Przyszli, nie załomotali bagnetem w drzwi w środku nocy, ale...
Przed 10 dzwonek do drzwi (co jak na moje standardy wykłada się jak o świcie, a więc zgodnie z najlepszymi standardami NKWD), za drzwiami nawet miły i dość skrępowany facet z Madaru (firma zarządzająca nieruchomością). Czy on może zobaczyć balkon, bo dostał informację, że być może naruszyliśmy elewację. Skoro bez pana Pindrassa, to może pan
Obejrzał, był pod wrażeniem roboty Wieśka, no nie było sie czego czepić. Przeciwnie pochwalił, że świetna robota. Straszne. Ale od czego bystry i życzliwy sąsiad? No bingo! Klimatyzatory. Nie są mocowane do elewacji, ale do powierzchni balkonów i owszem. A te klimatyzatory to kolejny powód do nienawidzenia nas przez sąsiada, nareszcie mógł donieść, że mamy, odreagowało traumę chłopisko. No cóż, klimatyzatory przykręcone do podłoża może być problem bo balkon pod nami, tzn sufit podłogi naszych balkonów może się zniszczyć. A sufit naszej podłogi wiadomo do kogo należy

zalecił uszczelnienie silikonem. Ok. Będą montować drugi, poprosimy o uszczelnienie.
Na koniec stwierdziłam, że jestem pod wrażeniem dynamiki działania i szybkości reagowania - tydzień wszak nie minął od montażu siatki. Któż to ach kto był tak szybki? Zarząd czyli sąsiad z dołu.
Po wyjściu od nas poszedł piętro niżej, nie omieszkałam sprawdzić. Ciekawe czy to koniec czy początek?
Ale facet stwierdził, że wszystko ok. Szczęśliwie mamy świadka w razie W, bo dzisiaj sprzątanie i pani Jola wszystko słyszała.
Nie ma jak to życzliwi sąsiedzi
