaniu chomisiom i zabawie z kotami. właśnie Chester sobie bryka i obgryza karton po żwirku

Spilett pisze:Cześć wszyscy

Tak jak podejrzewałam, żeby zaliczyć ten przedmiot można było się nie uczyć ani troszkę z materiałów udostępnionych przez wykładowcę. Oceny były przydzielane na podstawie objętości zapisanego tekstu, a nawet jeśli byłaby tam jakaś wartość merytoryczna, to pewnie nie zwróciłby na to uwagi. Ja, z racji swojego sprytu, pytania uznałam za intuicyjne i banalne, a odpowiedzi na nie udzieliłam na podstawie wiedzy z zeszłych lat studiów + własnego doświadczenia. Ale byli też tacy, którzy zakuli całą prezentację od wykładowcy, a nie zdali... dla mnie to niepojęte, ale jednak.

Teraz robię zupkę

uśmiałam się z tego, bo kiedyś na kolokwium z jakiegoś przedmiotu, ja trochę się nauczyłam, odpowiadałam na pytania jak potrafiłam, ale patrze co pisze koleżanka siedząca obok :ryk:

zaczęłam się tak śmiać, że babka zabrała mi i tej koleżance kartki :ryk:

położyła na swoje biurko i kazała wyjść

to wyszłyśmy. na kolejnych zajęciach podaje oceny, no ja mizernie, bo miałam odpowiedziane na "pół kartki A4" ale ta koleżanka przepis na sałatkę prawie na 1 STRONE A4 napisała i ja dostałam 4 a ona 5 :ryk: